Przed spotkaniem z Litwą liczyły się tylko dwie rzeczy – by nie odnieść kontuzji i żeby w końcu rozwiać kilka wątpliwości personalnych. Po meczu wiemy już, że owych wątpliwości jest jeszcze więcej. Ostatni sprawdzian wyszedł więc średnio, żeby nie powiedzieć, że słabo i przeciętny belfer mógł wystawić po tym starciu tylko „3”.
Adam Nawałka zamieszał i to mocno i nadal trudno powiedzieć, kto jest pewniakiem na Irlandię Północną. Przede wszystkim sztab trenerski będzie miał wielki ból głowy z bramkarzami. Nie wiadomo, czy po dzisiejszym starciu numerem jeden między słupkami będzie Łukasz Fabiański, czy może Wojciech Szczęsny. Obaj bronią bowiem na bardzo wysokim poziomie i obaj mogą czuć się wygranymi ostatnich sparingów. A jest też przecież Artur Boruc, który udowodnił, że wciąż może być pewnym punktem kadry.
Trudno też po tym pojedynku stwierdzić, kto będzie partnerem Kamila Glika. Dziś w wyjściowym składzie zagrał Thiago Cionek i zaprezentował się dość dobrze, ale pamiętajmy, że rywal nie był zbyt wymagający. Owszem Litwa zaczęła nieźle, dobrze czuła się też w MMA, o czym przekonali się Mączyński i Glik w pierwszych minutach, ale potem było już widać, że to reprezentacja nieco gorsza niż biało-czerwoni. Kto więc powinien grać przeciwko Irlandii Północnej jako stoper? Michał Pazdan, Brazylijczyk z polskim paszportem, a może Bartosz Salamon? Każdy z nich ma swoje zalety i wady, ale każdy wprowadza jednak lekki niepokój do poczynań defensywnych. Podobnie jest też z lewą flanką, ale akurat tutaj należy pochwalić Jakuba Wawrzyniaka. Być może nie jest to taki gracz jak Maciej Rybus, ale ma dwie rzeczy: lewą nogę i doświadczenie na tej pozycji. Dziś z obu potrafił zrobić pożytek i chyba nie ma sensu już kombinować, bo można przekombinować (ale pamiętamy o fatalnym dryblingu polskiego Messiego i stracie z której poszła kontra).
Cieszy za to nadmiar bogactwa po drugiej stronie, bo sprawdzian z Litwą pokazał, że nie tylko Piszczek jest przygotowany do wyjazdu do Euro. Oprócz Jędrzejczyka wiemy już, że jest też Bartosz Kapustka. Owszem zdarzało mu się dzisiaj nie wracać na czas do defensywy, ale za to dawał niesamowitą jakość w ofensywie.
Ale koniec z prognozami i słodzeniem. Teraz porozmawiajmy o tych złych rzeczach. A było ich dużo. Litwa miała być cieniasem – chłopcem do bicia, spacerkiem, ogórkami. A tymczasem Polska męczyła się z nią niemiłosiernie. Miała bardzo dużo strat, zupełnie nie widać było jakiegokolwiek pomysłu na grę. No i dziś oficjalnie możemy potwierdzić, że bez Lewandowskiego ta reprezentacja traci bardzo dużo. Arkadiusz Milik zupełnie nie mógł w tym meczu odnaleźć swojego rytmu i przytrzymać piłki dłużej pod polem karnym. Poza tym jakoś to wszystko straciło na elitarności. Był co prawda komplet publiczności, ale doping jaki był, każdy widział i słyszał, a do tego słoneczko, tysiąc zmian – żyć nie umierać. Ogólnie sielanka, a przecież powinna nam się zapalić lampka, że coś tu nie gra skoro nie możemy wbić choćby jednej bramki asom z ligi litewskiej i bramkarzowi, który spadł z polskiej ekstraklasy.
A zegar tyka. Do pierwszego Polaków na Euro zostało tylko 6 dni!