Jednym z największych objawień tego sezonu bez wątpienia można nazwać Fabiana Delpha. Anglikowi po przyjściu Pepa Guardioli wróżono notoryczne wizyty na trybunach lub odejście z klubu. Tymczasem los po raz kolejny zakpił z teoretyków i dziś pomocnik (lub jak kto woli obrońca) z czystym sumieniem może nazwać się pełnoprawnym mistrzem Anglii.
Jego przenosiny na Etihad Stadium były pewnego rodzaju zaskoczeniem. Prowadzący wówczas klub Manuel Pellegrini zdecydował się ściągnąć pomocnika z Aston Villi za jedyne 8 milionów funtów. Wówczas Delph był uznawany za typowego ligowego średniaka, który miał dodać do kadry zespołu pewną alternatywę w pomocy. W pierwszym sezonie Chilijczyk rzadko kiedy korzystał ze swojego zakupu, choć Anglikowi w regularnej grze przeszkadzały także kontuzje. W kolejnej kampanii pod wodzą Guardioli sytuacja się powtórzyła, a zawodnik zaliczył ledwie ponad 500 minut.
Przed sezonem 2017/2018 wiele pisano o jego odejściu z City, z powodu jego problemów zdrowotnych. Delph przeszedł jednak pewnego rodzaju oczyszczenie: – Miałem wiele kontuzji i sporo pecha, poczynając od pękniętego więzadła krzyżowego. W tym momencie usłyszałem, jak ludzie mówią, że moja kariera dobiegła końca. Brak obecności w zespole i urazy znacznie wpłynęły na mój stan psychiczny. Zacząłem się zastanawiać, czy kiedykolwiek wystąpię na boisku. Kiedy zacząłem ponownie trenować, zajęło mi trochę czasu, aby dostosować się do pewnych zmian w moim ciele. Postanowiłem jednak zignorować moje wątpliwości. Zacząłem wzmacniać swoje ciało i korzystać z medytacji Tai Chi oraz przerzuciłem się na dietę wegańską
Delph także wspomina, że w przypadku kłopotów zdrowotnych wiele klubów pozostawia swojego zawodnika na pastwę losu. U „Obywateli” jest całkowicie inaczej: – Futbol nie uczy graczy, jak radzić sobie w takich sytuacjach. Moje poprzednie kluby nie miały takiego specjalisty, od którego moglibyśmy zaczerpnąć pomocy w przypadku kryzysu psychicznego. W Manchesterze City mamy psychologa, którego gracze odwiedzają, gdy mają problem.
Zmiany w stylu życia byłego gracza „The Villans” pomogły mu wrócić do poważnej piłki. 28-latek w tym sezonie, głównie także dzięki kontuzji Mendy’ego, był podstawowym lewym obrońcą w składzie Pepa Guardioli. Należy dodać do tego oczywiście powołanie od Garetha Southgate’a na mistrzostwa świata w Rosji i wychodzi nam, że najprawdopodobniej obecny rok jest najlepszym ze wszystkich w jego przygodzie z futbolem. Jak widać, zawodnik nie potrzebował zbyt wiele, aby wrócić do pełni formy.