Szachtar lepszą wersją Pogoni. TOP10 Brazylijczyków

W 2000 roku do polskich kin wchodził film „To ja złodziej”. W jednej ze scen Janusz Gajos opowiadał swojemu pracownikowi o meczu bokserskim z czasów PRL-u. Jego rywal miał być zawodnikiem klubu „Szachtior” Donieck. Szachtior to jednak rosyjska nazwa ukraińskiego Szachtara. To właśnie ukraiński klub, który od kilku lat jest „bezdomny” ma unikatową politykę transferową dzięki, której za naszą wschodnią granicą, co roku można oglądać największe perły brazylijskiej piłki. Kto był najlepszy, a kto najdroższy? Przekonajcie się sami z naszego zestawienia!

Po tym jak Antoni Ptak ściągał do Polski tabuny Brazylijczyków nikt nie spodziewał się, że w innym miejscu na świecie ktoś pójdzie jego śladem, tylko za większe pieniądze. To oczywiście żart, bo pomysł byłego właściciela Pogoni skończył się istną katastrofą dla Portowców, która przez długie lata odbijała się czkawką w Szczecinie.

Dwa tysiące kilometrów na wschód, właśnie w Doniecku plan ściągania utalentowanych Brazylijczyków wypalił i bardzo się opłacił. Potrzebna była „tylko” porządna gotówka do zainwestowania. Przede wszystkim było coś, czego zabrakło w Szczecinie, czyli pomysł, a także umiar.

Jeśli śledzicie Twittera, prawdopodobnie wiecie, że jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o Szachtarze, musisz się spytać Kamila Rogólskiego, co niniejszym zrobiliśmy.

Co, jak i dlaczego?

Projekt odniósł duży sukces sportowy i komercyjny. Umówmy się – Brazylia to piłkarsko szlachetny naród – kojarzący się z piłkarską magią i słońcem. Status najlepszej „szkoły” dla Brazylijczyków w Europie to potężne narzędzie lansu.

Geneza tej polityki jest taka, że kiedy Rinat Achmetow przejął klub, zamarzył sobie, by Szachtar grał pięknie, by była to rozrywka dla ciężko pracującego proletariatu w hutach i kopalniach węgla. A jeśli chodzi o styl – wiadomo – Brazylia nasuwa się sama.

Kluczowa jest właśnie postać Achmetowa. To on za to płaci. To on świetnie zna się nie tylko na biznesie, ale na piłce również. Prezes Pałkin w wywiadzie dla LGdS powiedział, że Achmetow sam ogląda mecze i sugeruje na kogo zwrócić uwagę. Jak grasz u Achmetowa, nie musisz się niczym przejmować. Żyjesz jak król. Portugalski to pierwszy język szatni. Klub pomaga dosłownie we wszystkim. Oferuje bardzo duże pieniądze. Kucharz dostosowuje posiłki do przyzwyczajeń Brazylijczyków. Ryż, owoce itd.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Aklimatyzacja kluczem do sukcesu

Te ostatnie kwestie są tutaj kluczowe. Wiadomo, że piłkarze Szachtara biedy nie klepią, ale poza pieniędzmi coś musi przyciągnąć młodych chłopaków z Brazylii. Od kilku lat Donieck jest w strefie objętej wojną, więc trudno mówić o normalnym życiu w takim miejscu. Jednak w czasach przedwojennych, to również nie było wymarzone miejsce. Zwłaszcza dla kogoś, kto przyjeżdża z Brazylii. Taki Alan Teixeira zamienił Rio de Janeiro na jeden z najbardziej przemysłowych regionów w Europie.

Właśnie dlatego aklimatyzacja musiała być kluczem. Mircea Lucescu, który przez kilkanaście lat był twarzą projektu nauczył się przecież portugalskiego. Niby niewielka rzecz, a jak pomocna do codziennego kontaktu z kilkoma młodymi gwiazdami, za które płacono niezłe pieniądze i często jeszcze lepsze otrzymując później w zamian.

Największy specjalista od piłki południowoamerykańskiej w swojej książce „Podcięte skrzydła kanarka” również poświęcił trochę miejsca pomysłom Szachtara, które niejako się pokrywają z naszym ekspertem. – Najciekawszy eksperyment udało się przeprowadzić na Ukrainie, gdzie tamtejsi oligarchowie z Doniecka i Charkowa zbudowali na Brazylijczykach drużyny regularnie grające w europejskich pucharach. Sztandarowym przykładem był Szachtar pod komendą Mircei Lucescu. (…) Jakim cudem? Otóż po pierwszych doświadczaniach z zawodnikami mającymi za sobą staże w różnych ligach europejskich (Matuzalem, Elano) Ukraińcy zaczęli szukać młodych talentów na rynku brazylijskim. W przeciwieństwie do Włochów, Hiszpanów i Portugalczyków, świetnie rozeznanych w realiach lokalnego rynku, musieli się pokazać, czyli rzucić na wabia sporo wyższe kwoty transferowe. (…) Klub miał całą komórkę odpowiedzialną za Brazylijczyków. Świetnie mieszkali, mieli doskonałe samochody, dbano nawet, by ich menu zawierało sporo elementów kuchni brazylijskiej – pisał.

Jak słusznie w dalszej części książki Rabij wymieniał kluby, które były wcześniej oparte o Brazylijczyków. Chodziło m.in. o Deportivo La Coruna czy PSG.  – Co łączy sukcesy Deportivo, Szachtara, PSG? Bazujące na brazylijskich zawodnikach drużyny grały w stylu kojarzonym ze złotymi latami brazylijskiego futbolu: z polotem, fantazją, przykładając wagę do posiadania piłki, wymiany mnóstwa podań, zaawansowania technicznego, prezentując lekkość graniczącą z nonszalancją – zauważał Rabij w swojej książce.

***

Ranking TOP10 Brazylijczyków w Szachtarze

Zdecydowaliśmy się wybrać dziesiątkę zawodników, których Szachtar wyciągnął z Brazylii. To oznacza, że nie mogli się tutaj znaleźć tacy zawodnicy jak Matuzalem, Taison czy Ismaily, których ściągano z europejskich klubów. Zazwyczaj na nich zarabiał, choć nie to było głównym czynnikiem. Na każdym jednak korzystał, jeśli chodzi o walory piłkarskie. Jak to ranking, wybory subiektywne, ale właśnie taki skład i kolejność wydaję się odpowiadać temu, co się wydarzyło w XXI wieku w Doniecku i okolicach.

10. Elano

Zestawienie otwiera Elano, który dość krótko był w Doniecku, bo zaledwie dwa i pół roku. Przyszedł z Santosu, w którym tak naprawdę dojrzał piłkarsko. Gdy wyjeżdżał na Ukrainę miał 24 lata i status reprezentanta kraju. W kadrze może nie był nigdy pierwszoplanową postacią, ale 50 występów dla Canarinhos rozegrał. Wydaje się jednak, że nie wykorzystał w pełni potencjału. Swoją drogą wielokrotnie zmieniał kluby, ale miał to szczęście, że do Brazylii wrócił w 2011 roku po przygodzie w Galatasaray. Wrócił i trafił do Santosu z Neymarem, Ganso, Alexem Sandro czy Danilo.

9. Jadson

Dla przeciętnego europejskiego kibica może być średnio znany, jednak piłkarsko naprawdę bardzo dobry piłkarz. Można go ustawić na wielu pozycjach, jednak zdecydowanie najlepiej czuł się jako reżyser gry. Być może nie w roli typowej „10”, ale to też nie był późny Pirlo rozgrywający sprzed obrońców. Po prostu coś pomiędzy nimi.

Wiele dał w europejskich pucharach, gdzie był kluczowym ogniwem w sezonie 2008/2009, gdy Szachtar sięgnął po Puchar UEFA. Strzelał z Tottenhamem, Marsylią, a także w dwóch ostatnich meczach. Półfinałowym z Dynamem Kijów i finałowym z Werderem Brema, gdy zapewnił pierwsze w historii trofeum dla klubu z Ukrainy. Jednak najlepszy występ zanotował przeciwko FC Basel w Lidze Mistrzów w 2008 roku. Szachtar wygrał 5:0, a Jadson zaliczył hat-tricka, do którego dorzucił asystę.

W reprezentacji tylko 8 meczów, z których dwa były o stawkę. Ten drugi był jednocześnie jego ostatnim, a chodzi o… finał Pucharu Konfederacji 2013, gdy Canarinhos pokonali Hiszpanię 3:0.

8. Brandao

Pod względem finansowym ani jego przyjście, ani odejście nie robi dzisiaj na nikim wrażenia. Jednak był pierwszym Brazylijczykiem, który rozpoczął cały proces. 87 meczów ligowych i 43 gole, a w Lidze Mistrzów trzy razy trafiał w barwach Szachtara… zawsze przeciwko Celtikowi. Wysoki – 189 centymetrów – i dobrze zbudowany, ale daleko mu do stereotypowego Brazylijczyka o super umiejętnościach. Dość toporny, mógł sprawiać wrażenie drewnianego, jednak trochę goli strzelił.

7. Luiz Adriano

Kolejny z tych, którzy kwotami nie zaszokowali, ale trzeba powiedzieć jasno, że mowa o jednym z najlepszych strzelców w historii donieckiego klubu.

Sezon 2014/15 był szczególny dla tego napastnika, gdyż Ligę Mistrzów zakończył jako czwarty strzelec. 9 goli pozwoliło wyprzedzić mu m.in. Luisa Suareza i znaleźć się tuż za Messim, Ronaldo i Neymarem(po 10). Jak to się stało? Kluczem będzie BATE Borysów. Szachtar dwukrotnie zlał sąsiadów z Białorusi, w czym duży udział miał Luiz Adriano. W Borysie strzelił 5 goli – 7:0 – a we Lwowie dorzucił kolejne trzy – 5:0.

Jednak inny mecz Ligi Mistrzów został najbardziej zapamiętany przy jego nazwisku, w którym też trochę postrzelał. Dwa lata wcześniej Szachtar miał w grupie duński Nordsjaelland, z którym wygrał na wyjeździe 5:2. Luiz Adriano ustrzelił hat-tricka, ale jedna z bramek długo się za nim ciągnęła. Duńczycy prowadzili 1:0, arbiter zatrzymał grę po zderzeniu w środku boiska, w którym ucierpiał zawodnik gospodarzy. Willian – wydawało się – odkopnął piłkę w geście fair play, jednak jego kolega ruszył do futbolówki i przy biernej postawie rywala strzelił gola. Wszystko zgodnie z ówczesnymi przepisami, ale niesmak pozostał.

Tak czy siak 20 goli w Lidze Mistrzów to wynik bardzo dobry, skoro – doliczając bramkę z czasów gry w Spartaku – jest szóstym najlepszym brazylijskim strzelcem w tych rozgrywkach. Tuż za jego plecami… Romario!

6. Bernard

Jedyny zawodnik z naszego zestawienia, który odszedł z Szachtara za darmo. Przyszedł jednak za 25 milionów euro, co do dzisiaj stanowi transferowy rekord Szachtara. Jako klub, który zarabiał i nadal zarabia ogromne pieniądze na swoich piłkarzach, rekord nie budzi wielkiego wrażenia.

Bernard był takim piłkarzem, którego można byłoby określić „z wysokiej półki”. Gwiazdka Pucharu Konfederacji, grał z Ronaldinho w Mineiro. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz przeczytałem info, kompletnie olałem, bo byłem przekonany, że wybierze Arsenal. A tu nagle Szachtar i transferowy rekord – powiedział Rogólski.

Potrafi być efektowny, ale trzeba przyznać, że jego show daje dużo drużynie. Najlepiej wspomina Ligę Mistrzów z sezonu 2017/18, gdy strzelał przeciwko Feyenoordowi i Manchesterowi City, jednak najlepsze liczby w pojedynczym meczu wykręcił, gdy Szachtar rozgromił Arsenał Kijów 7:0, a Bernard czterokrotnie asystował! W reprezentacji zatrzymał się na pewnym meczu w Belo Horizonte i porażce 1:7…

5. Willian

Jeden z tych piłkarzy, dla których kupuje się bilety. Wyciągnięty za duże pieniądze z Corinthiansu był później bohaterem dość absurdalnej drogi do Premier League. Pięć i pół roku kapitalnej gry w Szachtarze oznaczało ogromne zainteresowanie europejskich klubów, jednak zamiast na zachód, Willian wybrał kierunek wschodni i trafił do Anży Machaczkały za 35 milionów euro. W Dagestanie jednak wytrwał ledwie pół roku i od lata 2013 gra dla Chelsea.

To właśnie w barwach Szachtaru zadebiutował w kadrze, tyle że dwa występy były preludium do dalszych występów, gdy już trafił do Chelsea. Jednak zanim do niej trafił, najpierw było sporo podchodów tego londyńskiego klubu i innych, co rozochociło, rozmarzonego w Premier League Brazylijczyka. Do tego stopnia, że był mocno niezadowolony z odrzucanych ofert, które nie satysfakcjonowały ukraiński klub.

4. Fred

1 lipca 2013 roku Fernandinho oficjalnie został zawodnikiem Manchesteru City i tego samego dnia Fred przyszedł do Szachtara. To nie jest gracz 1:1, jak jego starszy kolega, ale godnie go zastąpił, a od niedawna mogą rywalizować w derbach Manchesteru.

To kolejny przykład na to, że nie tylko sami brylantowi technicy przyjeżdżali i przyjeżdżają do Doniecka. Trudno mieć zastrzeżenia do piłkarskiego rzemiosła u Freda i na pewno lepiej wygląda z piłką przy nodze niż wyśmiewany napastnik o tym samym pseudonimie, ale jest znacznie bardziej uniwersalny. Przede wszystkim to pracuś, który się przyda w każdej drużynie. A jeśli ktoś jest „robotny” i potrafi grać w piłkę, poradzi sobie prawdopodobnie wszędzie i będą chętni, by wyłożyć za niego 59 milionów euro! Najdrożej sprzedany zawodnik przez Szachtar, choć mimo 27 lat na karku, ma tylko… 9 meczów w reprezentacji Brazylii, a ostatni półtora roku temu!

3. Douglas Costa

Wojciech Szczęsny mówił niegdyś w wywiadzie dla kanału FootTruck, że mając takiego zawodnika jak Douglas Costa w drużynie, nawet on mógłby strzelić kilka goli w sezonie, gdyby grał w ataku. Robert Lewandowski według relacji Łukasza Wiśniowskiego, tęskni za Douglasem Costą w Bayernie. To chyba najlepiej mówi o jakim zawodniku mówimy.

Przede wszystkim chodzi o kogoś, kto naprawdę potrafi połączyć efekty wizualne z wymiernymi na boisku. Czasem może do przesady efekciarski, ale przecież takich piłkarzy chcą kibice oglądać. Mimo wszystko wydaje się, że tego zawodnika było i nadal stać na znacznie więcej. Oczywiście jest w trakcie pięknej kariery – Szachtar, Bayern, Juventus, ale umiejętności techniczne w połączeniu z jego szybkością powinny go zaprowadzić jeszcze wyżej.

2. Alex Teixeira

Jeśli Willian był bardzo krytykowany za transfer do Anży w 2013 roku, to Alex Teixeira został po prostu „zmiażdżony” przez media i kibiców za odejście do Chin. Przede wszystkim dlatego, że w sezonie 2015/16 był w wybitnej formie. W 26. meczach strzelił 26 goli i zanotował 5 asyst! Oczywiście zdecydowana większość tych trafień to liga, ale nawet, jeśli nie doceniacie ligi ukraińskiej, tot jednak średnia 1,5 gola na mecz oraz bramka, co 61 minut wszędzie będą robiły wrażenie!

Mimo że nigdy nie był typowym napastnikiem, to ostatnie półtora roku w Doniecku zrobiły z niego prawdziwą maszynę do strzelania. Wydawało się, że debiut w reprezentacji stoi otworem, ale wybrał Chiny. Z drugiej strony Renato Augusto czy Gil dostawali powołania grając w Państwie Środka, ale najpierw musieli trochę pograć u Tite w Corinthiansie.

Alan Teixeira wybrał pieniądze i pewnie do końca swoich dni nie będzie się musiał martwić o środki do życia. Trudno mu się dziwić, ustawił siebie i całą swoją rodzinę. Z perspektywy kibica jednak szkoda. Będąc w zjawiskowej formie pod koniec 2015 roku, mógł naprawdę ugrać dużo przechodząc do któregoś z topowych klubów.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

1. Fernandinho

Zwycięzcą tego rankingu mógł być tylko on. Gdyby decydowały względy estetyki gry, prawdopodobnie byłby w drugiej części, ale ogólny rozrachunek jest na jego korzyść. Jeden z tych piłkarzy, których najbardziej się docenia, gdy… ich nie ma. Wtedy dopiero widać, jaka wyrwa powstała w wyniku nieobecności. – Lider na boisku i poza nim. Do tego osiągnął najwięcej, spośród tych, którzy wyjechali. Nie mam żadnych wątpliwości – kończy Rogólski.

Przeciętny kibic będzie miał kłopot z docenieniem tego typu piłkarza. Dlaczego? On nie zrobi rulety na środku boiska, nie nawinie dwóch rywali, którym założy siatkę. Tutaj kluczem jest boiskowa inteligencja oraz rozumienie gry. Tacy zawodnicy nie muszą być najszybsi pod względem motorycznym, ale piekielnie szybko myślą. Wiedzą, gdzie trzeba się znaleźć i kiedy.

Komentarze

komentarzy