Problemy w Londynie. Chelsea dopadnie casus Manchesteru United?

Piłkarze w jednym klubie zwykle doskonale wiedzą ile zarabiają ich koledzy, z którymi dzielą szatnie. Tworzy to oczywiście sporo problemów, gdzie niejednokrotnie dochodzi z pewnością do żartów czy kłótni z tego powodu. Podwyższenie zarobków jednemu, może naturalnie wiązać się z prośbami innych zawodników.

Z takimi problemami jeszcze kilka miesięcy temu borykali się działacze Manchesteru United. Gigantyczna pensja Alexisa Sancheza w wysokości 350 tysięcy funtów tygodniowo spowodowała, że do pokoju Eda Woodwarda zaczęli pukać kolejni zawodnicy. Głównie dlatego Marcus Rashford otrzymał sporą podwyżkę, zaś David De Gea pod groźbą odejścia wycisnął z działaczy „Czerwonych Diabłów” pensje na poziomie Chilijczyka.

Kibice Chelsea oczywiście mieli powody do żartów z powodu sytuacji u swojego rywala, ale już niebawem może ich dopaść taka sama sytuacja. Punktem zapalnym okazał się nowy kontrakt dla Calluma Hudsona-Odoia. Klub ze Stamford Bridge w strachu przed odejściem nastolatka do Bayernu zawarł z nim lukratywną umowę w wysokości 120 tysięcy funtów tygodniowo. Jest to duża sumka, tym bardziej dla zawodnika, który nie pokazał wybitnej formy w Premier League na przełomie 10 czy nawet 5 spotkań.

Drogą Anglika chcą podążyć także inni zawodnicy z akademii „The Blues”. Jednym z nich jest najskuteczniejszy strzelec Tammy Abraham. Umowa napastnika wygasa w 2022 roku, ale Chelsea chce się zabezpieczyć przed jego odejściem znacznie szybciej. 11 bramek w 16 spotkaniach Premier League udowodniły, że postawienie na tego zawodnika było strzałem w dziesiątkę, ale teraz wraz z radością pojawiły się także kłopoty.

W ramach wyróżnienia naturalne jest to, że Abraham domaga się zmiany pensji. Na ile? Póki co nie wiadomo. Ale jeśli rezerwowy Hudson-Odoi otrzymał takie pieniądze, to ile powinien zażądać jego starszy kolega? 150, 200, czy może 250 tysięcy funtów, tak jak Marcus Rashford?

Według Matta Lawa z „Telegraph” rozmowy z piłkarzem nie przebiegają tak szybko jak się spodziewano, a podobnie ma się sytuacja z Reece’em Jamesem. Obrońca nie ma jednak aż takiej pozycji w drużynie, aby stawiać wygórowane żądania.

Komentarze

komentarzy