Przedmeczowe zapowiedzi dość często nie mają niczego wspólnego z tym, co później widzimy na boisku. Przed pierwszym starciem Borussii z PSG media określały ten dwumecz największym widowiskiem w obecnej fazie pucharowej, ale piłkarze obu drużyn szybko wybili nam z głowy takie myśli. Zamiast efektownej bijatyki otrzymaliśmy taktyczne szachy i walkę z ogromną dozą asekuracji. W Paryżu spodziewamy się jednak czegoś zupełnie innego, ponieważ to najprawdopodobniej mecz determinujący przygodę Tuchela z Paryżem.
Przyjmując ofertę z PSG musisz mieć w głowie jedną myśl i jest nią wygrana Ligi Mistrzów. Pozostałe trofea są bez znaczenia o ile je wygrasz. W drugą stronę działa to naturalnie inaczej, ale katarscy szejkowie tak na dobre budzą się dopiero w lutym, kiedy nadchodzi faza pucharowa europejskich pucharów. To wówczas oczekują sukcesu i gry na najwyższym poziomie. Jeśli tego nie spełnisz, to wylatujesz. Możesz popełnić jeden błąd, ale dwa? To już wówczas niewybaczalne.
Wie o tym doskonale Niemiec, który przed starciem z byłą drużyną zdaje sobie sprawę, że musi wygrać i awansować dalej. Inaczej utrzymanie posady na kolejny sezon będzie raczej niemożliwe, pomimo podpisania niedawno kontraktu do czerwca 2021 roku.
Już pierwsze przeszkoda może być jednak dla niego nie do przeskoczenia. Nawet jeśli Borussia nie jest w wybitnej formie, to jednak posiada Jadona Sancho oraz Erlinga Haalanda, których jeszcze kilka miesięcy temu nie bralibyśmy pod uwagę jako kandydatów do nakrycia czapką Neymara oraz Kyliana Mbappe. Już pierwsze spotkanie pokazało, że Lucien Favre idealnie skomponował ofensywę swojego zespołu i z pewnością wie jak rozegrać także taktyczną batalię na Parc des Princes.
Starcie na Signal Iduna Park udowodniło, że obaj trenerzy doskonale znają się na taktyce. Dla postronnego kibica być może nie było to świetne widowisko (głównie w pierwszych 45 minutach), ale na tych etapach rozgrywek wynik jest zwyczajnie ważniejszy aniżeli styl. Thomas Tuchel z kolei spotkał się z dużą krytyką po porażce swojej drużyny w Niemczech, głównie po tym jak zdecydował się na taktykę z trójką obrońców.
Nasz typ: PSG awansuje. Zagraj ten mecz na BETFAN
Niekorzystna historia
Mistrzowie Francji zostali wyeliminowani na tym etapie rozrywek w każdym z trzech ostatnich sezonów, a klub z Paryża nigdy wcześniej nie odrobił straty po przegranej w pierwszym meczu. Miało to miejsce z Milanem w 1995 roku, Barceloną w 2015 i Realem Madryt w 2018. Na drugim biegunie jest BVB z czterema awansami po porażce w pierwszych starciach. Nic zatem dziwnego, że Tuchel ma się czego obawiać, ponieważ historia nie stoi po jego stronie.
Kilka tygodni temu PSG przyjęło bezpieczne podejście do ataku, a zespół z Dortmundu nie był w stanie skorzystać ze swoich szybkich kontrataków. Jednak wraz z czasem wszystko się zmieniło. Mecz szybko przerodził się w dynamiczne spotkanie w jedną i drugą stronę. W ostatnich 20 minutach obejrzeliśmy trzy bramki, a Haaland po raz kolejny udowodnił, z jak dużym talentem mamy do czynienia.
Tuchel przeciwko Borusiii zdecydował się na ustawienie 3-4-3 zamiast jednego z podstawowych 4-3-3 lub 4-4-2, z którymi identyfikował się w trakcie tego i poprzedniego sezonu. Powodem była oczywiście klasa rywali, którzy także skorzystali z podobnego ustawienia. Obaj menedżerowie zneutralizowali się swoimi identycznymi formacjami, ale tylko do czasu.
Zatrzymać Haalanda i Sancho
Czy podobnie będzie dzisiaj? Ustawienie taktyczne Tuchela działało dokładnie tak, jak powinno: minimalizowało siłę ognia obu drużyn. Jednak tylko przez 60 minut. Później do głosu doszedł pewien zabójczy Norweg. który już 40 razy uprzykrzył życie swoich rywali w tym sezonie, w tym aż 10 razy podczas wieczorów z Champions League. Ostatnie tygodnie miał nieco słabsze, lecz Favre nie powinien się tym przejmować, ponieważ obecność Thorgana Hazarda oraz Jadona Sancho dostatecznie uspokaja Szwajcara. Anglik ma na koncie już 14 bramek i 15 asyst w 23 spotkaniach Bundesligi, co oznacza, że był zaangażowany w zdobycie gola co 71 minut. Kosmiczne wyniki.
Kim straszyć ma także Niemiec. Mbappe może pochwalić się jeszcze lepszymi statystykami niż Sancho, ale liga francuska od kilku lat nie jest brana zbyt poważnie przez postronnych kibiców. W pierwszym spotkaniu Francuz jednak nie zaprezentował się z dobrej strony. Podobnie zresztą jak Neymar, dla którego wygrana z PSG powinna być nadrzędnym celem. Nie mamy żadnego przekonania, że dla mistrzostwa Francji czy pucharu postanowił odejść z Barcelony. Tymczasem za jakiś czas miną trzy lata odkąd trafił do PSG, a w Europie za każdym razem kończył przygodę na 1/8 finału.
Egzamin dla Neymara
Dla większości piłkarzy zwycięstwo w tych rozgrywkach jest niedoścignionym marzeniem. Ale Neymar jest inny. Był częścią jednej z najlepszych linii ataku na świecie, a „MSN” wygrało Champions League w 2015 roku bez żadnych problemów. Dwa lata później w pogoni za pieniędzmi i dziwnymi marzeniami nagle zamarzył grać dla gorszej drużyny, w jeszcze gorszej lidze. Neymar miał nadzieję, że przenosząc się do klubu zbudowanego dla niego stanie się bardziej konkurencyjny w grze o Złotą Piłkę. Życie napisało inny scenariusz. Porażki z Realem Madryt oraz Manchesterem United zostały opakowane w zabawne żarty na temat urodzin siostry i inne poza boiskowe wybryki. Ta saga urosła do tego stopnia, że bukmacherzy nawet wystawiali kursy na to, czy Brazylijczyk zagra przeciwko BVB w rewanżu.
O zdrowie Neymara dbał ostatecznie sam trener, który od zwycięstwa nad Montpellier 1 lutego ani razu nie postawił na skrzydłowego, aby ten posiadał odpowiednią jakość na Ligę Mistrzów. Ostatecznie przegapił mecze z Nantes, Lyonem i Amiens. Jednak zamiast wyglądać świeżo, kompletnie odstawał od rywali z Dortmundu i nie wykazywał znaków przygotowanego zawodnika. Po meczu decyzję trenera skomentował sam reprezentant Brazylii, który w wywiadzie powiedział:
– Tak długa pauza okazała się dla mnie problematyczna. To nie był mój wybór, ponieważ o tym zdecydował klub. Omówiliśmy to i nie podobała mi się ich decyzja. Chciałem grać, czułem się dobrze.
Mimo problemów w trakcie meczu po raz pierwszy od marca 2017 roku (magiczna noc przeciwko…PSG) trafił bramkę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.
Z powodu koronawirusa ligowe spotkanie Paryżan zostało odwołane. Poniekąd to bez znaczenia, ponieważ w Ligue 1 prowadzą już 12 punktami i Tuchel postawiłby na rezerwowych graczy. Mimo to w meczu zabraknie zawieszonych Meuniera oraz Verrattiego, a strata Włocha na pewno jest dość problematyczna. Tego pierwszego zastąpi Kehrer, zaś drugiego Leandro Paredes lub Marquinhos.
Ostatnia szansa
PSG przegrało pięć z ostatnich sześciu meczów pucharowych Ligi Mistrzów. Tuchel ma za sobą trudny sezon, a kłótnie z Neymarem oraz Mbappe nie pomogły mu w doprowadzeniu drużyny do najwyższej dyspozycji. Największe gwiazdy nie wydają się być mu ulegle, a ciągle doniesienia na temat transferów do Barcelony czy Realu Madryt nie pomagają całemu zespołowi. Z drugiej strony piłkarze są w dobrych humorach nawet po porażkach, bawiąc się na imprezie zaledwie kilka godzin po porażce z BVB.
Problemy dyscyplinarne z graczami niejako doprowadziły do zwolnienia Tuchela z Dortmundu. Wówczas jednak miał do dyspozycji piłkarzy gorszego kalibru, z mniejszym ego i zapewne łatwiej sterowalnymi. Aktualnie posiada plejadę gwiazd, ale z muchami w nosie. Jednak w tym momencie wszyscy grają do jednej bramki i piłkarze skoczą w ogień za Niemcem, nawet jeśli ponownie będzie kombinował z taktyką. Drużyna wie, że to nie tylko najważniejsze spotkanie dla ich trenera, ale także i dla nich.