Piękna i wzruszająca historia o Marcelo i jego dziadku

Marcelo i ukochany dziadek

Marcelo od paru lat zarabia kosmiczne pieniądze w Realu Madryt. Jednak nie zawsze tak było, ale z takim dziadkiem, jakiego miał Brazylijczyk, można przenosić góry. 

Dziennikarz Eleven, Tomasz Ćwiąkała, za pośrednictwem Twittera opisał relację Marcelo i jego ukochanego dziadka. Anegdoty z życia piłkarza zaczerpnął z programu Campo de estrellas.

Marcelo niemal w każdym dłuższym wywiadzie wspomina dziadka i podkreśla, jak był dla niego ważny. Piłkarz nie słuchał matki, ojca, ale dziadka zawsze. Określał go jako swojego anioła stróża i nic w tym dziwnego. Dziadek Marcelo nie był zamożnym człowiekiem, ale ciężko pracował jako kierowca w banku. Pewnego dnia postawił jednak rzucić robotę, bo chciał dowozić swojego ukochanego wnuczka na treningi. Jak się łatwo domyślić, bez stałej pensji nie miał za co tankować samochodu. Wtedy sprzedał samochód i kupił bilety autobusowe na dwa lata, aby jego ukochany wnuk mógł trenować.

Marcelo dzisiaj opisuje to jako najbardziej wstrząsający moment w jego życiu. Nic w tym dziwnego, przecież dziadek kochał go do tego stopnia, by postawić wszystko na jedną kartę, aby jego największej pociesze udało się zostać piłkarzem. Piłkarz Realu Madryt miał wtedy 8-10 lat, przecież w takim wieku nie wiadomo, czy ktoś zostanie zawodowym piłkarzem i osiągnie sukces.

Wiara dziadka w Marcelo była jednak bardzo mocna od samego początku jego przygody z piłką. Staruszek zapisywał w zeszycie wszystkie bramki swojego wnuczka. Nawet te ze szkoły! Obrońcę Realu Madryt poza dziadkiem wspierały oczywiście również inne osoby. Ale bez dziadka…

1aaa

Dziadek piłkarza zmarł w trakcie mundialu w Brazylii. Doczekał się jednak czasów, gdy jego ukochany wnuczek założył koszulkę Realu Madryt i stał się jednym z najlepszych na obrońców na świecie.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!