Po mało interesującym letnim okienku transferowym w wykonaniu Chelsea, już w zimie może dojść do prawdziwego trzęsienia ziemi na Stamford Bridge. Klub Romana Abramowicza otrzymał bowiem skrócenie zakazu transferowego i za niespełna miesiąc może wyruszać na zakupy.
Angielskie media przewidywały, że dojdzie do takiej decyzji ze strony Sądu Arbitrażowego. W przeszłości CAS skracał także zakazy transferowe między innymi dla hiszpańskich drużyn, więc nie ma oczywiście w tej sytuacji żadnego zaskoczenia. Wyrok został jedynie częściowo podtrzymany, a dodatkowo grzywna została obniżona z 460 tysięcy funtów do 230.
„The Blues” od kilku miesięcy mieli przekonanie, że prędzej czy później otrzymają pozwolenie na styczniowe zakupy. Klub z Londynu już w listopadzie złożył ostateczny apel do CAS, a władze na czele z dyrektor Mariną Granowskają planowali na co przeznaczą pieniądze zarobione latem na sprzedaży Alvaro Moraty oraz Edena Hazarda.
Głównym celem dla Franka Lamparda pozostaje przede wszystkim lewy obrońca. Zgodnie z informacjami „The Athletic”, kandydatem numer jeden jest Ben Chilwell. Szkoleniowiec Chelsea liczy także na poszerzenie swoich opcji w ataku. Napięcia między Jadonem Sancho i Borussią Dortmund przykuły uwagę Romana Abramowicza, ale priorytet w walce o Anglika będą mieć raczej inne kluby na czele z Realem Madryt, Liverpoolem i Manchesterem United. Wciąż aktualny jest ponadto temat Timo Wernera.
Alternatywą dla Sancho pozostaje Wilfired Zaha, który w ostatnich tygodniach zanotował wzrost formy po niemrawym początku sezonu. Podczas letniego okienka skrzydłowy chciał odejść z Selhurst Park, ale Chelsea wówczas nie mogła dokonywać transferu. Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej, lecz Crystal Palace nadal oczekuje oferty w wysokości 80 milionów funtów. Czy jakikolwiek czołowy klub w Anglii zechce tyle zapłacić? Mamy co do tego mieszane uczucia.