Pewnego dnia obracasz się między najlepszymi piłkarzami globu, zarabiasz ogromne pieniądze i wydaje Ci się, że złapałeś pana Boga za nogi. Mijają dni, tygodnie, miesiące, lata i budzisz się z tego pięknego snu, aby wylądować w siódmej lidze. Jermaine Pennant właśnie zalicza taki zjazd, dokładnie dziesięć lat temu po występie w finale Ligi Mistrzów.
34-latek ma za sobą grę w Arsenalu, Liverpoolu i występ w finale Ligi Mistrzów. Dziś rzeczywistość jest już nieco inna, nieco bardziej szara. Podpisując umowę z amatorską drużyną Billericay Town, można to uznać za niezły zjazd w swojej karierze. Z drugiej strony, zarabianie trzech tysięcy funtów tygodniowo to zawsze o wiele lepsze rozwiązanie, aniżeli zatracenie się we własnym ego i brak podjęcia jakiejkolwiek pracy. Wielu piłkarzy u schyłku kariery odrzuca takie oferty, sądząc, że to upokorzenie. Anglik jednak nie zamierza płakać nad rozlanym mlekiem.
Tymczasem Pennant, zachowując oczywiście pewną perspektywę, wchodzi do ciekawego projektu. Jego nowa drużyna niedawno została przejęta przez multimilionera, Glenna Tamplina, który zdołał już nawet zasponsorować nowy stadion o pojemności 4000 widzów. W poprzednim roku sympatycy drużyny mogli wypełnić ośmiokrotnie mniejszy stadion. Jak widać, ten projekt stale się rozwija, a wielką ambicją nowego właściciela jest na początku awans do profesjonalnej piątej ligi.
Co ciekawe, w nowej drużynie Pennanta jest już dwójka graczy mających przeszłość w Premier League. Jest to Jamie O’Hara, były zawodnik Tottehamu, a także Paul Konchesky, który występował między innymi w Fulham, Liverpoolu, a także przez pięć lat bronił barw Leicester.
Ostatnie lata dla Anglika były trudne. Co ciekawe, w tym roku był na testach w szkockim Hibernian, ale menedżer drużyny, Neil Lennon, postanowił nie włączyć 34-latka do swojej kadry.
Pennat w swojej karierze zaliczył łącznie 16 klubów. W 2015 roku próbował swoich sił w Indiach, zaś kilka miesięcy temu w Singapurze. Z obu lig został jednak szybko wypluty i musiał wrócić do Anglii.