„Odesłać wszystkich do jasnej cholery!” – Smokowski się bawi, Onet łyka jak młody pelikan

Dziennikarstwo – nie tylko sportowe – drastycznie się zmieniło na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Dawniej, kiedy nie było Internetu, trzeba było mieć naprawdę olbrzymią wiedzę, a każdą informację sprawdzało się kilka razy dłużej, ale wiarygodniej. Teraz wystarczy wpisać coś w Google, trafić na jedną z tysiąca ciekawych informacji i do dzieła. Szkoda, że często w pośpiechu zapomina się o sprawdzeniu autentyczności źródła, o czym w bolesny sposób przekonał się Onet.

W poszukiwaniu ciekawostek często zagląda się na Twittera, szukając opinii przeważnie u popularnych, rzetelnych, szanowanych osób. Należy wtedy pamiętać o tym, że czasem praktycznie każdy ma wenę twórczości objawiającej się popularnym „trollingiem”. A to jakiś żarcik, a to jakieś sarkastyczne odniesienie… Wiadomo o co chodzi. Mimo tego w relacji z meczu na Santiago Bernabeu trochę się pospieszono. Miała wyjść sensacja, a wyszła lekka kompromitacja.

O co chodzi? Po świetnym początku PSG nie potrafiło grać swojej piłki, przez co Real Madryt z zabójczą skutecznością wykorzystał najmniejsze słabości rywala, kończąc pierwszą odsłonę dwumeczu z dwubramkową przewagą. Oczywiste, że nikt z paryżan się z tego nie cieszył, a wręcz przeciwnie – mógł być wściekły. Fakt ten wykorzystał Tomasz Smokowski, przypisując do Nassera Al-Khelaifiego cytat z kultowej polskiej komedii „Miś”.

Oszołomiona czyhającą sensacją osoba odpowiedzialna za onetowską relację, jak młody pelikan połknęła rzucone mięso, bez chwili zastanowienia wrzucając „sprawdzone info”, co z automatu wywołało lawinę śmiechu i docinek w stronę portalu. Oczywiście ze strony osób lepiej kojarzących historię naszej ojczystej kinematografii. Nawet nie znając – co jest w pełni zrozumiałe – cytatów sprzed blisko 40 lat, można było zerknąć w sekcję komentarzy i utwierdzić się, że tweet pana Tomka jest jednak podejrzany w kwestii wiarygodności.

Gdy wykryto pomyłkę natychmiast zmieniono tytuł na stronie, usunięto informacje związane z wpisami byłego współprowadzącego Ligi+ Extra, ale wiadomo – Internet nie zapomina. „What happens on the Internet, stays on the Internet”… Parafrazując inny cytat ze wspomnianego filmu, oddający działanie Onetu: Proszę pana! Ona nieczynna ta strona, nawet napis był, ale jakiś łobuz zdjął!

Zgodzić się można tylko z jednym: Al-Khelaifi faktycznie był wściekły. Jednak zamiast na wyganianiu wszystkich i grożeniu potrąceniem dniówki, skupił się na arbitrze, który według niego pomógł rywalom wygrać. – To niesprawiedliwe. Byliśmy lepsi. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale tworzyliśmy sytuacje. Sędziowie pomogli Realowi wygrać. Przerwano naszą akcję, w której Mbappe wcale nie był na spalonym. Rewanż będzie dla Realu bardzo trudny. Wciąż mamy szanse na awans – podsumował sternik paryskiego klubu.

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

Komentarze

komentarzy