Ta bram(k)a będzie śnić się McCormackowi do końca życia

mccormack

„Kłamstwo ma krótki nogi” jest sentencją, którą w dzieciństwie dorośli raczyli nas niczym mantrą. Tym razem przekonał się o tym Ross McCormack, który po tym, jak przekazał klubowi, że z przyczyn technicznych nie dojedzie na trening, zapewne za żadne skarby nie spodziewał się, iż jego wymówkę osobiście sprawdzi menedżer klubu – Steve Bruce.

Cała dosyć zabawna (choć zapewne nie dla samego gracza) sytuacja rozegrała się na początku obecnego tygodnia. To wówczas Ross McCormack wykonał telefon do klubu, że opuści trening z powodu… wadliwości jego systemu elektrycznego, poprzez który piłkarz nie był w stanie otworzyć bramy. Menedżer Aston Villi, Steve Bruce, usłyszawszy o całej sytuacji, nie był w nastroju do kompromisu i postanowił natychmiast reagować.

Menedżer „The Villans” zażądał, aby zawodnik przeskoczył przez płot i zwyczajnie zadzwonił po taksówkę w celu dotarcia na trening. Piłkarz odmówił, zapewne nie spodziewając się konsekwencji swojego czynu. Jakiś czas później McCormack usłyszał dzwonek do drzwi. Przed jego oczami pojawił się wściekły Bruce, który sam uczynił to, o co poprosił piłkarza przez telefon, wcześniej znajdując adres swojego podopiecznego.

Media nie podają, jak zakończyła się cała przygoda, ale możemy się spodziewać, że Bruce wpadł w szał. Piłkarz nie zagrał w sobotnim spotkaniu przeciwko Preston, a spytany o cała sytuację Bruce podczas konferencji prasowej nie omieszkał wytknąć piłkarzowi braku zaangażowania: – McCormack nie nadaje się do gry. Nie ulegnie to zmianie, dopóki jego stosunek do treningów będzie taki jak teraz.

Dziennikarze natychmiast zapytali, czy podobne problemy miały miejsce w przeszłości. Bruce odpowiedział, że to nie pierwszy raz. Jak podają media na Wyspach, McCormack już kilkukrotnie nie przyjeżdżał na treningi z powodu choroby. Ile było w tych usprawiedliwieniach prawdy, pewnie nie wie nikt oprócz samego zawodnika.

Coraz więcej spekuluje się, że McCormack może odejść już zimą z „The Villans” zaledwie pięć miesięcy po transferze z Fulham za horrendalną kwotę 12 milionów funtów. Takie sumy płacone za jednego zawodnika na poziomie Championship, czyli notabene drugiej ligi angielskiej, są rzadkością. Dlatego od Szkota wymagano wręcz świetnej gry, nie mówiąc już o trzymaniu dyscypliny. Tymczasem napastnikowi brakuje obu tych rzeczy.

Cała ta sytuacja może zdecydować o przyszłości McCormacka w klubie. Mów się, że Szkot mógłby wrócić do Fulham na wypożyczenie do końca obecnego sezonu. Tak czy siak, jego transfer na pewno odbija się czkawką władzom Aston Villi i to głównie od nich zależy, czy ta czkawka minie, czy może jest sens ją tolerować przez jeszcze jakiś czas.

Komentarze

komentarzy