Polski Związek Piłki Nożnej przez lata był organizacją budzącą same najgorsze skojarzenia. Pamiętając choćby pierwszą dekadę XXI wieku, wciąż mamy w głowach „barwne” przyśpiewki kibiców, składające się z trzech wyrazów, z których ostatnim był właśnie „PZPN”. Ostatnie lata, głównie ze względu na dobre wyniki kadry, były przyjemniejsze. PZPN dał się lubić.
Obecnie wciąż nie ma gigantycznych powodów do narzekań, a my zamiast na problemach wolimy skupiać się na śledzeniu występów naszych rodaków w najlepszych ligach, jak i tych nieco słabszych. Polscy zawodnicy często w nich brylują, bądź mają przynajmniej pewną pozycję i wyrobioną dobrą markę.
Jednym z takich graczy jest Jacek Góralski, od niedawna piłkarz Kairatu Ałmaty. Zimą po pomocnika znanego z nieustępliwości i „jeżdżenia na tyłku”, zgłosiło się wiele klubów. Chętni byli m.in. Denizlispor, Konyaspor, Sivasspor i Antalyaspor. Od nowego sezonu Polaka widział u siebie Istanbul Basaksehir. Były także oferty z MLS, konkretnie od Seatlle Sounders i Columbus Crew.
Jacek Góralski nad przyszłością mógł myśleć spokojnie, bo właśnie dochodził do siebie po operacji barku, który od jakiegoś czasu mu doskwierał. W czym więc rzecz? Okazuje się, że pieniędzy na zabieg nie wyłożył poprzedni, ani nawet obecny klub Polaka. Ba – nie wyłożył ich nawet on sam, choć można się domyślać, że dla zawodnika zarabiające niemałe pieniądze byłby to żadne wydatek. Zabieg, w który zaangażował się Zbigniew Boniek, zasponsorował… PZPN.
Nadgorliwość, czy poczucie się do odpowiedzialności?
Okej – jest to bardzo ładny gest, któremu możemy przypisać dbanie o swoich, kiedy ci potrzebują wsparcia. Zabieg marketingowy? Raczej nie, a jeśli tak, to raczej nieudany. Od zabiegu minęło już trochę czasu, a temat nie pojawiał się na pierwszych stronach rozkładówek. Nie musimy doszukiwać się w nim czegoś robionego pod publiczkę, co oczywiście cieszy.
Czy mimo wszystko krajowa federacja, mająca na głowie naprawdę sporo problemów (m.in. z klubami ekstraklasy), powinna wydawać pieniądze na rzeczy, które zwykle leżą w interesie pracodawców zawodnika lub jego samego? No – chyba że naprawdę chodzi o rodzaj rekompensaty, w końcu to na treningu kadry Góralski doznał urazu barku. Rzecz w tym, że miało to miejsce w maju 2018 roku… Jak myślicie, PZPN zachował się ładnie, czy może jednak nieco nadgorliwie?