Eksplozje pod stadionem w trakcie meczu Francja–Niemcy w listopadzie 2015, nieudana próba podłożenia bomb i odwołane spotkanie Holandia–Niemcy kilka dni później, a wczoraj trzy eksplozje obok przejeżdżającego autobusu z drużyną Borussii Dortmund. Jak w przypadku wcześniejszych wydarzeń, tak i teraz panuje wzmożona czujność, ale na jak długo tym razem?
Jak się okazuje, wczorajszy incydent był atakiem terrorystycznym, a potwierdza to list znaleziony na miejscu zdarzenia. Podobnie było w pozostałych dwóch wspomnianych we wstępie przypadkach. Zawsze po tego typu wydarzeniach trwa zwiększona ochrona, a często też tylko na chwilę, do czasu aż sytuacja przycichnie. Później wszystko wraca do normy, niepokojącej normy.
na stadionie BVB w listopadzie chciałem pokazać kobiecie z ochrony zawartość plecaka, ale nie była zainteresowana, uwierzyła na słowo
— Jakub Białek (@jakubbialek) April 11, 2017
Słowa dziennikarzy Weszło nie są zmyślone. Z podobną praktyką spotkałem się sam wielokrotnie, chodząc na mecze reprezentacji czy poznańskiego Lecha (często w roli dziennikarza). Jak wygląda podstadionowa ochrona po takim incydencie jak wczorajszy? Dokładne przeszukiwanie plecaków czy torebek oraz kibiców. A jak kilka miesięcy po, kiedy już mało kto pamięta o jakimś zamachu? Tak jak na tweecie wyżej, zero zaglądania w plecaki, czasem nawet bez „poklepywania” po plecach czy nogach przy przekraczaniu bramek. Podobnie jest przy wejściu na akredytację dziennikarską. Prośba o pokazanie zawartości torby nie pada zawsze, a powinna – bo czy mamy gwarancję, że taki dziennikarz nie wnosi czegoś niedozwolonego? Zresztą, najlepszym przykładem niedokładności stadionowej kontroli niech będą kibice wnoszący pirotechnikę.
Po wczorajszym nie do końca – całe szczęście – udanym ataku, dziś wszystko jest skrupulatnie sprawdzane. Tak policja upewniała się, czy nic nie grozi piłkarzom Monaco podczas przejazdu na stadion.
Uzyskałem takie zdjęcie. Autobus @AS_Monaco przeszukiwany przez policyjne psy przed wyruszeniem z hotelu na stadion. #BVBASM pic.twitter.com/RiWb4ZhV5g
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) April 12, 2017
A takie obrazki możemy zobaczyć pod samym stadionem w Dortmundzie.
Znacznie cięższy sprzęt dziś przed Signal Iduna Park niż wczoraj i lepsze uzbrojenie policji #BVBASM pic.twitter.com/cD6Y8FPKXI
— Michał Pol (@Polsport) April 12, 2017
Le Borussia Dortmund sous haute sécurité au lendemain des explosions https://t.co/qrW9aU2GFU pic.twitter.com/7qKxY91bCv
— L'ÉQUIPE (@lequipe) April 12, 2017
Ingenti misure di sicurezza nello stadio per #BorussiaMonaco dopo l'attacco di ieri sera → https://t.co/Wzy2e7aXWE pic.twitter.com/KTTl7pAsoR
— Rainews (@RaiNews) April 12, 2017
Suspect detained following attack on #BorussiaDortmund's team bus. https://t.co/L5g4yFnoKU #Borussia #BorussiaMonaco pic.twitter.com/uKJKOQGl5G
— Sporting News AU (@sportingnewsau) April 12, 2017
25 fourgons de police dont un blindé devant le Signal Iduna Park. Hier, il n'y en avait que 4 au même endroit. #BVBASM pic.twitter.com/ytpYORz7Xl
— Martin Mosnier (@MM_eurosportfr) April 12, 2017
Jeśli chodzi o samo zaangażowanie policji, muszę przyznać, że w przypadku Lecha Poznań nie jest tak źle. Co mecz pod stadionem staje po kilkanaście radiowozów. Policjanci zajmują się głównie kierowaniem podstadionowym ruchem oraz „odprowadzeniem” przyjezdnych kibiców.
Możemy być pewni, że takie zaangażowanie służb bezpieczeństwa w imprezy masowe (czyt. mecze piłkarskie) będzie się utrzymywało przez najbliższe tygodnie. Ale przez ile – trzy, miesiąc? A co potem? Potem znów to co wcześniej, aż za jakiś czas (odpukać w niemalowane) znów będziemy świadkami przykrych wydarzeń. Metoda to średnia, ale zanim ktoś to zrozumie, może być za późno. Zapobiegajmy zamiast (próbować?) naprawiać po fakcie. Całe szczęście, że przynajmniej autobusy, którymi podróżują drużyny piłkarskie, są specjalnie przygotowane z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Z pewnością to przyczyniło się do tak niegroźnych skutków wczorajszego ataku na drużynę Borussii.
W nocy smsowałem z Łukaszem Piszczkiem.Nie mogl spać. Pisał o potężnych eksplozjach. Gdyby nie pancerne szyby, zbrojony autokar byłby koniec
— Tomasz Smokowski (@TSmokowski) April 12, 2017