Seria Arsenalu trwa w najlepsze. Głównym aktorem Alexandre Lacazette!

Alexandre Lacazette (fot.squawka)

Kibice Arsenalu mają w ostatnim czasie sporo powodów do zadowolenia. Ich ulubiony klub wygrywa mecz za meczem, defensywa „Kanonierów” w końcu nie przypomina drużyny z środka tabeli, a ofensywni piłkarze zaczynają strzelać jak na zawołanie. W londyńskiej ekipie wyróżnia się przede wszystkim Alexandre Lacazette.

Francuz nie miał najgorszego wejścia do nowego zespołu. Jeszcze za czasów Arsene’a Wengera, były piłkarz Lyonu był stopniowo wdrażany do ekipy. Lacazette odwdzięczał się trenerowi dość regularnymi bramkami, co potwierdzały statystyki. Na początku grudnia napastnik „Kanonierów” miał na swoim koncie łącznie 9 bramek, co jak na zawodnika, który zmienił kompletnie otoczenie, nie było złym wynikiem.

O sporym pechu Lacazette mógł mówić w połowie lutego, kiedy to nabawił się kontuzji kolana. Pomimo miesięcznej przerwy, Francuz zdołał jeszcze do końca sezonu strzelił osiem goli. Po przejęciu Arsenalu przez Unaia Emery’ego, wielu kibiców zaczęło zastanawiać się jak będzie wyglądać drużyna pod opieką hiszpańskiego trenera oraz jaką rolę otrzyma sam napastnik. Alexandre przez pierwsze trzy ligowe spotkania pełnił rolę rezerwowego, spędzając na boisku 98 minut.

Od spotkania z West Hamem Lacazette nie może już narzekać na brak gry. Emery zaczął regularnie stawiać na piłkarza, a sam Francuz postanowił odpłacić się za otrzymane zaufanie. Tylko w jednym z pięciu ostatnich rozegranych meczów Alexandre albo nie strzelił gola, albo nie zaliczył asysty. Taka sytuacja miała miejsce w rywalizacji z Newcastle na wyjeździe. W pozostałych spotkaniach napastnik Arsenalu wpisywał się do meczowego protokołu.

Pan Lacazette

Bardzo ważną rolę Lacazette odegrał w niedzielnym starciu z Fulham. Klub z Craven Cottage rozegrał przyzwoitą pierwszą połowę, a efektem tego był remis na tablicy wyników, kiedy piłkarze schodzili do szatni. Bramki w pierwszych 45. minutach strzelili wspomniany Lacazette oraz Andre Schurrle. W drugiej połowie szybko do głosu doszli podopieczni Unaia Emery’ego, a w 49. minucie na prowadzenie wyprowadził Arsenal nie kto inny a sam Francuz.

Po ośmiu ligowych kolejkach Alexandre ma na swoim koncie cztery trafienia. Być może nie jest to aż tak imponujący wynik jak Edena Hazarda, jednakże warto także dodać, że napastnik „Kanonierów” dorzucił do również dwie asysty. Doliczając do tego 4 gole i jedną asystę Aubameyanga śmiało można stwierdzić, że Emery zupełnie nie musi się martwić o zdobywanie goli swojej drużyny.

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

 

Komentarze

komentarzy