Paul Pogba podczas ostatnich miesięcy mógłby zostać jednym z bohaterów odcinka „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Francuz od 30 września nie rozegrał meczu dla Manchesteru United, a jego przyszłość na Old Trafford wygląda bardzo niepewnie.
Świetny mecz przeciwko Chelsea na inauguracje sezonu zwiastował, że Francuz w końcu dorósł jako piłkarz i weźmie na siebie rolę lidera zespołu. Tymczasem kolejne spotkania boleśnie nam udowodniły, jak byliśmy w błędzie. Pomocnik wyglądał ponownie apatycznie, niemalże tak jak za czasów Jose Mourinho. Dodatkowo 26-latka zaczęły trapić urazy, przez które pauzuje do dziś.
Solskjaer podczas konferencji prasowych unika głębszych wypowiedzi na temat Pogby. Czasami brak odpowiedzi jest jednak najlepszą odpowiedzią. Nawet nie będąc na co dzień w klubie widzimy, co się święci. Z jednej strony rzekoma kontuzja, z drugiej cyklicznie dodawane posty na Instagramie, gdzie mistrz świata z 2018 roku gra…w kosza lub przebywa w Dubaju niczym na wakacjach w przerwie między sezonami. Czy tak się zachowuje profesjonalista, którzy marzy o jak najszybszym powrocie do zdrowia? Niekoniecznie.
Wartość Pogby z każdym takim miesiącem oczywiście spada. Manchester United latem na pewno nie będzie mogła wymagać kwoty podobnej do tej z zeszłego lata w wysokości 160 milionów funtów. Dodatkowym problemem jest długość kontraktu pomocnika, który wygasa w 2021 roku. Oczywiście „Czerwone Diabły” posiadają możliwość przedłużenia tego zobowiązania o następny sezon, ale czy brnięcie w taką spirale ma jakikolwiek sens?
Dzisiejsze doniesienia „L’Equipe” wskazują, że Pogba postanowił opuścić Manchester United i chciałby przenieść się do Realu Madryt. Póki co do angielskiego klubu nie wpłynęła jednak żadna oferta za piłkarza. Zidane jest wielkim entuzjasta talentu swojego rodaka, a „kontuzja” działa tylko i wyłącznie na korzyść „Królewskich”.