„Kolejny sędzia bez serca”… Wiecie co? I bardzo dobrze!

Druga minuta, sędzia dość szybko hamuje zapędy do ostrej gry, a Vrsaljko za swoje ostre wejście zostaje napomniany żółtą kartką. Dziesiąta minuta, Vrsaljko być może nieumyślnie, ale bardzo nieprzyjemnie i niebezpiecznie nadeptuje na staw skokowy Lacazette’a. Arbiter bez chwili wahania wyciąga drugą żółtą kartkę, a goście kolejne 80 minut zmuszeni są grać w dziesiątkę. Brzmi jak zabijanie ducha gry, prawda?

Przecież piłka nożna jest od tego, by dostarczać widzom emocji. Również tych nie do końca czystych. Poza nielicznymi wyjątkami, kiedy komuś naprawdę odetnie prąd, sędzia nie powinien wyrzucać piłkarzy, karać zbyt wcześnie kartkami lub gwizdać niestuprocentowych karnych. Wskazanie na jedenastkę, gdy spotkanie się dopiero rozkręca? – „W życiu!” Wyrzucenie zawodnika w pierwszej połowie, jeśli nie połamał nikomu nóg? – „Jak on mógł!”… To wszystko oczywiście jeden, wielki, B-U-L-L-S-H-I-T.

Wszystko nie tak dawno zaczął Gigi Buffon. Jego żal, oszczerstwa, w pewnym sensie nawet poniżanie sędziego, odbiły się szerokim echem. Wszystko tylko dlatego, że po heroicznym pościgu i odrobieniu trzech goli straty, arbiter śmiał zepsuć ten filmowy scenariusz rzutem karnym w ostatnich sekundach. Wiadomo – dla nas, kibiców, najlepszym rozwiązaniem byłaby dogrywka, masa sytuacji, kapitalne interwencje i spektakularne gole. I jeszcze seria jedenastek, zakończona golem a’la Panenka. Brzmi ciekawie, ale pamiętajmy, że piłka nożna ma być przede wszystkim sprawiedliwa.

W nieszczęsnej 10. minucie pojedynku Arsenalu i Atletico wszyscy byli w szoku. Vrsaljko, że jakiś sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę, nie uprzedzając go wcześniej trzy razy „dobra chłopie, jeszcze jeden taki i wylatujesz”. Kibice przyjezdnych, że zły pan Clement Turpin okrada ich drużynę i ustawia mecz, zanim ten tak naprawdę się zaczął. No i Diego Simeone, u którego widzieliśmy chyba połączenie reakcji Vrsaljko i kibiców. Wyrzucenie „Cholo” na trybuny to kolejna świetna, podręcznikowa decyzja arbitra, który praktycznie całe spotkanie sędziował bez zarzutu.

Po zremisowanym 1:1 meczu pojawia się w głowie myśl, jakie to Atletico jest niezmordowane i uparte, bo mimo przeciwności losu i rzucaniu kłód pod nogi, potrafiło się postawić i wywieźć korzystny rezultat. To oczywiście prawda – zawodnikom Simeone należy się ogromne uznanie i szacunek, ale nie dokładajmy do tego myśli, że było to Atletico pokrzywdzone. Nie, Atletico nikt nic nie zabrał. Ono ukarało się samo nieodpowiedzialnością jednego zawodnika.

Arbiter nie jest od tego, żeby dbać o atrakcyjność spotkania. Nie jest od tego, by w 5. minucie widząc zwijającego się z bólu piłkarza pomyśleć „oj tam, teraz bez czerwonej. W 70.’ bym dał”. Nie jest od tego, by widząc w polu karnym zagranie na rzut karny zastanawiać się, która jest minuta, jaki jest wynik dwumeczu i czy przypadkiem kibicom nie zrobi się wyjątkowo przykro. On ma się sztywno trzymać przepisów, które są po części jego kodeksem pracy i których jest zobowiązany przestrzegać.

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

 

Komentarze

komentarzy