Luis Suarez… Urugwaj gra dziś z Kolumbią o ćwierćfinał mistrzostw, ale kogo to obchodzi? Gwiazdor Liverpoolu wciąż jest postacią numer jeden w całej rozgrywce. To na nim koncentruje się uwaga mediów, jego osoby dotyczą dyskusje w tramwajach, a także pytania na konferencjach prasowych, i oczywiście czołówki gazet. Przez futbolowy światek na przestrzeni ostatnich lat przewinęło się już tyle jałowych dyskusji, że myślałem, ba! – byłem właściwie pewien, iż nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć.
Ale gdzie tam.
Zastanawiam się czy mentalnie wciąż jesteśmy w przedszkolu? Może cofnęliśmy się do którejś z poprzednich epok? Czy są wśród was historycy, może ktoś mi podpowie? A może jest na sali lekarz?
Od kilku dni dorośli ludzie dyskutują o… ugryzieniu. Jeden facet zbliżający się do trzydziestki UGRYZŁ innego dorosłego faceta. Zrobił to po raz trzeci w karierze. Ukarano go. Zdaniem wielu – zbyt surowo. Poszkodowany wydaje oświadczenie. Treść? Mojego oprawcę potraktowano zbyt surowo. Konferencja prasowa: Tabarez protestuje, wygłasza żałosny, przepełniony patosem monolog. Ma poparcie urugwajskiej federacji, która nie ustaje w lamentach. Wszyscy żyją sprawą Suareza.
Szkoda czasu na komentowanie wyczynów Tabareza. Jego zespół gra właśnie o ĆWIERĆFINAŁ mistrzostw świata, podczas gdy on całą swoją uwagę koncentruje na sprawie, która jest już zakończona, i której nie da się w żaden sposób rozwiązać. Po drugie, będzie musiał zastąpić kimś swojego asa. Jak ma się czuć ten zawodnik? Co usłyszy na odprawie? „Daj z siebie wszystko, wierzymy w twoje umiejętności”?
Kolejny aspekt sprawy dotyczy surowości kary i oświadczenia Chielliniego. Cóż, jeżeli Giorgio rzeczywiście jest tak wrażliwy na krzywdę swojego oponenta, mógł po całym zajściu nie turlać się po murawie w pozycji embrionalnej, mógł też nie biegać wokół, pozując do kamer z efektownym śladem zębów na lewym ramieniu. Skoro jednak to zrobił, mógł przynajmniej zachować milczenie.
Wszystkim, którzy odpłynęli zbyt daleko, przypomnę, że:
- Do tej pory FIFA najprawdopodobniej nie rozpatrywała przypadków POGRYZIENIA przeciwnika i nie miała przewidzianego taryfikatora kar za podobne przewinienia
- Wbicia zębów w ramię rywala nie da się porównać do wbicia korków w nogę. Jedno jest poważnym zaburzeniem psychicznym, drugie tym, co w futbolu określa się jako „faul”
- Suarez zrobił to samo po raz trzeci, czyli jest po prostu pierdolnięty i nie należy się nad nim litować
Mnie, tak po ludzku, zawiódł. Przede wszystkim rozczarował mnie jako sympatyka Liverpoolu. Luis Suarez jest PRACOWNIKIEM klubu Liverpool FC i mimo fantastycznych chwil, jakie przeżywali dzięki niemu fani na Anfield, szefostwo musi wyciągnąć z całej sprawy daleko idące wnioski. Koszty głupoty Suareza to, oprócz oczywistych strat wizerunkowych, kilkadziesiąt milionów euro, jakie trzeba będzie wydać na nowego napastnika światowej klasy.
Inaczej pierwszy od lat występ w Lidze Mistrzów może skończyć się bardzo kiepsko.
Na koniec jedno zasadnicze pytanie: co dalej? Inny szajbus wsadzi sobie przed meczem w majtki pistolet na kulki i pod koniec pierwszej połowy zacznie nim strzelać do kryjącego go obrońcy? A może częstsze zastosowanie znajdzie „gest Arboledy”, polegający na wsadzaniu palców w dupę przeciwnika… Jaka kara byłaby waszym zdaniem adekwatna dla takiego delikwenta?
***
Wystarczy, porozmawiajmy o piłce nożnej.
Futbol na szczęście ma się dobrze, dziś dwa ekscytujące mecze. Ostatnio nierzadko mam okazję jadać w całkiem przyjemnych miejscach, ale najsmaczniejszym kąskiem dnia wydaje mi się właśnie mundial.
Danie numer jeden: gospodarze kontra Chile. Jeżeli Neymar i tym razem nie znajdzie w swoich kolegach wystarczającego oparcia, „Canarinhos” pożegnają się z turniejem. Chilijczycy grają fajną, nowoczesną piłkę i przede wszystkim są znakomicie przygotowani motorycznie. Wraca Vidal. W formie jest Sanchez. Stawiam na remis w regulaminowym czasie, a potem… niech się dzieje wola nieba!
Danie numer dwa: Urugwaj (to ta drużyna Cavaniego i Godina) gra z Kolumbią, która z kompletem punktów awansowała do fazy play-off. Posilę się zapowiedzią sport.pl:
„Jesteśmy głodni zwycięstwa” – słowa Jacksona Martineza stały się przewodnim hasłem dziennika „El Pais”. Tygodnik „Semana” przypomina, że Kolumbia zagrała pierwszy mecz na mundialu i strzeliła pierwszą bramkę właśnie przeciwko Urugwajowi w 1962 roku w Chile. Wówczas jednak przegrała 1:2. „Historyczny mecz”, „wielka szansa” – to określenia, które padają niemal we wszystkich mediach.
Dziś zdecydowanie stawiam na Kolumbijczyków.