La Liga to być może najlepsze rozgrywki na świecie, biorąc pod uwagę poziom sportowy grających w niej drużyn. Na szczęście kończą się powoli czasy, w których poza dwójką gigantów było długo, długo nic. Ostatnie lata przyniosły mistrzostwo Atletico, mocną pozycję Villarreal czy też zachwycającą w Lidze Europy – a teraz także w lidze – Sevillę. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, a to, co znajduje się pod wodą, psuje cały urok hiszpańskiej piłki.
Chodzi oczywiście o sędziowanie, które momentami jest wręcz zatrważające. Sprawę pod lupę wzięło „Mundo Deportivo”, sprawdzając, jak wyglądałaby tabela, gdyby nie błędy na korzyść Realu oraz niekorzyść Barcelony. W tej chwili prowadzący „Królewscy” mają na koncie 43 punkty i zaległy mecz z Valencią. Druga Sevilla ma punkt mniej, a trzecia Barcelona – dwa. Jak wynika z wyliczeń, to Real najbardziej skorzystał na pomyłkach sędziów, w porównaniu z jego głównymi rywalami.
Osiem – aż tyle punktów zyskali „Los Blancos” w czterech meczach, w których pomyłki wypaczyły wynik spotkania. W drugiej kolejce Real pokonał Celtę Vigo 2:1, a bramka Moraty padła po tym, jak znajdował się na wyraźnym spalonym. W czwartej kolejce pokrzywdzony został Espanyol, który przegrał 2:0. Jednak po pół godzinie gry z boiska powinien wylecieć po drugiej żółtej kartce Sergio Ramos. Dodatkowo cała sytuacja miała miejsce w polu karnym, więc graczom z Katalonii należał się rzut karny. W piętnastej kolejce zwycięstwo Realowi w meczu z Deportivo dał w doliczonym czasie gry Sergio Ramos. Jednak nie powinno być go wtedy na boisku, bo kilka minut wcześniej brutalnie popchnął Sidneia – dostał tylko żółtą kartkę. W ostatniej kolejce na Santiago Bernabeu 2:1 poległa Malaga, jednak jedna z bramek Ramosa padła ze spalonego.
Barcelona natomiast była krzywdzona przez sędziów w ośmiu meczach, a w trzech z nich błędy wpłynęły na ostateczny rezultat. W przegranym meczu z Celtą Vigo (3:4) sędzia nie podyktował rzutu karnego po faulu na Neymarze. W bezbramkowym remisie z Malagą nie uznał prawidłowo zdobytej bramki Gerarda Pique, dopatrując się spalonego-widmo. W trzecim meczu, z Villarreal (1:1) sędzia nie zauważył dwóch zagrań ręką w polu karnym graczy „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Żeby jednak nie było tak dramatycznie, raz sędziowie dali punkt Barcelonie, nie uznając prawidłowej bramki Juanmiego, dzięki czemu Barcelona wywiozła cenny punkt z Anoeta. Bilans? Cztery punkty zabrane Barcelonie.
Podsumowując te pomyłki, Real powinien mieć na koncie 35 punktów z widokiem na 38 w przypadku wygranej w zaległym meczu z Valencią. Barcelona natomiast powinna mieć 45 oczek i wyraźnie prowadzić. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że „Mundo Deportivo” to katalońskie pismo, więc możemy rozpatrywać jego rewelacje zgodnie z zasadą: „złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy”. Do czasu wprowadzenia powtórek wideo takie dywagacje nie mają większego znaczenia, jednak trzeba przyznać, że to właśnie sędziowie są głównym źródłem nerwów oraz sporów wśród piłkarzy i trenerów La Liga.