Panie Lukaku, pora uciekać!

lukakuPrzed dzisiejszymi derbami Merseyside obrońca Liverpoolu, Joel Matip, mówił, że krycie Romelu Lukaku będzie dla niego wyzwaniem. Widać stoper „The Reds” lubi takie misje, bo z tej wywiązał się wzorowo. A może to napastnik Evertonu rozegrał słaby mecz?

Mecz na szczycie z dwubramkową przewagą wygrali podopieczni Juergena Kloppa i chyba nie było momentu, kiedy musieli obawiać się o końcowy wynik. Everton wyrównał po przypadkowo odbitej piłce, która znalazła się pod nogami Penningtona, a potem to już bił głową w mur. Frustrował się Barkley, nie dawał rady Lukaku. Słabe zawody rozegrał też młody Calvert-Lewin, a nie pomógł nawet wpuszczony w końcówce Kevin Mirallas. Liverpool okazał się zwyczajnie lepszą drużyną, a rywalom zabrakło jakości – i w ataku, i w obronie.

Taką jakość pokazali skrzydłowi „The Reds”. Spotkanie z golem i asystą zakończył Coutinho, po jednym trafieniu dołożyli też Mane i Origi. Czy tego spodziewaliśmy się przed meczem? Ze strony gospodarzy raczej tak, ale od napastników Evertonu oczekiwaliśmy więcej, a w zasadzie od jednego. Dlaczego Matip tak dobrze poradził sobie z Lukaku i dlaczego Belg zagrał tak słabo?

Everton wypracował sobie bardzo mało groźnych sytuacji. Jeszcze w pierwszej połowie dało się zauważyć, jak poruszają się poszczególne formacje. Trójka z ataku stosowała wysoki pressing, a reszta zespołu była cofnięta na własną połowę. Kiedy już Everton miał piłkę, gracze byli zbyt daleko od siebie, żeby skleić coś groźniejszego. Zwłaszcza z belgijskim napastnikiem, który był bardzo daleko od reszty kolegów. Momentami przypominało to taktykę, jaką kilka lat temu stosowała reprezentacja Polski, a na szpicy biegał osamotniony Robert Lewandowski.

Ponadto Belg biegał tylko na połowie rywala, bardzo rzadko wracając się na własną, żeby tam rozpocząć akcję z resztą zespołu. Koledzy zaś bardzo rzadko mu podawali, bo kiedy już chcieli to zrobić, przy Lukaku był albo sam Matip, albo on w parze z Lovrenem. Okazji gry ze swoim napastnikiem „The Toffees” mieli dziś jak na lekarstwo (a może to on z nimi?).

Heatmapa Romelu Lukaku z dzisiejszego meczu. (Grafika: whoscored.com)
Heatmapa Romelu Lukaku z dzisiejszego meczu (Grafika: Whoscored.com)

Jednak nie było też tak, że rosły napastnik był zupełnie niewidoczny. Były takie sytuacje, kiedy celne podanie do 23-latka byłoby zbawienne w kontekście kolejnego trafienia dla Evertonu, ale wtedy samodzielnie kończyć akcję chcieli albo Calvert-Lewin, albo Barkley. A Lukaku rozkładał ręce, stojąc na dobrej pozycji. Podopieczni Koemana przegrali arcyważne spotkanie, a reprezentant Belgii przez 90 minut nawet nie oddał strzału! Do tego zaliczył zaledwie 30 kontaktów z piłką. Dramat! Ale taki stan nie wynikał wyłącznie z dyspozycji Belga, ale bardziej z gry jego kolegów.

BJI

Kolejne portale zgodnie oceniają występ napastnika Evertonu na niewiele powyżej szóstki w dziesięciopunktowej skali. Wychowanek Anderlechtu był dziś zwyczajnie niewidoczny i jakkolwiek by się starał, takie mecze będą się zdarzać w takim zespole jak Everton. „The Toffees” dziś sobie zwyczajnie nie poradzili, a wszystko dlatego, że po prostu nie są klasowym zespołem, a przynajmniej jeszcze nie teraz.

Czy samego Lukaku stać na to, żeby marnować w nim kolejne miesiące? Niekoniecznie i dobrze byłoby dla niego samego, gdyby uciekł przy najbliższej możliwej okazji. W tygodniu Yannick Bolasie wygadał się prasie, że Belg nie wiąże swojej przyszłości z Goodison Park. Nie ma się co dziwić, bo takiego kalibru napastnik musi walczyć o najwyższe cele. Mówi się o powrocie do Chelsea, a tam takie sytuacje jak dziś zdarzają się nieczęsto. Tam lider klasyfikacji strzelców nie musiałby się martwić o osamotnienie w ataku.