Nie dało się odpowiedzieć lepiej! Wygraliśmy. Mamy trzy punkty, jesteśmy liderami i wspaniale kończymy ten świetny rok. Nie taki Bukareszt straszny, jak go malują. Wreszcie zwyciężamy na wyjeździe i rozgrywamy najlepszy mecz w tych eliminacjach. Jesteśmy zjednoczoną, dojrzałą drużyną. Mundial bez nas raczej nie wchodzi w rachubę.
W mecz weszliśmy tak, jak zakładano. W przewidywanym składzie i z rywalami oddającymi nam inicjatywę. Krychowiak, Zieliński i Linetty w środku mieli zapewnić nam spokój i równowagę. Tak się stało. Od pierwszych minut graliśmy to, czego oczekiwał Adam Nawałka. Rumuni całkowicie oddali nam pole i nie rozgrywali dzisiaj dobrego meczu. Byli nieuporządkowani w defensywnie i schematyczni z przodu.
Trzy punkty przewagi nad Rumunią i świetnie zamknięty rok 2016. Demonstracja zjednoczenia, pewności i wyrachowania. Tak grają najlepsze drużyny i Polska dzisiaj taką jest. Zaczęło się od jedenastej minuty i grającego z jedenastym numerem Kamila Grosickiego. Ponownie świetnie weszliśmy w mecz i od początku dyktowaliśmy swoje warunki, nakładając presję na nie najlepiej dysponowanych dziś Rumunów. Rajd piłkarza Rennes zasługuje na uznanie i szacunek. Brak cieszynki i podbiegnięcie do selekcjonera to pewien znak. Symbol wdzięczności za to, że Nawałka zachował chłodną głowę przy karaniu zawodników po ostatnim zgrupowaniu.
Cały mecz odbywał się przy huku petard. Momentami jednak kibice przesadzali i sędzia powinien ten mecz przerwać. Po wybuchu przy Lewandowskim Polakom należał się walkower i trzy punkty. Nasz kapitan wstał i kilka minut później strzelił druga i trzecią bramkę. Tym samym prześcignął w liczbie bramek Kazimierza Deynę i do dogonienia zostali mu już tylko Grzegorz Lato i Włodzimierz Lubański. Nie ulega wątpliwości, że „Lewy” zostanie najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Polski.
Czarnogóra przegrała z Armenią, a my skrzętnie to wykorzystaliśmy. Jesteśmy drużyną, która czuje odpowiedzialność, potrafi bronić i atakować. Wróciliśmy do obrońców, dzięki którym osiągnęliśmy sukces na Euro. Dzisiaj też zagraliśmy na zero z tyłu, a Rumunia stworzyła sobie raptem jedną sytuację. Wygraliśmy całkowicie zasłużenie. Wreszcie nie było przepaści między jedną, a drugą połową. Byliśmy dojrzali i potrafiliśmy wykorzystywać słabości przeciwnika. Mięliśmy odrobinę szczęścia, bo tych dzisiaj nie brakowało.
Oni w nas petardami? My w nich bramkami! Bardzo dobra była odpowiedź Polaków. Nie daliśmy sprowadzić tego meczu do walki na kopnięcia, a rozstrzygnęliśmy to wszystko liczbą bramek. Doskonale grał Piszczek, bardzo ładnie Błaszczykowski, Zieliński wreszcie rozegrał dobry mecz w kadrze, a obrona była bezbłędna. Z takiego meczu, wbrew pozorom, też można wyciągnąć wnioski. Czy na pewno Linetty był od początku lepszą opcją niż Teodorczyk asystujący przy drugiej bramce Lewandowskiego? Przy takim wyniku pozostaje to tylko niewiele wartą dywagacją i życzmy sobie, byśmy mieli tylko takie problemy.
Jesteśmy liderem grupy E, a w swoim składzie mamy króla strzelców tych eliminacji. Lewandowski może być pierwszym w historii, który zgromadzi najwięcej bramek w kwalifikacjach do Euro i mistrzostw świata. W znakomitych nastrojach kończmy ten wymagający rok naznaczonym dobrym wynikiem we Francji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia… Na koniec, kto wygrał mecz?!
Brawo zespol ‼️⚽️?⚪️
Kolejne trzy punkty #Bukareszt #rumunia #Russia2018 #Poland #team pic.twitter.com/Yo1XZmRfbf— Grzegorz Krychowiak (@GrzegKrychowiak) November 11, 2016