Nie ma co ukrywać, że rok 2015 był dla naszej reprezentacji rokiem przełomowym. Po naprawdę długiej przerwie nasza kadra zaczęła grać tak, jak wszyscy od niej wymagaliśmy. Wyniki widać gołym okiem, zaledwie jedna porażka w dziewięciu meczach i przypieczętowany awans na Mistrzostwa Europy 2016.
Polacy wreszcie mają gwiazdy
Ogromną zasługę w sukcesach polskiej reprezentacji miał Robert Lewandowski. Nasz kapitan to obecnie po Luisie Suarezie drugi najlepszy napastnik na świecie. Oczywiście każdy może mieć swój prywatny ranking, ale starałem się ocenić to obiektywnie. Snajper Bayernu Monachium w ostatnich miesiącach błyszczał zarówno w klubie, jak i reprezentacji. U Adama Nawałki jest on kapitanem i zdaje się, że to również miało wpływ na postawę Roberta. Okazał się on być prawdziwym liderem, który swoją postawą motywował do zaciętej walki na boisku resztę zespołu. Piłka nożna to jednak nie sport indywidualny i wiadomo, że nie samym Lewandowskim kadra stoi. W pomocy mamy jednego z najlepszych defensywnych pomocników świata. Grzegorz Krychowiak, bo o nim oczywiście mowa, świetnie radził sobie z niszczeniem w zarodku akcji przeciwników. To bardzo ważna pozycja w dzisiejszej piłce i naprawdę trudno wyobrazić sobie tak dobre wyniki Polaków, gdyby nie mieli oni w składzie destruktora z Sevilli. Jeżeli jednak rywalom udało się ominąć Krychowiaka, to na ich drodze stał kolejny twardziel w postaci Kamila Glika. Kapitan Torino to prawdziwy walczak, który na boisku zostawia całe serce. To prawdziwy skarb w trudnych, fizycznych bojach, jakie spotkały nas chociażby ze Szkocją i Irlandią. Jego zdrowie będzie nam bardzo potrzebne w czerwcu następnego roku. W ten sposób tworzy nam się bardzo solidny szkielet reprezentacji. Glik dyryguje obroną, Krychowiak rządzi w środku pola, a Lewandowski nie marnuje okazji do zdobycia bramki.
Stabilizacja na drugim planie
Adamowi Nawałce udało się znaleźć i odpowiednio wkomponować w zespół zawodników, którzy nie znaczą aż tyle co panowie z poprzedniego akapitu, ale nikt nie wyobraża sobie bez nich reprezentacji. Są to przede wszystkim Kamil Grosicki, Arkadiusz Milik oraz Maciej Rybus. Pierwszy z nich to bardzo szybki skrzydłowy, który robił dużo wiatru i sprawiał mnóstwo problemów w ofensywie rywala. Często mogliśmy go osądzać o podejmowanie błędnych decyzji, ale w kluczowych spotkaniach grał na przyzwoitym poziomie i stał się bardzo ważnym elementem w układance naszego trenera. Zdaje się, że jeszcze ważniejszą rolę pełnił Arkadiusz Milik. Odpowiednio zaadoptował się on z rolą „tego drugiego”, bo wiadomo, że prym w ataku biało-czerwonych wiódł Robert Lewandowski. Napastnik Ajaxu Amsterdam spisywał się dobrze zarówno w parze z naszym kapitanem, jak i grając za nim, na pozycji piłkarskiej „10”. Przyzwyczaił się do tego, że to Lewandowski będzie miał więcej okazji na strzelanie goli, ale jeżeli miał swoją okazję na strzał, to nie zwykł marnować amunicji. Strzelił w tym roku kilka bardzo ważnych bramek dla polskiej kadry oraz zanotował kilka jeszcze ważniejszych asyst. Skoro mamy już napastnika i pomocnika, to czas na defensora. Jest nim oczywiście Maciej Rybus, który znakomicie przystosował się do roli lewego obrońcy. Skorzystał on na kontuzji Artura Jędrzejczyka, ale nawet jak „Jędza” wróci, to nie może być pewny miejsca w pierwszym składzie, bo zawodnik Tereka Grozny grał na tyle dobrze, że ma spore szanse na występy w pierwszej jedenastce podczas Euro 2016.
Nawałka geniuszem?
Czy znakomite występy polskiej reprezentacji to w większości zasługa Adama Nawałki? Niekoniecznie. Z pewnością polskiemu selekcjonerowi pomogły kluczowe postaci kadry, jakich brakowało jeszcze kilka lat temu. Impuls do tak dobrej gry mogło również dać zwycięstwo nad reprezentacją Niemiec w 2014 roku. Od tego momentu widać dużo większe zgranie w zespole i dobrą atmosferę, która panuje podczas zgrupowań. Oczywiście nie umniejszamy w tym wszystkim roli Nawałki, który do kadry wniósł przede wszystkim potrzebną stabilizację. Gdy przyszedł czas na najważniejsze mecze, nie musieliśmy się zastanawiać kto zagra w pierwszym składzie, bo trener zaufał konkretnym zawodnikom, nie eksperymentował. W całym roku 2015 skorzystał on z 30 zawodników, ale gdyby nie liczyć mało istotnych meczów towarzyskich (w których eksperymentować miał pewne prawo), to regularnie w eliminacjach do Mistrzostw Europy grało około 16 zawodników. Licząc wszystkie dziewięć spotkań najwięcej grali kolejno Kamil Grosicki, Kamil Glik, Arkadiusz Milik, Grzegorz Krychowiak, Maciej Rybus oraz Robert Lewandowski. Ta szóstka zagrała w tym roku ponad 600 minut z orzełkiem na piersi. Potem była grupa, którą Nawałka często rotował, tak aby poszukać najlepszego wariantu na mecze we Francji. Do tej grupy zaliczali się między innymi Krzysztof Mączyński, Łukasz Szukała, Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Piszczek oraz Paweł Olkowski. Łatwo dostrzec, że toczy się wśród tych piłkarzy bój o miano pierwszego: prawego obrońcy, środkowego obrońcy i środkowego pomocnika. I właśnie praca nad tymi pozycjami czeka naszego szkoleniowca, bo w roku 2015 wszyscy zainteresowani zawodnicy dostali podobne liczby minut gry i grali w kratkę. Ale skoro Nawałka poradził sobie z wykrystalizowaniem ośmiu solidnych punktów w składzie reprezentacji, to czy miałby nie poradzić sobie z kolejnymi trzema?
Garść statystyk
Wiemy już kto grał pierwsze skrzypce w naszej reprezentacji i co nasza kadra osiągnęła. Przyjrzyjmy się teraz bliżej suchym statystykom. Warto na początku tej analizy zadać pytanie: czy naprawdę było aż tak kolorowo i jest się czym zachwycać? Tak. Polacy w przeciągu roku rozegrali 9 spotkań, z tego 6 w eliminacjach do Mistrzostw Europy oraz 3 mecze towarzyskie. Wygrali 5 z nich (3 o punkty i 2 o pietruszkę), zremisowali w 3 (2 o punkty i 1 o pietruszkę), a przegrali zaledwie raz, w wyjazdowym pojedynku z reprezentacją Niemiec w eliminacjach do Euro. Nasz naród dawno nie widział takich dobrych wyników i widząc je, naprawdę musimy być z naszych chłopaków dumni. Szczególnie, że oprócz zwycięstw, reprezentacja strzelała dużo bramek. Łączny bilans to 25-11 (z tego 18-8 w eliminacjach i 7-3 w meczach towarzyskich). Ktoś powie, że to konsekwencja pogromu nad Gibraltarem, w którym Polacy zdobyli aż 8 bramek. Nic z tych rzeczy, nie licząc spotkania z Gibraltarczykami, nasz całoroczny bilans bramkowy to 17-10 (10-7 w samych eliminacjach). Jak widać, Polacy trafiają do siatki rywala regularnie i już nas do tego przyzwyczaili. Kto te wszystkie gole strzelał? Najwięcej ma na swoim koncie Robert Lewandowski, bo aż 11 (9 w eliminacjach), po 4 dołożyli Arkadiusz Milik i Kamil Grosicki, 2 zdobył debiutujący w tym roku u Adama Nawałki Bartosz Kapustka, a po jednym trafieniu mają Jodłowiec, Krychowiak, Błaszczykowski i Peszko. Tak więc podsumowując – był to bardzo udany rok dla polskiej reprezentacji. Jeżeli nasi piłkarze będą grać tak samo na mistrzostwach Europy, to mamy spore szanse na zajście w nich daleko i sprawienie niespodzianki. Tego życzę piłkarzom oraz kibicom w zbliżającym się nowym 2016 roku!