Oświadczenie Barcelony w sprawie ostatnich wydarzeń. Mistrz Hiszpanii robi dobrą minę do złej gry

Dzisiejsze doniesienia rzuciły sporo oszczerstw w stronę mistrza Hiszpanii. Według doniesień prasowych Barcelona bowiem zatrudniała zewnętrzną firmę do prowadzenia kont na Twitterze i Facebooku, która dopuściła się do oczerniania nawet obecnych zawodników klubu. Klub dość szybko postanowił wydać oświadczenie w tej sprawie i zaprzeczyć wszystkim negatywnym informacjom.

Oczywiście klub stanowczo zaprzeczył wszelkim doniesieniom (głównie rozgłośni radowej Cadena SER) związanym z zatrudnianiem firm do prowadzenia „hejterskich” profili. Wszystko rzekomo w celu szerzenia propagandy, czyli bronienia zarządu klubu i prezydenta Josepa Marii Bartomeu, a także szkalowania opozycji. Do tego grona można zaliczyć Joana Laporte, Victora Fonta, Pepa Guardiolę, organizacje niepodległościowe, a nawet zawodników klubu. Mowa tutaj między innymi o Leo Messim (także jego żonie), Gerardzie Pique

„Zdecydowanie zaprzeczamy jakimkolwiek stosunkom, a tym bardziej, kontraktowanie usług powiązanych z kontami sieci społecznościowych, które rozpowszechniają negatywne lub dyskredytujące wiadomości w stosunku do jakiejkolwiek osoby, podmiotu lub organizacji, która ma lub miała związek z klubem.

I3 Ventures, dostawca klubu w sekcji social media, nie ma powiązania z tymi kontami, a jeśli zostanie wykazany jakikolwiek rodzaj relacji, klub natychmiast rozwiąże z nimi umowę i podejmie odpowiednie kroki prawne w obronie swoich uzasadnionych interesów”

FC Barcelona potwierdza, że ​​posiada zakontraktowane usługi związane z monitorowaniem mediów społecznościowych w celu analizy zarówno pozytywnych, jak i negatywnych komunikatów na temat samej organizacji. Kontraktując te usługi, klub stara się dbać o swoją reputację, a także o reputację osób związanych z klubem” czytamy w oświadczeniu.

Dodatkowo Barcelona poinformowała, że wymaga natychmiastowego sprostowania wspomnianych doniesień i zastrzega sobie prawo do podjęcia odpowiednich kroków prawnych przeciwko tym, którzy rozprzestrzeniają tego rodzaju informacje.

Wygląda więc na to, że Bartomeu i spółka idą w zaparte. Przyznanie się do winy oczywiście byłoby ogromnym strzałem w kolano oraz pogorszeniem trudnej sytuacji na Camp Nou. Trzeba przyznać, że Barcelona po zwolnieniu Ernesto Valverde jedynie przez kilka dni od zatrudnienia Quique Setiena wyglądała na klub, który ma plan na nadchodzące tygodnie w celu poprawy między innymi relacji z kibicami. Tymczasem publiczna kłótnia Abidala z Messim oraz dzisiejsze sytuacja pokazują, że przed nimi trudne czasy.

Komentarze

komentarzy