Peter Crouch w „Klubie 100” Premier League! Jak on to zrobił?

crouch-100-goli-premier-league

Gol strzelony w 7. minucie meczu Stoke z Evertonem był jego setnym w Premier League. Choć przez lata naśmiewano się z jego skuteczności, właśnie wkroczył na salony, gdzie spotka samych wyborowych strzelców. Alan Shearer, Wayne Rooney, Thierry Henry – od teraz obok tych nazwisk, najlepiej jednym tchem, wypowiemy: Peter Crouch. Udało się!

Rosły napastnik, posturą przypominający co najwyżej wychudzoną czaplę polującą na pierwszą od miesięcy rybę, grę w Premier League zaczynał ponad dekadę temu, a dokładniej w 2002 roku w koszulce Aston Villi. Kluby zmieniał stosunkowo często, wszędzie trafiając na mocniejszych konkurentów, samemu nie wykręcając przy tym szalonych liczb. Granicę dziesięciu goli w sezonie przekroczył dopiero w 2005 roku, mając ich na ligowej mecie 12. Ten wyczyn skusił Liverpool do zapłacenia Southampton niespełna dziesięciu milionów funtów za 24-letniego wtedy napastnika.

Na Anfield dychy przekroczyć nie zdołał, ale w sezonie 2006/2007 był blisko – strzelił dziewięć razy. Spędził tam trzy sezony, ale pierwszoplanowych roli nie było mu dane grywać. Był Robbie Fowler, był Fernando Morientes i w końcu zjawił się Fernando Torres. Najwięcej grał, zanim zjawił się ten drugi Hiszpan, i we wspomnianym sezonie był najlepszym strzelcem zespołu, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki (18 trafień). Latem 2008 ściągnęło go Portsmouth i bum! Jak za dotknięciem najwyższej różdżki świata Crouch strzelał jedenaście razy. Odpowiedź była prosta: zawodnik skrojony na ligowego średniaka.

Strzeleckie „popisy” znów przekonały większych do wydania na Anglika kilka groszy. Tottenham za jego kartę zapłacił podobne pieniądze, co wcześniej Liverpool, a Portsmouth straciło jakieś dwa miliony względem kwoty wcześniejszego zakupu. Dwa lata na White Hart Lane i łącznie tylko 12 goli w Premier League. Mogłoby być lepiej, prawda? W Tottenhamie stwierdzili podobnie, a że mieli lepszych… bez żalu z milionowym zyskiem na czysto oddali go do Stoke.

Tam gra do dziś i tam przekroczył magiczną barierę, zapewniającą dożywotnią sławę, a nawet po śmierci co niektórzy powinni przypominać jego strzeleckie osiągnięcia. Choć w pasiastej koszulce nadal nie szaleje, do dziś uzbierał łącznie 37 goli, a ten ostatni był szczególny.

SSS

Jak widać, Crouch nigdy wielkim strzelcem nie był i najprawdopodobniej już nie będzie. Swoje zrobił jednak czas, bo 36-letni dziś piłkarz po elitarnych boiskach biega już od ponad czternastu lat. Musiałby się więc stać cud, żeby tych stu goli nie uciułał. Oczywiście Peter za swój wyczyn zasługuje na wielki szacunek, ale przez podobny okres (dokładnie 14 sezonów) Alan Shearer strzelił 260 goli (tych 13 sprzed ery Premier League nie bierzemy pod uwagę), a legenda Southampton, Matt Le Tissier, swoją stówę ustrzelił w dziesięć lat, a właściwie to nawet dziewięć, bo w ostatnim sezonie grał ogony.

a

Crouch nieuchronnie zbliża się do końca swojej, bądź co bądź, kariery. Wiele lat na boiskach Premier League, mimo braku gwarancji obowiązkowych na jego pozycji dziesięciu goli, może robić wrażenie. Ma w sobie to coś, co skłaniało kolejne kluby do składania za niego ofert. Jednym z atutów jest z pewnością wzrost, bo nawet najwyżsi obrońcy wymiękają, kiedy przychodzi walczyć z nim o piłkę w powietrzu. No chyba że go przepchną… Niemniej, gratulacje Peter – już zapisałeś się na karcie Premier League, a to nie lada osiągnięcie.

Komentarze

komentarzy