Polska – Węgry. Wygrana zdecydowanie ma znaczenie

Wynik meczu Polska – Węgry, wbrew temu, co może się wydawać po sprawdzeniu aktualnej sytuacji w tabeli grupy I, zdecydowanie ma znaczenie w kontekście dalszej walki biało-czerwonych o mundial w Katarze.

Partnerem publikacji jest CENEGA, oficjalny dystrybutor gry Football Manager 2022 w Polsce

Jeżeli Polacy chcą być rozstawieni w barażach i rozegrać pierwsze spotkanie o udział w mistrzostwach w roli gospodarza, z Węgrami powinni sięgnąć po zwycięstwo. Kto lub co może nam jednak najbardziej zaszkodzić w tym spotkaniu w osiągnięciu tego celu?

Nowy Puskas

Najgroźniejszym zawodnikiem w ekipie Węgrów jest obecnie bez wątpienia Dominik Szoboszlai, którego nad Dunajem traktuje się jako największą nadzieję madziarskiego futbolu i przyrównuje do legendarnego Ferenca Puskasa.

O Szoboszlaiu zrobiło się głośno jeszcze gdy występował w Red Bull Salzburg. Po tym jak świetnie pokazywał się w drużynie aktualnego mistrza Austrii, w styczniu tego roku trafił do RB Lipsk, czyli niemieckiego zespołu należącego do producenta popularnego napoju energetyzującego.

Nim węgierski pomocnik, które może grać też na pozycji napastnika, zdecydował się na grę w Bundeslidze, na jego temat mówiło się w mediach w kontekście zainteresowania ze strony m.in. Milanu oraz Arsenalu. W bieżącym sezonie 21-letni Szoboszlai 10 razy wystąpił w barwach drużyny z Lipska w Bundeslidze, w których zdobył trzy gole i zanotował trzy asysty oraz 3-krotnie zagrał w Lidze Mistrzów, zdobywając w niej jednego gola.

Szoboszlai to bardzo kreatywny oraz wszechstronny zawodnik, dysponujący świetnym dryblingiem, potrafiący dokładnie wrzucić piłkę oraz uderzyć z dystansu. W pierwszym meczu eliminacji w Budapeszcie zabrakło go z powodu kontuzji, więc Polacy nie mieli okazji przekonać się o jego umiejętnościach, ale w Warszawie trzeba już będzie na niego bardzo uważać.

Doświadczony Szalai

W reprezentacji Węgier przebojowy Szoboszlai może liczyć na wsparcie m.in. doświadczonego Adama Szalaia. Występujący na pozycji napastnika 33-latek od ponad dziesięciu lat gra w Bundeslidze, obecnie w zespole Mainz, a wcześniej m.in. w Hoffenhiem. Szalai rozegrał w lidze niemieckiej w sumie 260 spotkań, w których zdobył 52 gole.

Węgierski napastnik dał się nam we znaki w poprzedniej konfrontacji z madziarską ekipą, w której zdobył jedną bramkę. W bieżącym sezonie Szalai blisko przez miesiąc zmagał się z kontuzją, a po powrocie na boisko nie rozgrywa zbyt wielu minut w barwach Mainz. Mimo tego w reprezentacji Węgier wciąż stanowi jeden z jej najgroźniejszych punktów i z pewnością trzeba będzie na niego uważać. Zwłaszcza przy stałych fragmentach gry i wrzutkach, jako że Szalai liczy sobie aż 193 centymetry wzrostu.

Wsparcie z USA

W składzie reprezentacji Węgier znajdują się jeszcze jeden gracz, na którego warto zwrócić uwagę przed meczem w Warszawie. 25-letni Daniel Gazdag to pomocnik  grający na co dzień w barwach Philadelphii Union, będącej wiceliderem Konferencji Wschodniej w lidze MLS. Gazdag znajduje się ostatnio w całkiem dobrej dyspozycji – w ostatnich meczach zdobył dla Philadelphii trzy bramki i dołożył do tego jedną asystę.

Zbyt duża pewność siebie

Tym, co może też przeszkodzić Polakom w osiągnięciu korzystnego wyniku z Węgrami może okazać się przesadna pewność siebie. Istnieje obawa, że ostatni mecz w ramach eliminacji i wizja osiągniętego celu w postaci kwalifikacji do baraży wpłynie na koncentrację kadrowiczów oraz motywację do sięgnięcia po zwycięstwo.

Jak wiadomo, pod wodzą Paulo Sousy ze skupieniem w trakcie spotkań bywało już różnie – za przykład mogą posłużyć np. bramka Kane’a w rewanżu z Anglią czy też kilka mało rozsądnych zagrań, szczęśliwie bez przykrych konsekwencji, w meczu z Albanią. Dobrym prognostykiem przed potyczką z Węgrami jest jednak to, że Portugalczyk mocno popracował także nad tym aspektem funkcjonowania kadry.

Pomijając wspomniane powyżej przypadki, reprezentacja pod wodzą Paulo Sousy generalnie wykonała spory postęp w mentalnej sferze przygotowań do poszczególnych spotkań. Choć biało-czerwoni nie ustrzegli się błędów w przywołanym meczu z Albanią to jednak przez większość tego spotkania, na bardzo gorącym terenie, spisywali się bez zarzutu. Podobnie było zresztą z Anglią – mimo niekorzystnego wyniku potrafili zagrać do końca i odwrócić losy tego spotkania.

Przed meczem z Węgrami nie ma więc co popadać w przesadny pesymizm i zbytnio uderzać w kadrę. Trzeba natomiast wierzyć, że Polacy pokażą się w tym pojedynku ze swojej najlepszej strony, nie zignorują swojego rywala i postawią przysłowiową kropkę nad „i”, która może mieć dużą wartość w obliczu ostatecznej batalii o mundial w Katarze.