Jorge Sampaoli. Dla jednych przekraczający wszelkie granice szaleniec, dla drugich wybitny wizjoner. Argentyńczyk potwierdził dziś, że obie te cechy można śmiało łączyć i w spotkaniu z Singapurem wystawił dwóch nominalnych defensorów.
57-latek już od kilku lat jest uznawany za jednego z najbardziej ofensywnych trenerów na świecie. Jego piłkarze – czy to w reprezentacji Chile, czy to w Sevilli – cechowali się głównie napieraniem na bramkę rywali. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to Sampaoli (a nie Antonio Conte) jako pierwszy postawił na 3–4–3, gdy prowadził reprezentację Chile. Oczywiście takim systemem grali też między innymi Pep Guardiola w Barcelonie, Roberto Martinez w Wigan czy Brendan Rodgers w Liverpoolu, ale u wspomnianych menedżerów taki system gry był forsowany przez kilkanaście spotkań, czego nie można powiedzieć o Sampaolim, stale trzymającym się gry trójką defensorów i trzema snajperami.
W spotkaniu z Singapurem Sampaoli posunął się o krok dalej i wystawił DWÓCH nominalnych obrońców. Mowa tutaj o Federico Fazio oraz Emanuelu Mammanie. Reszta graczy była na wskroś ofensywna, nie licząc oczywiście defensywnego pomocnika Lucasa Bigli. Linię napadu tworzyli Paulo Dybala, Angel Correa oraz Alejandro Gomez.
Sampaoli spytany o dosyć ekstrawagancką formację odparł: – To bez znaczenia, jak wyglądamy na papierze. Obrona zespołu absorbuje dziesięciu graczy z pola. Szukamy rozwoju taktyki obronnej w oparciu o natychmiastowe odzyskanie piłki.
W tym spotkaniu ofensywa Argentyńczyków wyglądała na niezwykle odmienioną. Brak Lionela Messiego czy Gonzalo Higuaina spowodował, że kibice zaczęli protestować i zażądali zwrotu pieniędzy za zakupione bilety.
Jest to druga wygrana „Albicelestes” pod wodzą 57-letniego selekcjonera. Kilka dni temu pokonali oni Brazylię, co daje prognozy na lepsze jutro. Argentyna jest dopiero na piątym miejscu w swojej strefie eliminacji do mistrzostw świata w 2018 roku i grozą jej play-offy w walce o mundial w Rosji.
Wracając do meczu z Singapurem – możliwe, że tak ryzykowna gra była spowodowana niską jakością rywala, ale Sampaoli wcale nie wyklucza użycia jej w nieco bardziej konkurencyjnych starciach. Wynik 6:0 na pewno wygląda optymistycznie, nawet zważywszy na klasę rywala.