Marcus Rashford to objawienie dwóch ostatnich sezonów. Nieznany nikomu chłopak w trudnej dla klubu sytuacji kadrowej musiał wejść w ciężkie buty, które okazały się być dla niego idealnie spasowane. Człowiek-debiut gdzie nie debiutował, tam strzelał gole. Mogłoby się wydawać, że jego natchnieniem w nie tak dawnej młodości powinien być ktoś wielki. Jednak nic bardziej mylnego…
Kiedy chłopcy wchodzą w wiek szkolny, zwykle bardziej zaczynają interesować się piłką. Wspólne kopanie piłki z kolegami, przywiązywanie się do barw klubowych, szukanie wzorów, którymi chcą się kierować. Dla jednych jest to gwiazda ukochanej drużyny, dla innych jakiś wielki bądź wyróżniający się czymś piłkarz. Każde pokolenie ma swoich bohaterów – dla jednych były to holenderskie gwiazdy lat 80., dla innych Brazylijczycy na przełomie wieków. Do wyboru, do koloru. Każdy na pewno z nostalgią wspomina swoich bohaterów dzieciństwa.
Rashford, młody wilk Manchesteru United, to od niedawna zaledwie dwudziestolatek. Kierując się więc wszystkimi wytycznymi, można by mniej więcej określić grono zawodników, którzy mogli działać na wyobraźnię Anglika. Ronaldinho, Kaka, Henry, a może bardziej patriotycznie – Lampard, Gerrard, Rooney, Beckham – albo wschodzące gwiazdy – Messi lub Ronaldo? Uff. Naprawdę długo można by tak wymieniać, ale… to i tak by nic nie dało.
20-latek twierdzi, że jego ulubieńcem w okresie dorastania był… Tim Howard. Skąd ten wybór? Rashford w rozmowie z „The Sunday Times” przyznał, że w swoim pierwszym sezonie, kiedy zaczynał grać w piłkę, najczęściej stawał na bramce.
Chcesz więcej?
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce
– Dreszczyk przy strzeleniu gola to takie samo uczucie, kiedy bronisz dobrą sytuację. Tim Howard był moim idolem, miałem nawet małą koszulkę z jego nazwiskiem. Zobaczysz, nadejdzie kiedyś taki dzień… Jeszcze zobaczysz mnie w bramkarskich rękawicach! – zaskoczył swoją odpowiedzią młody Anglik.
Przypomnijmy – ulubieniec Anglika występował w United w latach – 2003–2007, ale lepiej znany jest ze swojego dziewięcioletniego pobytu w Evertonie. Obecnie wrócił do ojczyzny i reprezentuje barwy Colorado Rapids. Rzadko, ale jednak zdarzają się sytuacje, w których to zawodnik z pola musi stanąć na bramce. Jak twierdzi Rashford, byłby wtedy pierwszym w kolejce. Cóż, trzeba przyznać, że jest to całkiem ciekawa wizja – czekamy!