Młodsi kibice piłki nożnej nie wiedzą zapewne o istnieniu kogoś takiego, jak George Cohen. Jest to postać bardzo szanowana na Wyspach, jak wszyscy członkowie złotej kadry synów Albionu, którzy w 1966 r. zdołali sięgnąć po jedyne w historii Anglii mistrzostwo świata. 77-letni były defensor ma obecnie szansę stać się bardziej popularnym także wśród młodych fanów futbolu, a wszystko to za sprawą jego odważnej deklaracji, chętnie przytaczanej przez światowe media.
Każdy z nas zapewne, będąc dzieckiem, słyszał nieraz tego typu słowa: „dobrze, możesz pograć w piłkę, ale pamiętaj, byś nie uderzał jej głową, bo w przyszłości będziesz miał z nią problemy”. Żadne wyjście na osiedlowe podwórko nie mogło odbyć się bez otrzymania tej wskazówki, którą wówczas uważaliśmy jedynie za pusty frazes i wyraz matczynej nadopiekuńczości. Okazuje się jednak, że naukowcy mają wątpliwości, czy rzeczywiście odbijanie silnie uderzonej futbolówki głową nie pozostawia w naszym mózgu żadnych śladów.
Dotychczas panowie w okularach i białych fartuchach byli ostrożni w wysnuwaniu hipotez na ten temat, ale być może dzięki opisywanemu na wstępie Cohenowi już niebawem będą w stanie jednoznacznie orzec, czy byli piłkarze rzeczywiście częściej chorują na demencję niż „normalni” ludzie. Choroba zwana także otępieniem, spowodowana uszkodzeniem mózgu, najczęściej atakuje osoby starsze, ale niewykluczone, że czasami sami jej w tym „pomagamy”.
Cohen, chcąc przyczynić się nauce, postanowił podpisać oświadczenie, w którym wyraża zgodę na to, by po jego śmierci, specjaliści zajęli się jego organem. W jednym z wywiadów pan George powiedział: – Jeżeli to może pomóc, to dlaczego nie? Przecież kiedy umrę, mózg nie będzie mi już potrzebny. Jeżeli naukowcom uda się znaleźć powiązanie choroby z futbolem, to fakt, że oddałem swój organ, będzie czymś dobrym i pomoże innym. To oczywiście nie jest łatwa sprawa, szczególnie dla najbliższych, ale pytałem swojej żony i powiedziała, że nie ma nic przeciwko temu (cytat za Polsatsport.pl).
Aż chciałoby się napisać, że już nie możemy doczekać się wyników badań, ale wtedy byłoby to niczym czyhanie na śmierć Cohena, a tej przecież mu nie życzymy. Naukowcy na pewno też nie robią sobie nadziei na szybkie rozpoczęcie eksperymentu, bo skoro dawny świetny obrońca FC Fulham, widząc, co wyczyniają jego następcy w kadrze Anglii na wielkich imprezach w ostatnich latach, do tej pory nie dostał zawału serca, musi cieszyć się wyjątkowo dobrym zdrowiem.