Manchester City i długo, długo nic? Październik spowodował, że przy utrzymaniu tendencji wynikowej ekipy Pepa Guardioli, już niebawem możemy tak opisać obecny sezon Premier League.
Niebieski walec…
Bez wątpienia to, co wyrabia drużyna hiszpańskiego szkoleniowca, musi budzić podziw. Zaledwie jeden remis i zero porażek w dziesięciu ligowych spotkaniach to sytuacja doprawdy szokująca. Oczywiście wiedzieliśmy, że – tym bardziej po wzmocnieniach – na Etihad jest kadra, mogąca zdominować rozgrywki, ale na pewno nie w taki sposób. Guardiola do tej pory stworzył potwora i nawet kiedy z tej magicznej układanki wypada jeden czy dwóch kluczowych graczy z powodu kontuzji, tego po prostu nie widać. Dodatkowo, w poprzednim sezonie, kiedy „Obywatele” zaczęli w podobny sposób, w owym okresie nie było tak wielu graczy w świetnej dyspozycji. Teraz jest zupełnie inaczej. Z tego względu, jeśli nawet zły dzień ma De Bruyne z Silvą, to nadrobi to Sane oraz Sterling. Szeroka kadra to bez wątpienia główna zaleta Pepa i być może najważniejszy argument, dlaczego regres formy jednego kluczowego gracza niczego nie przekreśli.
…i goniący za nim Mourinho
Jose Mourinho ma jeden problem, którym jest oczywiście Pep Guardiola. Nie oszukujmy się – jedna porażka, a także dwa remisy w dziesięciu ligowych kolejkach byłoby odbierane za w miarę dobre rezultaty. Wyniki drużyny Guardioli jednak kompletnie psują sielankę na Old Trafford, powodując, że już na początku listopada Portugalczyk traci do Hiszpana pięć oczek. Na pewno ostatnie starcie z Tottenhamem mogło podbudować morale „Czerwonych Diabłów”, ale gonitwa za tak regularnie inkasującym trzy punkty rywalem zza miedzy może być naprawdę irytująca.
Niezmienne TOP6
Słabszy okres może mieć Arsenal, przegrywać dość irracjonalnie może Liverpool, z problemami zdrowotnymi borykać się może Chelsea, ale to i tak bez znaczenia. Efekt końcowy najprawdopodobniej będzie taki sam i na koniec sezonu nie zobaczymy nowej siły w Premier League. Pewna granica jest nieosiągalna dla mniej klasowych drużyn, które będą pukać do tej ściany, jednak się za nią nie przebiją. Idealnym kandydatem powinien być Watford, ale defensywa drużyny Marco Silvy przypomina szwajcarski ser. Bez ustabilizowania defensywy trudno będzie regularnie punktować, aby wedrzeć się do TOP6.
Ścięte kolejne głowy
Falę zwolnień rozpoczął wrzesień za sprawą Franka de Boera, ale prawdziwe żniwa przyniósł październik. Najpierw Craig Shakespeare, później Ronald Koeman, a w kolejce stoi już Slaven Bilić. O jego utracie pracy mówi się już jednak od zeszłego sezonu i do tej pory Chorwat nadal trzyma się stanowiska. Ostatnie doniesienia sugerują, że jeśli władzom „Młotów” nie uda się znaleźć godnego następcy, to Bilić pozostanie w stolicy Anglii.