Kolejny sezon oczekiwań, kolejne rozgrywki pełne rozczarowań. Zapewne nie tak wyobrażali sobie sympatycy PSG obecny rok. Thomas Tuchel przybył do paryskiej ekipy, by w końcu sięgnąć z drużyną po upragniony puchar Ligi Mistrzów. Zamiast tytułów, są kompromitacje. Swoją „cegiełkę” do niechlubnych wyników dołożył Presnel Kimpembe.
Kilka dni temu (27 kwietnia), piłkarze PSG rozgrywali finałowy mecz Pucharu Francji. Rywal nie był specjalnie wymagający, jednakże nikt nie miał wątpliwości, że spacerkiem takiego starcia nie da się wygrać. Po 21. minutach wszystko układało się po myśli paryskiej ekipy. Zawodnicy Tuchela wygrywali już 2-0 i większość bezstronnych kibiców skłaniała się już do wyłączenia spotkania.
Pomocną dłoń dla rywali wyciągnął Presnel Kimpembe. Francuski defensor w niefortunny sposób trafił do własnej siatki, dając tym samym promyk nadziei swoim przeciwnikom.
Mecz ostatecznie zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Rennes po serii rzutów karnych.
Nie minęły nawet 72 godziny, a Presnel Kimpembe ponownie umieścił piłkę we własnej siatce. Tym razem rywalem PSG była ekipa Montpellier, a mecz rozgrywany był w ramach 34. kolejki Ligue 1.
23-latek pobił tym samym chyba wszelkie rekordy. Rzadko zdarza się, by zawodnik w dwóch meczach z rzędu trafił do własnej siatki.
Oczywiście nie można także zapomnieć o rewanżowym spotkaniu paryskiej ekipy w Lidze Mistrzów, gdy klub podejmował na własnym stadionie Manchester United. Zawodnikiem, który zagrał piłkę ręka pod koniec rywalizacji był nie kto inny, a sam Presnel Kimpembe. Biorąc pod uwagę wszystkie niepowodzenia zawodnika w trwających rozgrywkach, defensor zapewne odlicza już dni do zakończenia sezonu.