Sam Hitchcock by tego nie wymyślił. A jednak… działa!

Leeds United to drugoligowy Liverpool. Klub ze świetną przeszłością, co sezon powtarzający sobie „ten rok będzie nasz!” Ambicje i nadzieje nie idą jednak w parze z rzeczywistością, a na koniec rozgrywek zawsze zostaje gorzki smak rozczarowania. Liverpool ostatnio poczynił jednak postępy, bił się o Ligę Mistrzów, a po tegorocznych wzmocnieniach… kto wie, jak skończy. Podobnie sytuacja wygląda w położonym niedaleko Leeds.

Dwie osoby postawione naprzeciwko siebie. Po jednej stronie mamy geniusza, wcielającego w życie swoje pomysły, imponującego zawodnikom, zdobywającego trofea. Po drugiej stronie człowiek zafiksowany w tym co robi, nie przyjmujący głosów z zewnątrz, owładnięty paranoją i oderwany od rzeczywistości. Teoretycznie daje nam to obraz totalnych przeciwności, nijak do siebie pasujących. W praktyce okazuje się, że linia między geniuszem a szaleńcem jest niezwykle cienka.

Skojarzenia? Nie trzeba być jasnowidzem – wiadomo, że chodzi o Marcelo Bielsę. Niepoprawny szaleniec uzależniony od piłki, w połowie czerwca został ogłoszony nowym opiekunem Leeds United. Najwięcej mówi o nim to, że w pierwszej chwili pojawiły się głosy nie o tym, czy to słuszny wybór, ale licytowanie się, ile wytrzyma. Tak drastyczne zmiany w klubie wywołały szczególną ciekawość również u polskich kibiców – w końcu przyjście Argentyńczyka zbiegło się w czasie z powrotem do klubu Mateusza Klicha…

Polski pomocnik najbardziej kojarzony ze słowami „Holandia” i „odrodzenie”, początków w Anglii nie mógł zaliczyć do udanych. Problemy z odnalezieniem się, inna koncepcja trenera, praktycznie odcięty od gry. Po połowie sezonu oddano go na wypożyczenie do – jak by inaczej – Holandii, po cichu licząc na kolejne… wiadomo co. Forma się odnalazła, Klich na północ Anglii wrócił, a dzięki zmianie trenera mógł liczyć na nowy start, z zupełnie czystą kartą. Często gubiący się Polak u szaleńca, u którego trzeba biegać 90 minut na pełnych obrotach i najlepiej być dodatkowo wirtuozem piłki? Wydawało się to tak nierealne, że sam Hitchcock by tego nie wymyślił. Ku zdziwieniu chyba wszystkich, stało się inaczej.

Mateusz Klich dopisał sobie kilka dużych plusów w presezonie, tym samym przekonując do siebie nowego trenera. Niegdyś skreślony, teraz coraz bardziej doceniany i traktowany jako jeden z potencjalnie najważniejszych zawodników drużyny. Jakby na potwierdzenie tych opinii, Polak rozpoczął strzelanie w pierwszej kolejce Championship, w której Leeds pokonało 3:1 Stoke, czyli głównego kandydata do wygrania ligi.

Mateusz już teraz mówi, że jest ciekawie. Bielsa do wywiadów „używa” tłumacza, który przekłada mu wszystko na bieżąco, a dziewięciu członków jego sztabu również nie używa języka angielskiego. Wynik jednak jest, przyjemna dla oka gra też. Efekt nowej miotły? Zapewne. Taki strat cieszy i kibiców „Pawii” i Polaków, jednak trzeba pamiętać, że u Bielsy wszystko zmienia się momentalnie. Dziś szanowany, jutro może zrazić do siebie absolutnie wszystkich.

Szaleniec, nieprawdaż? Dodatkowo nigdy w karierze nie wygrał nic szczególnego, nie potrafi wytrzymać długo w jednym miejscu (rekord pobił w Lazio – odszedł po dwóch dniach), a jedyną zasługą jest to, że jego drużyny ładnie grają. Kapitalnie oglądało się jego Marsylię, jednak piłkarze po połowie sezonu mówiąc kolokwialnie „spuchli” – tego stylu nie da się wytrzymać w dłuższej perspektywie.

Nadzieje w Leeds są duże, jednak nikt nie wie, czy dobry początek nie pryśnie tak szybko, jak się pojawił. W Lille zaczął gromiąc Nantes Ranieriego, kończył już po czterech miesiącach, skłócony z całym klubem, zostawiając nie najlepsze wyniki. Nic jednak nie zmieni niemal mitycznej otoczki, która towarzyszy Bielsie. Teraz jest niedoceniany przez większość osób nie wiedzących o nim zbyt dużo, przez wielu uważany jest wręcz za psychola nienadającego się do pracy z ludźmi. To jedna z nielicznych osób, które geniusz od szaleństwa dzieli cienka linia. Sam wyraźnie przesadza w tym co robi, jest jednak inspiracją dla największych trenerów obecnych czasów. Ciekawe, bo jeśli Klich sprawdzi się u takiego kogoś, trenerzy idący również tą drogą mogą nagle bardzo cenić polskiego pomocnika. Trzymamy kciuki by tak się stało, a forma szła w tą stronę, w którą idzie. Reprezentacja Polski wciąż czeka…

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy