Skazani na rozszarpanie? Firmino, Mane i Salah kochają podejmować Arsenal

Po kilku latach posuchy, nietrafionych transferów i popadnięciu w przeciętność, w końcu możemy powiedzieć, że Liverpool jest naprawdę wielki. Juergen Klopp stworzył kapitalny zespół, który ogląda się z przyjemnością.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Już w najbliższy weekend „The Reds” podejmą na Anfield Arsenal, który po letnich wzmocnieniach zamierza mocno walczyć o końcową pozycję w najlepszej czwórce Premier League. Spotkanie zapowiada się naprawdę ciekawie, jednak są fakty, które mogą kibicom „The Gunners” zmyć uśmiech z twarzy.

Nie ma chyba na świecie drużyny, która lubiłaby grac na terenie Liverpoolu. Stanowi to zawsze ogromne wyzwanie i są zespoły, dla których wizyta na Anfield jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wydaje się wyrokiem. Jednym z nich jest o dziwo właśnie Arsenal, szczególnie odkąd w Liverpoolu pojawiła się trójka Mane – Firmino – Salah.

Każdy z wymienionych zawodników zdobywał bramki we wszystkich (!) domowych meczach z „Kanonierami”, odkąd pojawił się w klubie. Firmino, najdłuższy stażem, dołączył do Liverpoolu cztery lata temu. Na początku 2016 roku w zremisowanym 3:3 meczu z Arsenalem zdobył dwie bramki. Rok po nim do klubu przybył Mane i w kolejnym domowym meczu, 4 marca 2017, także zdobył bramkę, a Liverpool wygrał 3:1.

W 2017 roku drużynę Kloppa wzmocnił Mohamed Salah i już pod koniec sierpnia miał okazję pójść drogą swoich kolegów. Liverpool ograł Arsenal 4:0 i cała ofensywna trójka wpisała się na listę strzelców. Ostatnim, czwartym z rzędu takim meczem, był pojedynek z 29 grudnia poprzedniego roku. Tym razem skończyło się na 5:1, a wszystkie bramki strzelali właśnie Firmino, Mane i Salah. Co ciekawe, we wszystkich tych rywalizacjach konto bramkowe Liverpoolu otwierał „Bobby”. Brazylijczyk w tych meczach trafiał łącznie siedmiokrotnie, natomiast jego koledzy z ofensywy notowali po jednym trafieniu w każdym występie.

Teoretycznie możemy spodziewać się więc minimum trzech bramek „The Reds”, wiadomych autorów. Zdajemy sobie sprawę, że nic nie trwa wiecznie (szczególnie w piłce), a seria trwająca cztery mecze sugeruje, że niedługo się najpewniej skończy. Mimo wszystko te statystyki nadadzą zbliżającemu się hitowi dodatkowego smaczku. Czy Firmino znów otworzy worek z bramkami, a Mane i Salah pójdą jego śladem?

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Komentarze

komentarzy