„Somsiadom nie wzięli, to i nam nie wezmą”. Piłkarze Barcelony mają wymówkę w kwestii pensji

„Mes que un club”? Umówmy się – to hasło jest bardzo ładne, ma odpowiedni wydźwięk, ale od dawna jest pustym sloganem. Barcelona z klubu wyjątkowego staje się w ostatnich latach typową „korporacją”, w której nie do końca wszystko idzie tak, jak powinno. Wielka rodzina? Rodzina wspiera się w trudnych chwilach. Tu widzimy coś innego.

Pandemia koronawirusa wywołała duże zamieszanie także w świecie piłki nożnej, co zmusiło wiele klubów do szukania i wprowadzania tak zwanych cięć. To odbiło się oczywiście także na kieszeniach samych zawodników, którzy na co dzień są najdroższym „elementem” do utrzymania, z racji na wysokie pensje. Problem dotyczy również (a może przede wszystkim) tych, którzy zarabiają najwięcej.

Barcelona, poza wspomnianym sloganem czy sukcesami z ostatnich 15 lat, słynie także z tego, że płaci swoim graczom najwięcej. Nie Manchester City ani United, nie PSG – to właśnie „Duma Katalonii” lwią część budżetu przeznacza na honoraria sportowców. Wystarczy powiedzieć, że samo „utrzymanie” Messiego, Suareza i Griezmanna, to roczny koszt na poziomie ok. 140 milionów euro.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Logika podpowiadałaby, że jeśli klub tak hojnie ich nagradza, mogliby oni okazać nieco wyrozumiałości wtedy, kiedy pracodawca ma rzucane kłody pod nogi. Jednak nic z tych rzeczy. Piłkarska sekcja Barcelony jest już jedyną, która nie zgodziła się na tymczasowe obcięcie płac o 70%. Trudno szukać tu usprawiedliwienia i pojęcia „rodziny”, ale są jakieś argumenty…

Jak poinformowała telewizja „Cuatro”, gracze Barcelony zerwali rozmowy z prezydentem klubu, Josepem Marią Bartomeu, zasłaniając się tym, że „dlaczego ich pensje mają zostać obniżane o 70%, jeśli na takie coś nie muszą godzić się piłkarze Realu Madryt”. Jeśli te doniesienia mają w sobie choć trochę prawdy, nie można tu mówić o jakimkolwiek myśleniu o dobru klubu. Z drugiej strony, kto wie, może właśnie w taki sposób piłkarze pokazują, że mają już dosyć obecnego zarządu.

Komentarze

komentarzy