Pierwszy taki przypadek od lat!

UEFA nikogo nie zaskoczyła przy wyborze sędziego na finał Euro i wedle wszelkich przewidywań poprowadzi go Anglik Mark Clattenburg. Można powiedzieć, że tym samym ustrzelił on sędziowskiego hat-tricka, bo pierwszy raz w XXIw. ten sam arbiter ma zaszczyt w jednym sezonie prowadzić finał Euro lub mundialu, finał Ligi Mistrzów oraz finał pucharu na krajowym podwórku.

Clattenburgowi pomogła trochę reprezentacja Anglii, która szybko odpadła z turnieju i od tego momentu można było przewidywać, że to właśnie on będzie rozjemcą w najważniejszym meczu piłkarskim tego roku. UEFA celowo oszczędzała go podczas ćwierćfinałów i półfinałów, bo wiedziała, że skoro Anglia już odpadła, to Anglik będzie uprawniony do prowadzenia finału. Warto również zaznaczyć, że żadna z reprezentacji nie pokrzyżowała szyków swoim arbitrom, bo ani żaden Portugalczyk ani Francuz nie mieli realnych szans na dostąpienie tego zaszczytu.

Podczas tego Euro Clattenburg sędziował trzy spotkania: Belgia – Włochy i Czechy – Chorwacja w fazie grupowej oraz Polska – Szwajcaria w 1/8 finału. W żadnym nie można było mieć do niego większych pretensji. Dużo naszych rodaków domagało się czerwonej kartki dla jednego z naszych pierwszych rywali w fazie pucharowej po faulu na Robercie Lewandowskim, ale Anglik wcale nie musiał wyrzucać Szwajcara z boiska. To że naszego kapitana bardzo bolało i zwijał się z bólu, nie oznacza że od razu powinniśmy grać w przewadze.

Anglik w tym sezonie prowadził 50 spotkań, w których pokazał 183 żółte i 7 czerwonych kartek. Finał Euro będzie więc dla niego 51 meczem w sezonie i zarówno 51. spotkaniem tego turnieju. Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z obecnie najlepszym arbitrem na świecie. Do pełni szczęścia pozostaje mu czekać do lata 2018 aż FIFA wyznaczy sędziego na finał mundialu w Rosji.

Komentarze

komentarzy