„Pietruszka Deluxe”, szokujący comeback, ale i zabójstwo piłki – hit na Bernabeu w pigułce

18 września 2019 roku – Real Madryt przyjeżdża na Parc des Princes, gra niczym dzieci we mgle, dostając 3:0 „w plecy”. Oglądając tamten mecz dało się odczuć duży dyskomfort, bo nawet przy nieco słabszej dyspozycji „Królewskich” nie przywykliśmy do takich obrazków, jakie zaserwowano nam wtedy. Do dziś zastanawialiśmy się, jak po nieco ponad dwóch miesiącach wypadnie drugie starcie tych ekip.

Biorąc pod uwagę stawkę meczu, czyli pojedynek drużyn, które już przed pierwszym gwizdkiem miały zapewniony awans i raczej znały swoją pozycję w grupie, widowisko było wręcz świetne. Być może nie siedzieliśmy wbici w fotele przez pełne 90 minut, jednak cały czas po prostu coś się działo.

Największe emocje dostaliśmy wtedy, kiedy wydawało się, że… emocji już nie będzie. W 79. minucie Karim Benzema zdobył swoją drugą bramkę w spotkaniu, dając gospodarzom pewne (tak przynajmniej się wydawało) prowadzenie. Rozentuzjazmowane Santiago Bernabeu dość szybko ucichło nie wierząc w to co widzi, kiedy cztery minuty później z 2:0 zrobiło się… 2:2. Wyrównujące trafienie Sarabii było przedniej urody, ale prawdziwe kłopoty „Królewskich” zaczęły się po niewyobrażalnym „wielbłądzie”.

Wracając jednak do wcześniejszych, niezwykle ciekawych wydarzeń, nie da się nie wspomnieć o sytuacji z końcówki pierwszej połowy. Na pograniczu pola karnego „Los Blancos”, Mauro Icardi wypuścił sobie piłkę przed spóźnionym Thibautem Courtoisem, po czym został wycięty równo z trawą. Efekt? Czerwona karta pokazana bramkarzowi i zbliżająca się wideoanaliza, która miała potwierdzić, że przewinienie miało miejsce już w „szesnastce”.

Arbiter – nie wiedzieć czemu – wrócił jednak do sytuacji, która miała miejsce kilkanaście sekund wcześniej. Właśnie wtedy w środkowej strefie boiska Gueye lekko odpychał swojego rywala, więc arbiter postanowił odwołać czerwoną kartkę, przyznając rzut wolny Realowi. Czy słusznie? W meczu Juventusu sprzed kilku dni arbiter uznał gola „Starej Damy”, mimo że w początkowej fazie akcji Cuadrado wyraźnie dotknął piłki ręką przy jej opanowywaniu. Jak widać VAR wciąż nie jest sprawiedliwy i jednomyślny. Zabójstwo piłki? W jakimś sensie na pewno. Nam pozostaje się cieszyć, że jak na „mecz o pietruszkę”, dostaliśmy świetne widowisko pełne emocji.

Real Madryt przeważał przez zdecydowaną część gry, czym z pewnością zrehabilitował się nieco za wrześniowy blamaż. Jednak co z tego, skoro na własne życzenie wypuścił zwycięstwo z rąk i nie ma już nawet matematycznych szans na zajęcie pierwszego miejsca w grupie A. Do tego – w porównaniu do Neymara, który zameldował się na placu gry w 46. minucie – kontuzji doznał rozgrywający świetne zawody Eden Hazard, zastąpiony w 68. minucie przez Garetha Bale’a. Trzymamy kciuki, by nie było to nic poważnego.

 

Real Madryt 2:2 Paris Saint-Germain
bramki: Benzema 17′, 79′ / Mbappe 81′, Sarabia 83′

Komentarze

komentarzy