Koniec romantycznej historii. Ranieri zwolniony z Leicester

ranieri

Coś, co jeszcze niedawno zdawało się niemożliwe, staje się rzeczywistością. Claudio Ranieri wylatuje z Leicester. Pewien Szkot rzekłby „football, bloody hell”.

Kilka dni temu Gary Lineker stwierdził, że Claudio Ranieri powinien otrzymać dożywotni kontrakt w klubie z King Power Stadium. Dziś teza jednego z najbardziej popularnych dziennikarzy na świecie upada. Twórca największego sukcesu w ponad 133-letniej historii klubu właśnie rozstał się z klubem.

Pięć ligowych porażek z rzędu i ledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Dodatkowo przegrana z Sevillą we środowym spotkaniu Ligi Mistrzów. I choć z Hiszpanami mistrzowie Anglii nie zaprezentowali się żenująco, to władze „Lisów” nie omieszkały „ściąć” głowy Claudio Ranieriego. Zaledwie 298 dni po zdobytym tytule.

Futbol od jakiegoś czasu stracił już pierwiastek romantyzmu. Jednak chwile, kiedy to Leicester brnęło w stronę krajowego mistrzostwa, były czymś magicznym. Kilka miesięcy później człowiek, który był tego architektem, zostaje zwolniony z pracy. Jak na ironię losu – zaledwie miesiąc po odebraniu nagrody od FIFA dla najlepszego menedżera ubiegłego roku.

To nieco podobny przypadek, z jakim zmagał się Jose Mourinho w 2015 roku. Wtedy, także po wygranym tytule, Portugalczyk totalnie się pogubił, a jego zespół znalazł się kilka punktów nad strefa spadkową. Wówczas Abramowicz zareagował już w grudniu i Guus Hiddink wyciągnął „The Blues” na 10. lokatę w tabeli. Nie wiemy, czy podobnie będzie w przypadku Leicester, ale trwanie w obecnym marazmie nikomu nie służy.

W oficjalnym oświadczeniu władze klubu przyznają, że była to najtrudniejsza decyzja, od kiedy przejęli akcje Leicester. Nie ma oczywiście informacji, kto zostanie następcą Ranieriego, ale możemy się spodziewać kolejnego menedżera z tzw. karuzeli trenerskiej Premier League. Henry Winter z „The Times” podaje, że „szatnia” pragnie ponownie Nigela Pearsona.

Dziennikarz „Guardiana”, Amy Lawrence, napisał na Twitterze: – Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał tego sezonu, jednak każdy będzie pamiętał ubiegły sezon mistrzowski. Coś w tym jest. Ranieri już na zawsze pozostanie legendą na King Power Stadium i tego nic – nawet ten fatalny sezon i wyrzucenie z pracy – mu nie odbierze. Leicester musi żyć teraźniejszością, a w niej Włoch nie odnajdywał się za dobrze.

Komentarze

komentarzy