Rooney ujawnia, co powiedział do Ronaldo w tunelu po meczu w 2006 roku

Od blisko dekady losy Portugalczyka i Anglika nie są ze sobą powiązane. Ronaldo został legendą Realu Madryt, kolekcjonuje Złote Piłki, a Rooney – najlepszy strzelec w historii United – po stopniowym zjeździe formy wylądował w Evertonie. Były jednak czasy, że między tą dwójką działo się o wiele więcej, niż tylko dzielenie jednej szatni.

Po tym, jak Ronaldo trafił na Old Trafford w 2003 roku, wschodzące gwiazdy miały okazję zagrać przeciwko sobie. Można śmiało stwierdzić, że nie było między nimi miłości od pierwszego wejrzenia – twarda angielska piłka przywitała świetnego technika wymachującego nogami tak, jak często widzimy to obecnie w przypadku chociażby Neymara. Rooney wyciął rówieśnika przedstawiając mu się w iście wyspiarskim stylu.

Na kolejną konfrontację nie trzeba było długo czekać – nastoletnie diamenty czarowały w swoich reprezentacjach na Euro 2004, a w ćwierćfinałowym starciu obu ekip lepsza w rzutach karnych okazała się drużyna gospodarzy imprezy. Po niezwykle obiecującym turnieju 18-letniego Rooneya stało się jasne, że Everton go nie zatrzyma. Bardzo blisko pozyskania zawodnika było Newcastle United, jednak ostatecznie na kilka godzin przed końcem okienka wygrały „Czerwone Diabły”. Zapłacone 27 milionów funtów było wówczas rekordową kwotą wydaną na nastolatka.

Obaj zawodnicy się zakumplowali, grali razem pokazowo w Fifę na PS2 (to były czasy…), sir Alex ich chwalił i wskazywał jako przyszłe gwiazdy United. Po dwóch wspólnych sezonach przyszła pora na kolejny międzynarodowy turniej, a los znów postawił naprzeciwko siebie Anglię i Portugalię. To właśnie wtedy miała miejsce słynna sytuacja, która obiegła cały piłkarski świat.

W 61. minucie Rooney w walce o piłkę nadepnął Ricardo Carvalho. Sędzia – całkiem słusznie – na początku zastanawiał się nad celowością tego wykroczenia. Po chwili podbiegł do niego oburzony Ronaldo, wymachując rękami i przekonując o strasznej rzeczy, jakiej dopuścił się jego klubowy kolega. Arbiter ostatecznie wyrzucił Anglika, Ronaldo puścił wymowne oczko w stronę ławki rezerwowych, a Portugalia awansowała. Znów w ćwierćfinale, znów po rzutach karnych.

Z miejsca ruszyły spekulacje nt. konfliktu obu panów, po mundialu w sieci pojawiła się gra online, w której Rooney goni za Ronaldo, by zrewanżować mu się „ciosem Zidane’a”, w mediach huczało od plotek. Wszystko oczywiście na wyrost, a zawodnicy tak naprawdę – oficjalnie – nie mieli do siebie pretensji. Ronaldo po latach stwierdził, że nie żałuje swojego zachowania, a Rooney przyznał, że w zupełności to rozumie.

Chcesz więcej?
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce

Wczoraj, w poniedziałkowym studiu Sky Sports zawodnik Evertonu był gościem Jamiego Carraghera. Panowie rozmawiali m.in. o sytuacji w Chelsea, ale też o wydarzeniu sprzed blisko 12 lat. – Kiedy usiadłem w szatni, to było dziwne uczucie. Jeśli byśmy awansowali, opuściłbym półfinał i finał, ale w razie porażki byłaby to moja wina. Rooney wyznał także, co powiedział do Portugalczyka po meczu:

– Rozmawiałem z Ronaldo w tunelu po meczu. Powiedziałem mu, że prasa będzie chciała wywrzeć duży wpływ na nasze relacje, ale uspokoiłem go mówiąc „nie martw się o to, zrobiłbym to samo”. Sam próbowałem wymusić ukaranie go kartką, kiedy nurkował w pierwszej połowie. Był moim klubowym kolegą, jednak w tamtej chwili był rywalem. Jeśli miałbym okazję przyczynić się do jego wyrzucenia, zrobiłbym to – wyznał pięciokrotny mistrz Anglii.

Oczywiście na gorąco słowa piłkarza mogły być bardziej dosadne, jednak jeśli Wayne mówi prawdę, trzeba mu przyznać klasę. Nic nie wskazuje na żaden konflikt – po mundialu obaj stanowili o sile drużyny, a zdobyte przez nich 31 goli walnie przyczyniło się do zdobycia przez United mistrzostwa kraju.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400

Komentarze

komentarzy