Panie i Panowie, dzisiaj oglądamy Gran Derbi!

Jaką największą wpadkę można zaliczyć w piłkarskiej Hiszpanii z polskiej perspektywy? Powiedzieć, że mecze Barcelony z Realem i Realu z Barceloną to Gran Derbi. Nie wiadomo skąd to się wzięło, ale mimo kilkuletniej próby wyplenienia, nadal błędna terminologia funkcjonuje, a dotyczy przecież… derbów Sewilli, które dzisiaj wieczorem uświetnią pierwszą noworoczną kolejkę.

Wystarczy wpisać hasło „gran derbi” w google i wybrać pierwsze wpisy. Polska wikipedia już częstuje nas błędem, ale to nie pierwszy i nie ostatni taki przypadek. Wystarczy wejść w kilka kolejnych stron, czasem poważnych, czasem mniej, by przekonać się, że naprawdę wiele ludzi popełnia prosty, acz obnażający braki w podstawowej wiedzy, błąd. Mecze na Camp Nou i Santiago Bernabeu były, są i będą nazywane „El Clasico”, czyli po prostu klasykiem.

Takie wyniki wyszukiwania otrzymacie na hasło „Gran Derbi”

Zacytujemy grudniowy tekst ze strony RealMadryt.pl: Klasyk, El Clásico, od biedy Derbi Español, ale nie Gran Derbi, a już na pewno nie jakieś Gran Derby. Żadne poważne medium, ani żaden kibic w Hiszpanii nie nazwie tak meczu między Realem a Barceloną. Nie nazwie go tam tak po prostu nikt. Powód jest prosty. Na Półwyspie Iberyjskim określenie Gran Derbi zarezerwowana jest dla… derbów Sewilli, czyli spotkań Betisu z Sevillą. To tak, jakby u nas Świętą Wojną zacząć nazywać mecze Lecha z Legią, gdy wiadomo powszechnie, że chodzi o starcia Wisły z Cracovią.

Jeśli nie wierzycie, wrzucamy post Pablo Sarabii z Twittera, w którym jednoznacznie rozwiane zostały wątpliwości. Zwłaszcza, że Sarabia jest wychowankiem Realu Madryt, więc dobrze wie, o co chodzi.

Jak spadać to z wysokiego konia

Przed świętami pisaliśmy o zwolnieniu Eduardo Berizzo, które po prostu trudno jakkolwiek racjonalnie obronić. Vincenzo Montella rozpoczął swoją pracę od wygranej nad Cadizem w Pucharze Króla, ale umówmy się, pokonanie drugoligowca wielkim sukcesem nie jest. Włoski trener ma wiele do zyskania, ale tyle samo do stracenia. Jeśli wygra derby, to od razu zaskarbi sobie sympatie kibiców, jeśli Sevilla zremisuje albo przegra, to Montella na dzień dobry zmniejszy sobie kredyt zaufania od kibiców i całego otoczenia, wszak derby swoją wagę mają, a te w Sewilli uznaje się za największe w całym kraju!

Powrót króla

Na kogo będą mogli liczyć goście? Prawdopodobnie znowu na Joaquina, który przed świętami przedłużył kontrakt do połowy 2020 roku. Jeśli wychowanek Verdiblancos wypełni umowę, to w momencie jej zakończenia będzie miał niemal 39 lat! Ale nowa umowa dla Joaquina to jedno, inną sprawą jest powrót innego ulubieńca trybun Benito Villamarin – Rubena Castro. W lecie minionego roku kanaryjski napastnik wybrał chińskie Guizhou Zhiczeng, ale szybko wrócił do swojego miejsca przeznaczenia. O ile Tony Sanabria oraz Sergio Leon wypełniają czy tez wypełniali swoje zadania i strzelali gole, o tyle przyjście Rubena Castro oznacza, że oczy wszystkich kibiców skupią się na zawodniku z numerem 24.

Liczby za gospodarzami

Ruben Castro strzelił dwa gole w derbowych meczach z Sevillą – w 2012 i 2013 roku – i co ciekawe to Verdiblancos mają więcej piłkarzy, którzy strzelali dzisiejszemu rywalowi. Poza Rubenem Castro bramkarzy Sevilli przechytrzyli m.in. Joaquin, Victor Camarasa, Sergio Leon czy Riza Durmissi. Po stronie Nervionenses jest dwóch takich zawodników – Nolito i Gabriel Mercado, tyle że obaj dokonali tego dwukrotnie.

Poza tym liczby przemawiają za Sevillą. Wygrali cztery ostatnie domowe derby w lidze i osiągnęli w nich bilans bramkowy 12:1! Najbardziej zapadło w pamięć jedno spotkanie na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, gdy Sevilla wygrała 5:1. Wtedy gospodarze objęli prowadzenie po kilkunastu sekundach, kilka minut później prowadzili już 2:0,  a do przerwy jeszcze podwoili prowadzenie, choć już wtedy demolowali w sposób niebotyczny rywala zza miedzy. Z resztą na ogół spokojny Pepe Mel w 27. minucie zdjął Jose Canasa, a więc kapitana zespołu! Dopiero w drugiej połowie gospodarze zwolnili, bo prawdopodobnie skończyłoby się jakimś niebotycznym, może nawet dwucyfrowym, pogromem.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400

Komentarze

komentarzy