Na stadionie Legii powitano wakacje. Piknik z gwiazdami La Liga

Piękna, wiosenna pogoda i piątkowy wieczór – takie połączenie bez dwóch zdań zachęca do wyjścia z domu. Jeśli można na dodatek miło spędzić czas ze swoimi pociechami, a jednocześnie popatrzeć z bliska na swoich piłkarskich ulubieńców sprzed lat, to propozycja staje się jedną z tych, które określamy mianem „nie do odrzucenia”. Trybuny świeciły jednak pustkami. 

Fernando Morientes, Gaizka Mendieta czy Steve McManaman to zawodnicy, których swego czasu nikomu nie trzeba było przedstawiać. Przy okazji ich pobytu w Polsce niejednej osobie zakręciła się zapewne łezka w oku, kiedy wspominała stare dzieje. Od ich największych popisów minęło już ponad dziesięć lat, ale gdzieś w głowie znajduje się zakurzona szuflada, w której wymienieni zawodnicy odgrywają jedne z głównych ról. Stadion Legii Warszawa pełnił dziś w pewnym stopniu funkcję odkurzacza. Nasze odległe wspomnienia zostały zreanimowane. Wszystko za sprawą spotkania La Liga Legends z Polskimi Legendami. W poprzednim zdaniu słowem klucz było „spotkania”. To, co działo się na murawie, trudno bowiem nazwać meczem.

Zanim jednak zawodnicy obu drużyn wyszli na murawę, wytrwale rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Organizatorzy zadbali o to, by każdy zainteresowany zdążył zgarnąć podpis. Nie było żadnego pośpiechu, przepychanek w kolejce po autograf czy innego rodzaju nieprzyjemnych scen. Najwięksi szczęściarze mieli nawet okazję zagrać na mini boiskach z emerytowanymi piłkarzami. Atrakcji przed wejściem na trybuny nie brakowało i zwłaszcza na twarzach dzieci było widać dużo radości.

Następnie miało dojść do meczu. Oczywiście na pół gwizdka, ale wciąż meczu. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, było to jedynie spotkanie kilkudziesięciu starszych panów. Jeśli można pochwalić kogoś za dobrą grę, to chyba tylko Mendietę. Niestety nie mamy na myśli gry na boisku. Były pomocnik Valencii po zakończeniu kariery sportowej poszedł w kierunku muzyki. Został DJ-em i z tego, co opowiada wiedzie mu się dobrze, a przy okazji czerpie z tego dużo przyjemności. W przerwie spotkania Bask stanął za konsoletą i rozbudził przysypiających kibiców. Niestety drugie 35 minut (co za szczęście, że nikt nie wpadł na pomysł rozegrania 90 minutowego spotkania) okazało się kolejną dawką leków nasennych.

Drużyna złożona z  gwiazd ligi hiszpańskiej wygrała ostatecznie 2:0, ale to naprawdę najmniej istotna informacja. Jeśli ktoś przyszedł na stadion Legii, żeby obejrzeć ciekawe starcie oldboyów, to musi mieć poczucie pieniędzy wyrzuconych w błoto. Zadowoleni mogą być za to wszyscy, którzy do całego wydarzenia podeszli z olbrzymim dystansem. Zdjęcie z Morientesem zawsze będzie miało przecież dużą wartość, niezależnie od tego, czy będziemy go traktować jako byłą gwiazdę futbolu, czy współtowarzysza w leżakowaniu.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

 

Komentarze

komentarzy