Oh Yeah, na salony wraca Weah! O tym nazwisku znów będzie głośno

Często zdarza się, że synów wielkich piłkarzy wskazuje się jako ich następców, zanim ci w ogóle zaczną kopać piłkę. Dla młodych chłopaków jest to zabójcze, bo zanim się czegoś nauczą, już porównuje się ich do rodzica, nakładając ogromną presję i oczekiwania. Tak było m.in. z synami Zidane’a, Beckhama i wielu innych.

Czasem jednak zdarzą się wyjątki, w których synowie znanych ojców dobijają do ich poziomu, a nawet przebijają. Legendarny Paolo Maldini, Busquets, Blind, Simeone, Lampard, Xabi Alonso, Marcos Alonso, na polskim podwórku Smolarek czy Szczęsny. Wszystko wskazuje na to, że niedługo do tego grona, które wspięło się wysoko w zawodowej piłce, spokojnie będziemy mogli zaliczyć również syna afrykańskiej legendy.

George Weah uznawany jest za najlepszego piłkarza w historii swojego kontynentu, jako jedyny Afrykańczyk zdobył Złotą Piłkę. Po burzliwych początkach, kiedy nie dawano mu w Europie żadnych szans, dzięki Wengerowi i ich współpracy w Monaco wspiął się na szczyt. Obecny prezydent Liberii „dorobił się” kilkorga dzieci, z czego trójki z obecną żoną, Clar Weah. Dwóch synów zostało piłkarzami – urodzony w 1987 roku George Weah Jr. wielkiej kariery nie zrobił, za to urodzony w lutym 2000 roku Timothy może pójść w ślady ojca.

Reprezentant Stanów Zjednoczonych, w których się urodził i dorastał, w wieku 14 lat przeniósł się do Francji, do PSG. Tam radził sobie więcej niż dobrze, dzielnie radząc sobie z pewnego rodzaju piętnem w postaci nazwiska i genów. W poprzednim sezonie, już po 18. urodzinach, Weah dostał trzy szanse w Ligue 1, w ostatniej kolejce rozgrywając nawet pełne 90 minut. Dużo wskazuje na to, że w tym sezonie coraz częściej będzie pojawiał się na murawie. Póki co wychodzi mu to nieźle.

Pomijając okres presezonu, Tim Weah pokazał się w meczach o stawkę. Najpierw zdobył bramkę w wygranym 4:0 meczu o Superpuchar z Monaco, a w niedzielę ustalił na wynik meczu z Caen (3:0), mimo że na boisko wszedł na ostatnie dziesięć minut. Przy okazji pokazał, co znaczy gra w niskim wysokim pressingu.

Podobnie jak w przypadku Justina Kluiverta, trzymamy kciuki za eksplozję formy i „wjazd z buta” na europejskie salony. Pięknie byłoby oglądać legendarne nazwiska w akcji i wspominać sobie przy okazji stare czasy…

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy