Pół-człowiek, pół-bestia. Wyjątkowa transformacja Adamy Traore

W przeszłości po boiskach Premier League biegało wielu piłkarzy, którzy oprócz szybkości i dobrego dryblingu kompletnie nie potrafili przystosować się do zespołowej gry. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu z taką wizytówką borykał się Adama Traore. Dziś Hiszpan jest już na zupełnie innym etapie swojej kariery, a jego transformacja z boiskowego głupka w ukształtowanego piłkarza przebiega w efektowny sposób.

„Szerszy niż wyższy” – przez kilka ostatnich lat ten przydomek idealnie pasował do Xherdana Shaqiriego, którego w ostatnim czasie coraz rzadziej możemy oglądać na boisku. Przez pewien czas także graczowi Liverpoolu zarzucano brak pewnej inteligencji boiskowej, czego dowodem było odstawienie go przez Pepa Guardiolę w Bayernie Monachium. Historia Adamy Traore jest nieco inna, ponieważ tak naprawdę dopiero od półtora roku na dobre zakotwiczył w topowej lidze świata.

Już sam ekstrawagancki wygląd sprawia, że kibice często winę za porażki swojej drużyny postanawiają zrzucać właśnie na takie jednostki. Wielokrotnie w ostatnich latach borykał się z tym Paul Pogba, na którego angielska prasa niemalże co mecz wylewała pomyje. Niektórzy kibice zwyczajnie uważają pewne elementy wystroju zawodnika lub osobowości za niegodziwe, aby ubierać trykot ich ulubionej drużyny. Traore, pomimo przeróżnych kombinacji u swojego fryzjera, nie otrzymywał jednak tak wielu ciosów, choć jest to spowodowane jego mniejszą popularnością.

Trudne początki w Anglii

Do Anglii trafił z La Masii ponad 4 lata temu, kiedy postanowił raz na dobre uciec z Hiszpanii. W Barcelonie nie zawojował świata po debiucie w wieku 17 lat. Wówczas zastąpił innego charakterystycznego zawodnika Neymara, ale przez pewien czas ich kariery rozwijały się w zupełnie innym tempie. Traore nie miał jednak zamiaru czekać w nieskończoność na szansę i po rozegraniu kilku spotkań w pierwszej drużynie, mając zaledwie 18 lat rzucił się na głęboką wodę i wyleciał podbijać Premier League.

Jego imponujące mecze dla drugiej drużyny wywindowały kwotę odstępnego do 10 milionów euro. Pierwotnie uważano, że Barcelona zagwarantowała sobie w umowie klauzule wykupu, ale nawet jeśli takowa istniała to zaledwie przez rok, ponieważ Adama został sprzedany po 12 miesiącach do Middlesbrough. Już wówczas sympatycy Premier League podziwiali grę Hiszpana, choć w tamtym okresie częściej rozczarowywał aniżeli zadziwiał. Zbyt często dryblingi i inne akcje kończyły się stratami bądź niecelnymi strzałami. Oprócz kilku wyjątków.

Podobnie myślał Aitor Karanka, który znał tego zawodnika jeszcze za czasów hiszpańskiej młodzieżówki. Wówczas wbijano mu do głowy przeróżne zalecenia taktyczne, jednak bezskutecznie. Tradycją stało się to, że Traore biegał po tej stronie boiska, po której stał wspomniany trener, aby ten mógł wydawać mu polecenia. Adama zaczynał zatem mecze na prawym bądź lewym, a po przerwie zwykle przenosił się na to drugie. Już wówczas przylgnęła do niego opinia, że być może kiedyś zostanie topowym zawodnikiem, ale póki co wygląda na taktycznego impotenta i boiskowego głupka, któremu trzeba przypominać w jakie sektory boiska powinien biegać.

Pochwały od Kloppa

Mimo to sezon 2017/2018 zakończył z 5 bramkami i 10 asystami na koncie. Dodatkowo, podczas każdego meczu średnio notował ponad 7 dryblingów. Trzeba było wziąć poprawkę na to, że to tylko Championship, a przeszłość w La Masii dodatkowo zwiększało oczekiwania wobec tego zawodnika. Kampanię ostatecznie zakończył z nagrodą dla gracza roku „Boro”, lecz nadal brakowało kropki nad „i”. Takie wyróżnienie podbudowało jego reputacje do tego stopnia, że Wolves postanowiło zaryzykować i wykupiło skrzydłowego za blisko 20 milionów funtów. Ryzyko gigantyczne, ale życie pokazało, że było warto. Kibice momentalnie go pokochali, a kiedy jest on w posiadaniu piłki to sympatycy „Wilków”, oczywiście ubrani na pomarańczowo, czują podekscytowanie w oczekiwaniu na każdy ruch Traore. Fani odczuwają to tylko w stosunku do osobliwych graczy, a 23-latek jest z pewnością jednym z nich.

Elektryzujące tempo, tytaniczna siła i niesamowita kontrola nad piłką są wreszcie właściwie wykorzystywane przez Hiszpana. Jego decyzyjność pod bramką rywali w końcu zanotowała progres. Taki rozwój wymagał jednak czasu. Wiele w tym aspekcie pomogły mu decyzje Nuno Espirito Santo, który borykał się z problemami kadrowymi i musiał łatać dziury przesuwając pewnych zawodników bliżej swojej bramki. Głównie dlatego Adama przez pewien okres występował jako prawy pomocnik w formacji z tzw. wahadłowymi. Kilka razy pod koniec ubiegłego sezonu zastąpił w tej roli Matta Doherty’ego i wielokrotnie nawiedzał obrońców rywali swoją dynamiką.

Na początku tego sezonu także zanotował kilka spotkań na tej pozycji, ale po braku zwycięstwa w sześciu początkowych meczach, Portugalczyk postanowił wrócić do gry z Traore bliżej bramki rywala. Jego największe atuty były niejako zduszone. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Perfekcyjne spotkanie rozegrał przede wszystkim przeciwko Manchesterowi City, kiedy w pojedynkę rozbił „Obywateli”. Na kolejne gole czekaliśmy do grudnia, ale ponownie forma przyszła na mecze przeciwko najlepszym drużynom – najpierw trafił z Tottenhamem, a kilka dni później ponownie uprzykrzył życie Pepowi Guardioli. Łącznie w starciach z City zdobył 3 gole i zanotował asystę. Benjamin Mendy do końca kariery zapamięta tego kolosa, którzy przepchnął go niczym największe chuchro.

– Wielki talent. Nigdy bym nie pomyślał, że jest tak młody. Zawsze było jasne, że zrobi wielką karierę, a teraz powoli to jest zauważalne – chwalił piłkarza Klopp. Inni trenerzy Premier League także podziwiają Adame. Piłkarzom Tottenhamu, głównie Vertonghenowi, na tyle się spodobał, że po meczu z Wolves namawiali Jose Mourinho, aby w styczniu przekonał Daniela Levy’ego do zakupu tego zawodnika.

Mistrz dryblingów

Patrząc na jego grę przede wszystkim zauważalna jest łatwość dryblingu. Na pierwszy rzut oka nie powiedzielibyśmy, że ominie rywala, ale ten robi to w błyskawiczny sposób z dziecinną łatwością. Doskonale obrazują to niektóre liczby:

– W tym sezonie spośród zawodników z pięciu najlepszych lig zanotował najwięcej dryblingów, konkretnie 146 z czego 75% było udanych.

– Podczas bieżącej kampanii zanotował powyżej 10 udanych dryblingów już w czterech meczach (Aston Villa, Brighton, Manchester City i Watford). Żaden z graczy Premier League nie dokonał takiej sztuki chociażby trzy razy.

– Od początku sezonu 2017/18 wykonuje w lidze średnio udany drybling co 11 minut, a rywale nie potrafią go zatrzymać w inny sposób aniżeli faulem niemalże co pół godziny.

***

To co jednak zaskakuje kibiców jest przede wszystkim budowa ciała. Jak to możliwe, że w zaledwie kilka lat stał się takim gigantem?

Początek owej przemiany nastąpił w 2013 roku, kiedy w Barcelonie w końcu znalazł drogę na siłownie i nie wahał się przekształcić swojej sylwetki w prawdziwe monstrum. Co jednak ciekawe, nie jest to efekt żmudnych treningów.

– Moje treningi? Nie dźwigam ciężarów. Trudno w to uwierzyć, ale nie ćwiczę z dużym obciążeniem. To moja genetyka. Ćwiczę, ale nabieram masę bardzo szybko – zdradził w jednym z wywiadów.

Wizerunek gracza NFL nie jest oczywiście przypadkowy, ponieważ jeszcze za czasów gry w Barcelonie pytały o niego kluby z innej dyscypliny. Wówczas jego kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Czy ma jednak czego żałować? W ostatnich kilkunastu miesiącach udało mu się przekonać wielu kibiców, że nawet z taką posturą można siać taki popłoch w obronach rywali. To chyba największe wyróżnienie, o jakim niedawno marzył.

Komentarze

komentarzy