Pierwszy trudny mecz z kwietniowego maratonu już za Realem. W derbach Madrytu padł remis, ale przy porażce Barcelony z Malagą nie ma powodów do zmartwień. Te są z innego powodu, bowiem z gry znów wypada Pepe. Jak może to wpłynąć na postawę „Królewskich” w decydujących spotkaniach?
Niedawno pisaliśmy o trudnym terminarzu, zgodnie z którym Real powalczy w najbliższych tygodniach o być albo nie być. Pierwszy z meczów już za podopiecznymi Zidane’a i, zważywszy na wynik ze spotkania Malagi z „Barcą” (2:0), remis „Los Blancos” w derbach z Atletico nie jest takim złym rezultatem. Jedynym strzelcem po stronie Realu był Pepe, który po dośrodkowaniu Toniego Kroosa otworzył wynik spotkania. Ta sama para graczy „Królewskich” kilkanaście minut później „starła” się pod własnym polem karnym. Wracający niemiecki pomocnik wpadł na (również) walczącego o odzyskanie piłki stopera Realu, co zakończyło się urazem tego drugiego.
Po interwencji pomocy medycznej wydawało się, że Pepe dokończy to spotkanie. Kiedy jednak wrócił na plac gry, uraz znów dał o sobie znać i Portugalczyk po raz drugi zasygnalizował potrzebę zejścia z boiska. Schodząc otrzymał owacje z trybun, głównie w podziękowaniu za zdobytą bramkę, a w jego miejsce pojawił się Nacho.
Po meczu wykonano dokładniejsze badania, które wykazały najgorsze. W wyniku tamtego nieszczęśliwego zdarzenia doszło do złamania dwóch żeber Pepe, co może wykluczyć go z gry na kilka tygodni. Jaki ma to wpływ na ten trudny i decydujący dla „Królewskich” kwiecień?
Przeogromny. Przypomnijmy tylko, że do końca miesiąca nieobecny ma być również Raphael Varane, który też jest kontuzjowany. Na tę chwilę w kadrze Realu jest więc jedynie dwóch środkowych obrońców. A to nie koniec złych wiadomości. Serwis Realmadryt.pl przypomina, że pozostali stoperzy, czyli Sergio Ramos i Nacho są zagrożeni zawieszeniem za kartki – Ramos w Lidze Mistrzów, a Nacho w La Liga. Jeśli więc któryś z nich w najbliższych meczach obejrzałby żółty kartonik, na rewanż z Bayernem lub El Clasico w składzie „Los Blancos” może zostać tylko jeden stoper. Nie wygląda to obiecująco.
W najbliższą środę Real jedzie do Monachium na pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie Ligi Mistrzów. Zestawienie środka obrony już znamy, ale wiemy też, że Sergio Ramos będzie grał z ryzykiem zawieszenia, a jak wiemy, ogląda on dużo żółtych kartek. Tym razem będzie musiał się wystrzegać nieczystych zagrań jeszcze bardziej, co może ułatwić zadanie ofensywnym zawodnikom Bayernu. W sobotę z kolei ligowy mecz w Gijón. Tam ostrożniej będzie musiał grać Nacho.
Sytuacja w obronie Realu nie wygląda na ten moment zbyt dobrze. To zmusza zespół do jeszcze większej dyscypliny taktycznej i wiary, że pozostałym na placu boju już nic się nie stanie. Zinedine Zidane będzie musiał z kolei opracować różne warianty taktyczne, mieć w zanadrzu eksperymentalne rozwiązania. Przed Ronaldo i spółką trudny czas, a wobec kolejnej kontuzji w drużynie sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Za rogiem czają się Bayern i Barcelona, a z myślą o zdobyciu mistrzostwa nie będzie można odpuszczać nawet takich meczów jak ten ze Sportingiem. Najbliższe tygodnie pokażą nam, czy obecny Real jest gotów rywalizować o najwyższe cele, bo właśnie takie kryzysowe sytuacje kreują przyszłych mistrzów.