Skuteczna ochrona przed chińskimi gigantami? Napoli ratuje włoski futbol

Dries Mertens

Jeszcze kilka lat temu wizja chińskiej ofensywy transferowej w Europie zostałaby przyjęta z niedowierzaniem. Ogromne sumy pieniężne ze strony szejków nieraz zmieniały marzenia o europejskiej karierze czy zachowaniu klubowej lojalności. Każdy z nas przyzwyczaił się już do wielkich transferów za petrodolary i kolejnych prób zbudowania zgranego zespołu z wymyślnych gwiazd światowego formatu, dlatego nikt nie wyobrażał sobie dla nich biznesowego kontrkandydata. O ile arabscy milionerzy wybierali jak dotąd inwestowanie na innych ziemiach niż włoska, o tyle w zimowym okienku transferowym prawdziwym zagrożeniem dla Serie A stały się chińskie kluby i ich niepohamowane zasoby budżetowe.

Nic dziwnego, że Azjaci zainteresowali się działaniami w Italii. Wśród topowych europejskich lig Serie A, jak żadna inna, potrzebuje nowych inwestorów, by przywrócić minione lata świetności i odbudować niektóre z upadłych marek. Pierwszymi „ofiarami” padły Inter i Milan, a wymierne korzyści wynikające ze zmiany właścicieli będziemy w stanie ocenić dopiero za kilka lat. Ciekawość ze strony chińskich milionerów niesie ze sobą jednak jedno zagrożenie – wielu z nich woli promować futbol w swoim kraju i skupować gwiazdy chętne na „szóstkę w totka”. Nie oszukujmy się, poza Juventusem, zarobki w lidze włoskiej są raczej przeciętne w porównaniu chociażby z Premier League czy La Liga. Jeśli w głowie człowieka z Dalekiego Wschodu przewinie się chociaż przez chwilę myśl o zapłaceniu wysokiej klauzuli za zawodnika, zrobi to bez wahania.

Letnie okienko transferowe przyniosło we Włoszech hitowe zmiany barw klubowych: Juventus aktywował klauzule Pjanicia i Higuaina. Przez ostatnie lata „Stara Dama” zdominowała krajowe podwórko pod względem rozgrywek ligowych, ale też ruchów transferowych, toteż kluby próbujące dorównać turyńczykom coraz śmielej wprowadzają w życie stosowanie klauzul przeciwko krajowemu gigantowi. Najprościej mówiąc, w kontraktach zawodników znajdują się zastrzeżenia co do ich przyszłości, z uwzględnieniem, że musi być mieć miejsce wyłącznie poza granicami Włoch. Prym w tej dziedzinie wiedzie Napoli, właściciel klubu – ekscentryczny Aurelio De Laurentiis zabezpieczył już w ten sposób kontrakty m.in. Zielińskiego, Hysaja czy Koulibaly’ego.

Kto by jednak spodziewał się, że nowa tendencja znajdzie przydatność także w walce z wykupowaniem graczy do Chinese Super League. Wobec coraz to nowych pogłosek o przenosinach największych gwiazd do Państwa Środka klauzula „antyJuve” wykształciła także „antychińską”. Idealnym przykładem zastosowania nowości zdaje się Dries Mertens. Ostatnie bramkowe popisy Belga zmusiły włodarzy „Partenopei” do dwóch klauzul przy przygotowywaniu nowego kontraktu. 35 milionów euro dla „swoich” oraz 50 milionów dla Azjatów, bo jak robić interesy z zagranicą, to tylko na poważnie. Piłkarski trend zapoczątkowany w Neapolu może stać się wybawieniem dla całej futbolowej Europy. Co prawda takie zapisy w kontraktach nie są ostatnio czymś nadzwyczajnym, ale wykorzystanie ich przeciwko finansowym potentatom być może utemperuje łapczywość Chińczyków, a co za tym idzie – uratuje przede wszystkim Serie A przed kolejnym ciosem z kolano.