Polscy fani Realu vs. kibice Legii. Kto ma rację?

777

Po losowaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów wiadomo, że do Warszawy przyjedzie Real Madryt. Ten fakt wywołał niemałe poruszenie wśród polskich kibiców hiszpańskiego klubu, którzy za wszelką cenę chcą pozyskać bilety na to spotkanie. Ta determinacja doprowadziła do internetowych przepychanek między kibicami z Warszawy, a całą resztą wspierającą Real. Kto ma rację?

Na początku muszę przyznać, że sam chciałbym oglądać ten mecz z wysokości trybun przy Łazienkowskiej. I to nie w koszulce Legii. Tuż po losowaniu pojawił się nawet temat odłożenia na bilet i zorganizowania wyjazdu na mecz, ale brutalna rzeczywistość szybko rozwiała moje nadzieje. Okazało się, że pierwszeństwo w zakupie wejściówek będą mieli kibice Legii, którzy od dłuższego czasu chodzą na jej spotkania. I co ważne, będą mieli znacznie taniej. Oczywiście nie ma nic złego i dziwnego w tym, że klub chce ułatwić życie najwierniejszym fanom. Tyle lat kibicują, są na dobre i na złe – teraz mogą zbierać tego plony, oglądając swoich na tle największych europejskich marek.

Co więc z fanami gry Ronaldo i spółki? Najbardziej wiarygodna opcja to skorzystanie z puli przeznaczonej dla kibiców gości. Jak to zrobić? Najłatwiej będzie dołączyć do jedynego w Polsce stowarzyszenia Realu Madryt Aguila Blanca, które zapowiada podjąć kroki pozwalające otrzymać od klubu jak największą pulę biletów. Nie będzie jednak łatwo, ponieważ sam klub większość rozdysponuje między swoich oficjalnych pracowników, przedstawicieli i inne stowarzyszenia. AG natomiast już na wstępie zaznaczyło, że większość wejściówek podzieli pomiędzy członków z najdłuższym stażem. Jest też inny sposób: założyć kartę kibica Legii (co wielu już robi, stojąc w gigantycznej kolejce na stadionie przy Ł3) i pójść na sektor dla gospodarzy. Tu jednak pojawiają się schody. Po 1. nowi członkowie będą mieli znacznie droższe bilety, a po drugie – co zrobi kibic zagrzewający do walki Kucharczyka widząc obok jegomościa ubranego w trykot z nazwiskiem „Bale” na plecach? Domyślamy się, że mogłoby się skończyć nieprzyjemnie.

Nieprzyjemnie już jest. Na Twitterze i Facebooku m.in. Kibice obu zespołów od wczoraj obrzucają się obelgami na różne sposoby. Warszawiacy podobno nie ręczą za siebie, kiedy w sektorze dla gospodarzy spotkają Polaka kibicującego Realowi. Nie potrafią też pojąć, jak Polak może wspierać zagraniczny klub, kiedy wkoło tyle rodzimych… Może. Są ludzie, którzy nie mieli dostępu do drużyn z naszej elity i zamiast w tv podglądać Legie, Lechy i inne Wisły, woleli popatrzeć na sztukę w wykonaniu Realu, Barcelony czy innego Manchesteru. Są też tacy, którzy po prostu wolą zachodnią piłkę. Osobiście do tego grona należę, tak że w pełni ich rozumiem. Jednakże staram się zrozumieć i drugą stronę. Jak już wspominałem wcześniej, gra w Lidze Mistrzów to dla Legionistów ukoronowanie wielu lat walki o takie mecze. Teraz zarówno piłkarze, jak i kibice mogą i chcą się z tego cieszyć. Madrytczycy, nie dziwcie się więc, że domagają się oni pierwszeństwa. Przecież równie dobrze mieszkańcy Madrytu chcieliby większość biletów dla siebie, gdyby to do ich piłkarsko zaściankowej stolicy przyjeżdżała wielka Legia. Już rozumiecie oburzenie? Wystarczy postawić się po przeciwnej stronie.

W całym tym szaleństwie trzeba znaleźć złoty środek, zamiast domagać się nieREALnego przeniesienia spotkania na Stadion Narodowy, czy doszukiwania się w tym łamania praw człowieka (tweet poniżej). Rada dla kibiców Realu: postarajcie się o wejściówkę najbardziej jak się da, ale zachowując przy tym zasady dobrego smaku i życia w społeczeństwie. Jeśli nie uda się w Warszawie, a bardzo wam zależy, pospieszcie się i zorganizujcie sobie wyjazd do Madrytu. Są w Polsce ludzie, którzy takie wyjazdy organizują (chętnym mogę udostępnić link do fanpage’a). Jeśli do Madrytu za daleko i za drogo, pamiętajcie też, że Real zagra w Dortmundzie. Dla chcącego nic trudnego. A jak się nie uda, świat się nie zawali. Aguila Blanca z pewnością zorganizuje pubowe oglądanie w „swojskim” towarzystwie w różnych miastach w Polsce. Rada dla kibiców Legii: jeśli spotkacie obok siebie jegomościa ubranego w koszulkę „Bale’a”, zachowajcie zdrowy rozsądek. Ten ktoś też przyszedł na mecz, też zapłacił za bilet tak samo jak wy. A to, że nie kibicuje Legii? Ma do tego pełne prawo! Szacunek przede wszystkim. Pomyślcie, chyba nie chcielibyście, żeby w Madrycie to Was przeganiali miejscowi kibice?

Liga Mistrzów zawita w Polsce po dwóch dekadach. Jako polski kibic prywatnie sympatyzujący z hiszpańskim klubem apeluję, żeby cieszyć się tą LM najmocniej jak się da, bo po kolejnych reformach taka okazja może się zdarzyć za kolejne 20 lat.

Komentarze

komentarzy