Szarańcza Marka Motyki przeniesiona do Ameryki Południowej

chile

Niedawno pokazywaliśmy Wam trening Barcelony i to, jak wygląda jej przygotowanie do gry na małej przestrzeni od kuchni. Teraz warto przekonać się, jak w warunkach meczowych broni reprezentacja Chile. Dla każdego fana pomysłów taktycznych kolejna lekcja obowiązkowa, którą koniecznie trzeba zobaczyć i zanotować w kajecie.

W ostatnich dniach ekspert od piłki latynoamerykańskiej, Bartłomiej Rabij, wspomniał o filmiku, który pokazuje, w jaki sposób kadra Juana Antonio Pizziego podczas Copa America Centenario zachowywała się, gdy przeciwnik prowadzi grę. Trzeba przyznać, że Chilijczycy do bólu opanowali schemat, który ostatecznie zapewnił im drugi z rzędu skalp w Copa America.

Widać, że nie tylko w ofensywie obowiązują schematy i kanony pewnych zachowań. Niemal w każdej sytuacji widzimy jeden i ten sam scenariusz, a więc podwajanie lub potrajanie zawodnika z piłką przy nodze. Najczęściej kończy się to przechwytem, a w najgorszym razie zepchnięciem rywala do strefy neutralnej, skąd nie płynie żadne zagrożenie dla chilijskiej bramki, ewentualnie wycofanie futbolówki do tyłu, co pozwala na ustawienie całego zespołu. Co nam to wszystko przypomina? Defensywną szarańczę w stylu Marka Motyki, który niegdyś w oryginalny sposób rozgrywał stałe fragmenty gry w Polonii Bytom. Wtedy było skutecznie i tutaj również tak jest, mimo że podwajanie rywali nie dotyczy ani rzutów rożnych, ani wolnych.

Jeśli ktoś śledzi poczynania Sevilli, widać podobny scenariusz wpojony przez Sampaolego, wszak to gra, którą inicjował kilka lat temu w „La Roja” Marcelo Bielsa. Pressing nawet na połowie rywala, czyli tam, gdzie można zyskać najwięcej. Cała gra wymaga ogromnego zaangażowania fizycznego, ale to też nie jest kłopot, bo reprezentacja Chile to ekipa z bardzo niską średnią wzrostu. Z tego też powodu duży nacisk kładzie się tam na zminimalizowanie liczby dośrodkowań rywala, bo przy niskiej defensywie może stanowić to duże zagrożenie pod własną bramką.

By nie być gołosłownym, wystarczy wymienić zawodników, których wzrost może być przydatny w pojedynkach główkowych: Enzo Roco (188cm), Pablo Hernandez (185), ewentualnie Arturo Vidal (180). Pozostali piłkarze, którzy regularnie dostają lub dostawali szansę w kadrze, nie przekraczają 180 cm, a wielu z nich mierzy nawet około dziesięciu centymetrów mniej!