Paulo Sousa podsumowuje Euro 2020: Kiedy popełniam błąd, to się przyznaję i przepraszam

Oczekiwania w kontekście występu reprezentacji Polski na Euro 2020 nie były raczej wygórowane. Większość kibiców miała jednak nadzieję, że naszej kadrze uda się wyjść z grupy, by powalczyć w 1/8 finału tego turnieju. Tak się nie stało. W obszernej rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, Paulo Sousa podsumowuje tę imprezę.

Porażka 1:2 ze Słowacją, remis 1:1 z Hiszpanią i ponownie przegrany mecz, tym razem ze Szwecją 2:3. Wyniki Biało-Czerwonych na Euro 2020 były rozczarowujące. Zaledwie jeden zdobyty punkt i aż sześć straconych bramek w trzech pojedynkach. Trudno było nie dostrzec pewnych problemów i błędnych decyzji.

Jakie niewłaściwe kroki dostrzegł w swojej pracy Paulo Sousa? Portugalczyk w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wskazał przede wszystkim na brak zmiany Grzegorza Krychowiaka w meczu ze Słowacją – Już mówiłem. Teraz je widzę i nie będę się wybielał, potrafię się do nich przyznać. Mogłem wcześniej zmienić Krychowiaka. I jako człowiek, i jako trener nie udaję, że problemu nie ma, staję z nim twarzą w twarz i się konfrontuję. Kiedy popełniam błąd, to się przyznaję i przepraszam. Ale naprawdę, nie widzę zbyt wielu rzeczy, które można by było zrobić inaczej albo lepiej, poza tymi, które wymieniłem.

Wnioski

Selekcjoner naszej kadry zdradził także wnioski, jakie wyciągnął po Euro 2020 – Od początku zbieraliśmy charakterystyki piłkarzy – taktyczne, fizyczne, techniczne, mentalne, żeby wybrać odpowiedni sposób i dynamikę gry dla kadry. Chcemy zmieniać kulturę gry. I to była dobra decyzje, to jest kierunek, w którym zamierzamy podążać, z takim samym entuzjazmem i motywacją. Rośniemy jako jednostki, jako zespół, jako rodzina. Tak samo rozwijają się nasze pomysły i rozumienie gry. Musimy być skuteczniejsi, gdy chodzi o wyniki, bo nie ma lepszego pozytywnego wzmocnienia atmosfery, mentalności, pewności niż wygrane. Mamy nad czym pracować – przede wszystkim nad osobistą odpowiedzialnością każdego za to, by nie stracić bramki i zrobić wszystko, by temu zapobiec. W ataku jesteśmy silni i nie mam wątpliwości, że w każdym meczu zdobędziemy bramkę. Drużyna łapie dynamikę, wiarę w siebie, gra szybciej. Jesteśmy na dobrej drodze.

Brak konsekwencji

Prowadzący wywiad Robert Błoński z „Przeglądu Sportowego” poruszył także temat braku pewnych konsekwencji w kontekście decyzji, jakie podejmował na przestrzeni ostatnich miesięcy Paulo Sousa. Mowa o różnych wariantach taktycznych, w tym także testowanie gry z dwoma napastnikami przed mistrzostwami Europy i grą jednym snajperem w rywalizacji ze Słowacją. W takich słowach Paulo Sousa odniósł się do tej opinii – Uśmiecham się, bo dla mnie to nie jest kwestia liczby napastników czy obrońców, a dynamiki, sposobu gry, dostosowania się do rywala, zajmowania przestrzeni na boisku, odpowiedniego ustawienia. Staram się, by moje drużyny były uniwersalne i elastyczne. To nie problem niekonsekwencji. Kiedy Paulo Sousa patrzy na drużynę, nie widzi tylko jednego, dwóch, trzech napastników, tak jak graliśmy z Andorą, tylko to, jak ustawiamy się względem rywala, jaką presję na nim tworzymy, jak reagujemy, kiedy wychodzi spod pressingu. Ze Słowacją, ale też z Islandią, która była przygotowaniem do pierwszego meczu turnieju, z trochę innymi zawodnikami, chodziło nam o to, by mieć więcej piłkarzy między liniami, zwłaszcza między obroną i pomocą przeciwnika, które były płaskie, ustawione 4-4 i miały przerwy. Słowacy mieli dwóch środkowych obrońców, zwłaszcza Skrinara, który dzięki swojej sile stanowił duże wyzwanie, a my chcieliśmy grać przed nimi, aby mieć więcej miejsca i przestrzeni do rozgrywania – dlatego potrzebowaliśmy pomocników, a nie napastników. Bramkę zdobyliśmy dokładnie w taki sposób. Drugą sytuację, którą miał Linetty, wypracowaliśmy identycznie.