Salah podąża śladami Suareza

Salah ma już dziesięć bramek w tym sezonie (Zdjęcie: Espnfc.com)

Od czasu, kiedy Luis Suarez opuścił Liverpool, w klubie z Anfield brakowało klasowego napastnika. Wystarczy powiedzieć, że od trzech sezonów żaden z graczy The Reds nie przekroczył granicy 14 bramek na koniec rozgrywek. Zdrowie Sturridge’a było kruche, zaś Coutinho, Firmino czy Mane byli zawodnikami, którzy preferowali kreowanie sytuacji niż ich wykorzystywanie. W końcu do klubu przyszedł zawodnik, który z nosem do bramek po prostu się urodził.

Choć Klopp nie zdecydował się zakupić typowego napastnika do pierwszego składu, to jeden z graczy wyraźnie wyróżnia się, jeśli chodzi o skuteczność pod bramką rywala. Mowa tutaj o Mo Salahu, który ma w tym sezonie już dziesięć bramek na koncie.

Egipcjanin trafił na Anfield z Romy, stając się jednocześnie najdroższym piłkarzem w historii klubu. Wielu ekspertów zarzucało mu chaotyczność i nieumiejętność wykorzystywania dogodnych sytuacji bramkowych. W obu teoriach jest wiele prawdy, ale co z tego, skoro Salah wciąż zdobywa gola za golem?

Egipcjanin jest najskuteczniejszym graczem Liverpoolu i trafia w kluczowych momentach. Nie ma dla niego znaczenia rywal ani rozgrywki. Salah wychodzi na murawę i robi swoje. Zmarnuje trzy dogodne sytuacje, ale wykorzysta czwartą i znów stanie się bohaterem zespołu. Cały jego fenomen nie polega na skuteczności, lecz umiejętności dochodzenia do sytuacji bramkowych.

Udział w tym mają jego koledzy z linii ataku. Pełniący funkcję fałszywego napastnika Firmino jest często krytykowany za to, że zbyt rzadko trafia do siatki rywala. Jest w tym wiele prawdy, ale należy zrozumieć, że Brazylijczyk swoim poruszaniem się na murawie umożliwia dochodzenie do wielu sytuacji bramkowych dwóm skrzydłowym.

Salah jest dobrze funkcjonującą częścią kolektywu. W tym momencie sezonu to on jest kluczowym graczem zespołu, ale niewykluczone, że po powrocie Mane rola ta wróci do Senegalczyka. Nie będzie to jednak miało większego znaczenia dla Juergena Kloppa, który oczekuje od swoich zawodników wymienności pozycji i podziału obowiązków podczas spotkania.

Aby Salah stał się najlepszym strzelcem Liverpoolu od czasów Suareza, Egipcjanin musi zdobyć jeszcze cztery bramki. Powiedzmy sobie szczerze – przy formie byłego gracza Romy i stylu gry podopiecznych Kloppa jest to tylko i wyłącznie kwestią czasu.

Salah nigdy nie był, nie jest i nie będzie nowym Suarezem. Jego dobra forma strzelecka pozwala jednak wierzyć kibicom Liverpoolu, że klub z Anfield wreszcie znalazł strzelca wyborowego, który nie zawiedzie w kluczowych momentach sezonu.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł