Piotr Zieliński szerszemu gronu przedstawił się w poprzednim sezonie, w którym był bezdyskusyjnie kluczowym ogniwem Empoli. W lidze decyzją trenera nie zagrał tylko w piątej kolejce. Potem grał, kiedy tylko mógł (opuścił jeszcze dwie kolejki ze względu na żółte kartki). 35 występów, wszystkie w pierwszym składzie, oraz po pięć goli i asyst. O 21-latku zrobiło się głośno i było pewne, że sięgnie po niego mocniejszy klub.
Wiosną bardzo, ale to bardzo głośno, mówiło się o Liverpoolu. Juergen Klopp dobrze wspominający współpracę z Polakami w BVB widział u siebie Piotrka. Rozmowy i negocjacje były na tyle zaawansowane, że sam zawodnik chyba się zdziwił, kiedy ostatecznie Udinese i „The Reds” nie doszły do porozumienia. Nawet w popularnym „Turbokozaku” prowadzący wręczył Zielińskiemu koszulkę klubu z północnej Anglii. Okiem kibica był to atrakcyjny kierunek, w końcu byłby jakiś Polak z pola w najatrakcyjniejszej lidze świata. Nikt jednak nie liczył, że Piotrek grałby od razu regularnie – siłowa, szybka liga, a konkurentami byliby m.in. Lallana, Coutinho, Firmino, Henderson czy Emre Can.
Ostatecznie padło na Neapol – wicemistrza Włoch. Żyjący w dobrych relacjach właściciele Napoli i Udinese doszli do porozumienia, na mocy którego Polak zmienił klub za 14 milionów, a dodatkowo do Watfordu powędrował Zuniga (Pozzo jest właścicielem Udine i angielskiej drużyny). Transfer dogadano już w połowie czerwca i na tamtą chwilę Zieliński stał się najdroższym polskim transferem w historii. Mimo tego pojawiły się obawy, czy będzie grał. Co prawda trener Napoli – Sarri – znał go jeszcze z Empoli, ale konkurencja w linii pomocy ekipy z Neapolu była na prawdę mocna.
Dobry pre-sezon zaowocował jednak zaufaniem trenera, który umiejętnie rotując składem, dawał minuty Polakowi. Parafrazując wpis Zielińskiego sprzed lat, „wpuścił go sku*wiel”. Do tej pory reprezentant Polski opuścił tylko jeden mecz ligowy, w 14. kolejce z Sassuolo. Był to jednocześnie pewien przełom. Do tego momentu Piotrek w 13 spotkaniach zaliczył tylko jedną asystę, siedmiokrotnie wchodząc z ławki i sześć razy zaczynając od początku. Po wspomnianej 14. kolejce, w której odpoczął, rozegrał dziewięć spotkań, w których zaliczył pięć asyst, dokładając dwa premierowe gole. Zachwytu nad postawą Polaka nie jest w stanie ukryć Maurizio Sarri, co pokazał po ostatnim meczu z Bologną, w którym Napoli rozgromiło rywala 7:1, a Polak zanotował dwie asysty.
– Ten chłopak posiada niesamowitą jakość. Jest silny, potrafi przyspieszyć. Wręcz niszczy rywali. Jednak bardzo martwi mnie, że możemy go stracić. To piłkarz, który może wpaść w oko klubom potrafiącym złożyć ofertę, której włoskie kluby – nie tylko Napoli – nie będą w stanie odrzucić. (…) Nie słyszy się o nim wiele, ponieważ mało kto pojmuje jego siłę, jakość i niesamowitą szybkość, którą pokazał przy trzecim golu. Do tego jest gotowy do poświęceń, jeśli istnieje taka potrzeba.
Zielinski vs Bologna (A) – 04.02.17 pic.twitter.com/a2qqDf3PxJ
— PolandStat (@PolandStat) February 5, 2017
Takie słowa od trenera drugiej siły Serie A to miód na uszy dla polskich kibiców. Rozwój Polaka pokazuje też wycena portalu Transfermarkt: w ciągu ostatniego roku wartość Piotrka wzrosła czterokrotnie – z czterech do 16 milionów. Ta wycena oczywiście nie oddaje panujących trendów, a biorąc pod uwagę wiek, wszechstronność i ciągłą możliwość rozwoju, przy ewentualnym transferze ta kwota byłaby o wiele większa. Co więcej – Polak ma wpisaną w kontrakcie klauzulę odstępnego wynoszącą według źródeł od 65 do 70 milionów euro. Brzmi jak kosmos, ale jeśli Zieliński będzie rozwijał się w takim tempie, za rok, dwa mogą znaleźć się drużyny, które takie pieniądze wyłożą bez wahania. Szansę pokazania się całemu światu będzie miał już dzień po walentynkach, kiedy to Napoli zmierzy się na Santiago Bernabeu z Realem w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Trzymamy kciuki!
Piotr Zielinski – Serie A + CL 16/17 (up to February 4th) [for @PolandStat] pic.twitter.com/Dpqx1Nr4VJ
— Football Radars (@FussballRadars) February 4, 2017