„Po co ktoś miałby tam iść?”, czyli zmiana zdania w kwestii Rodgersa w Arsenalu

Ostatnie tygodnie przyniosły wiele zmian w angielskiej piłce. Ze swoimi klubami pożegnało się kilku dotychczasowych menedżerów, a nie wszyscy zdołali błyskawicznie znaleźć odpowiednich następców. Jednym z takich klubów jest Arsenal.

Unai Emery miał być tym, który godnie poprowadzi „Kanonierów” po odejściu Arsene’a Wengera. Mimo obiecujących początków, które mogły wskazywać na słuszność tego wyboru, po jakimś czasie wszystko zaczęło wyglądać dużo gorzej. Zwieńczeniem tej nijakości było wyrównanie „rekordu” sprzed ponad ćwierć wieku, czyli siedem spotkań bez wygranej.

Zastępujący Hiszpana (tymczasowo) Ljungberg także nie wpłynął na zespół jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Arsenal nie wygrał dwóch kolejnych spotkań, w związku z czym wspomniana seria pogorszyła się. Tak źle nie było od… ponad 40 lat. Nic więc dziwnego, że w kontekście londyńskiego klubu rozważa się kilku trenerów i to nie byle jakich.

Po początkowych doniesieniach nt. zwolnionego z Tottenhamu Pochettino (ten miał odmówić, oczekując na ciekawszą ofertę), z Arsenalem zaczęto łączyć osobę Brendana Rodgersa. Irlandczyk kapitalnie radzi sobie w Leicester, które jest obecnie (wcale nieprzypadkowo) drugą siłą w Anglii. Wiele osób uważało, że to naprawdę dobra kandydatura, a były trener Liverpoolu powinien rozważyć przenosiny do Londynu.

Wśród nich był był Paul Merson, dawniej piłkarz „The Gunners”, a obecnie ekspert „Sky Sports”. Był, bo szybko zmienił zdanie… – Powiedziałem, że Rodgers powinien odejść do Arsenalu, z powodu wielkości tego klubu. Jednak po weekendzie i czwartkowym meczu pomyślałem sobie: „Czemu ktoś miałby iść do Arsenalu?” Myślę, że nawet Klopp i Guardiola mieliby problemy, by to naprawić. To jedna z najgorszych dostępnych obecnie posad – stwierdził 51-latek.

Cóż, patrząc na rozmiar dołu, do którego w ostatnich miesiącach coraz głębiej wpada londyński klub, chyba trudno się nie zgodzić z tą opinią. Wymagania są wielkie, a dostępne „materiały” pozwalają na coraz mniej. Jeszcze nie tak dawno takim „kukułczym jajem” wydawał się Manchester United (według wielu wciąż nim jest), jednak na Old Trafford ostatnio coś drgnęło. Czy jest obecnie jakikolwiek kandydat, który mógłby z miejsca dźwignąć „The Gunners” i przywrócić im radość?

Komentarze

komentarzy