Niegdyś określany mianem największego diamentu Chelsea. Drużyny, która słynęła ze świetnej szkółki piłkarskiej oraz prawdziwej kuźni talentów. Obecnie, przeciętniak w drużynie dolnej części tabeli. Dominic Solanke miał przed sobą świetlaną przyszłość. Wróżono, że kwestią czasu jest aż zacznie występować i regularnie strzelać w Premier League. 22-latek jak na razie kompletnie nie radzi sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Anglik ma poważne problemy, które trudno zdiagnozować, a co dopiero rozwiązać.
Aby zrozumieć całą historię tego zawodnika, warto cofnąć się do sezonu 2014/2015. Dominic Solanke reprezentował w tym czasie ekipę Chelsea U-19 w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Patrząc na skład drużyny, można odnieść wrażenie, że ten zespół był wręcz skazany na sukces. W swoich szeregach „The Blues” mieli bowiem takich graczy jak, Andreas Christensen, Ola Aina, Ruben Loftus-Cheek, Jeremie Boga, Izzy Brown, Charly Musonda czy Dominic Solanke. Zespół był na tyle mocny, iż w finale tych rozgrywek na ławce rezerwowych zasiedli Tammy Abraham oraz Fikayo Tomori, czyli dwójka, która obecnie regularnie występuje w barwach Chelsea.
Podczas przygody w młodzieżowych ekipach „The Blues”, Solanke i Abraham rywalizowali od najmłodszych lat. Sztab szkoleniowy od zawsze wyżej cenił sobie umiejętności Dominica. To właśnie Solanke przypisywano aspiracje do walki o miejsce w pierwszej drużynie Chelsea. Wymowny w tej kwestii jest wspomniany sezon 2014/2015 i rywalizacja w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Solanke był bezsprzecznym numerem jeden w kontekście pozycji napastnika. W całym turnieju opuścił tylko 45 minut. Nie pojawił się na murawie w drugiej części spotkania z Mariborem, gdyż Chelsea wygrywała już po pierwszych 45 minutach 5-0, więc ówczesny szkoleniowiec drużyny, Adi Viveash, mógł pozwolić sobie na roszady w składzie.
Młodzi gracze „The Blues” ostatecznie wygrali turniej, pokonując w finale Szachtar 3-2. Oczywiście spory wkład w kluczowym meczu miał Dominic Solanke, który strzelił gola i zanotował asystę w starciu z ukraińską ekipą. Całe rozgrywki Ligi Młodzieżowej UEFA, obecny gracz Bournemouth zakończył z imponującym wynikiem 12 bramek i 6 asyst w 9 spotkaniach. Dominic został oczywiście najlepszym strzelcem tych zmagań.
Różnica między Solanke, a Abrahamem była widoczna podczas letniego okna transferowego w 2015 roku. Obaj rocznik 1997, więc teoretycznie, mieli podobne szanse na wykonanie kolejnego kroku w karierze. Abraham został jednak w młodzieżowej ekipie „The Blues”, a Solanke na fali świetnej postawy w europejskich rozgrywkach trafił do „akademii” klubu, czyli holenderskiego zespołu Vitesse Arnhem.
Dla osiemnastolatka była to wielka rzecz. Gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dodatkowo mówimy o Holandii, czyli niewątpliwie przyjaznym miejscu dla ofensywnych graczy. Sezon 2015/2016, Anglik zakończył z siedmioma trafieniami oraz jedną asystą w 25 ligowych spotkaniach. Wynik jak najbardziej przyzwoity, biorąc pod uwagę fakt, iż były to debiutanckie rozgrywki Solanke w poważnej piłce.
Zarząd Chelsea miał nadzieję, że sztab szkoleniowy pierwszej drużyny wykorzysta tego piłkarza podczas kampanii 2016/2017. Antonio Conte niespecjalnie podzielał ten entuzjazm. Przez cały sezon, Solanke nie wystąpił w ani jednym spotkaniu dorosłego zespołu. Zapewne spory wpływ na taki rozwój sytuacji miał fakt, iż piłkarzowi kończył się z klubem kontrakt, natomiast Dominic w kontekście nowej umowy miał zaskakujące wymagania.
Według doniesień mediów, Solanke żądał tygodniówki na poziomie 50 tys. funtów. W 2017 roku taka kwota robiła jeszcze ogromne wrażenie w kontekście 20-latka, który wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu dorosłej ekipy. Napastnik pojawił się na murawie w meczu Ligi Mistrzów przeciwko drużynie Mariboru. Nic dziwnego, że obie strony nie doszły do porozumienia, a Dominic Solanke opuścił Stamford Bridge.
Wolnego zawodnika szybko zakontraktował Liverpool. Pojawiła się nadzieja, że Juergen Klopp pomoże snajperowi wskoczyć na wyższy poziom, wprowadzając go odpowiednio do zespołu. Choć Anglikowi skończyła się z Chelsea umowa, to „The Reds” ostatecznie musieli zapłacić ekipie z Londynu pewną kwotę. Mowa o pieniądzach, które należały się „The Blues” z tytułu wyszkolenia zawodnika. Konkretną sumę opinii publicznej nie ujawniono. Donoszono jednak, że Chelsea oczekiwała 10 milionów funtów, a Liverpool chciał zapłacić 3 miliony. Biorąc pod uwagę, że oba kluby osiągnęły porozumienie, kwota zapewne oscylowała na poziomie 6-7 milionów funtów.
Kariery Solanke na Anfield nie zrobił. 22-latek dość często pojawiał się na murawie Premier League, gdyż podczas kampanii 2017/2018 Solanke rozegrał 21 spotkań. Z reguły były to występy po kilka minut. Potwierdza to fakt, iż łącznie w lidze w trakcie wspominanego sezonu Dominic spędził na murawie raptem 581 minut. W tym czasie, napastnikowi udało się strzelić jednego gola oraz zaliczyć jedną asystę.
Przygoda z triumfatorem Ligi Mistrzów z ubiegłych rozgrywek zakończyła się w styczniu tego roku. Dominic Solanke spędził zatem w klubie z miasta Beatlesów osiemnaście miesięcy, zdobywając zaledwie jedną bramkę w 27 występach.
Z biegiem czasu zarząd Liverpoolu może być jak najbardziej zadowolony z zakontraktowania tego piłkarza. 22-latek trafił bowiem do Bournemouth za kwotę 20 milionów funtów. Spora w tym zasługa Michaela Edwardsa, który wykonuje świetną pracę w „The Reds”, sprzedając zawodników, którzy nie odgrywają kluczowej roli w zespole, za bardzo duże pieniądze.
Trudno było wytłumaczyć decyzję „Wisienek” w kontekście sprowadzenia tego napastnika. Na wielu 20 milionów funtów zapewne nie robi wrażenia, jednakże mówimy tutaj o klubie, którego rekord transferowy wynosił 28 milionów euro. Wydatki w okolicach tej kwoty powinny być przemyślane. Tymczasem zespół wydaje swój spory budżet na zawodnika, który od sezonu 2016/2017 w poważnej piłce strzelił zaledwie jednego gola.
Być może zarząd Bournemouth razem ze sztabem szkoleniowym miał nadzieję, że mityczna wiara w „perspektywicznego zawodnika” przyniesie efekty. Jak widać na powyższych grafikach, nic z tych rzeczy. Dominic Solanke od stycznia 2019 roku rozegrał dla ekipy „Wisienek” już 27 spotkań. Statystyki? Zero bramek i jedna asysta. Wynik tragiczny, biorąc pod uwagę fakt, iż mówimy tutaj o klasycznej dziewiątce.
Owszem, 22-latek nie dostaje takiej liczby minut, które mogłyby go mianować kluczowym zawodnikiem zespołu. W ubiegłej kampanii na boiskach Premier League pod wodzą Eddiego Howe’a Solanke rozegrał raptem 341 minut, czyli teoretycznie niecałe cztery spotkania. W trwających rozgrywkach mowa już o 758 minuta. Jest to wynik ,który pozwala wyciągać już pewne wnioski.
A wniosek jest jeden. O 2019 roku napastnik musi bardzo szybko zapomnieć. Oceny postawy piłkarza nie poprawi nawet ewentualny, imponujący finisz w postaci bramki lub bramek w trzech, ostatnich meczach Premier League (Ekipa Bournemouth zmierzy się jeszcze z Burnley, Arsenalem oraz Brighton).
W 2016 roku Solanke był o krok dalej w swojej karierze, aniżeli Tammy Abraham. Tymczasem jeden z nich jest obecnie kluczowym graczem Chelsea, natomiast drugi z katastrofalną serią bez zdobytej bramki nie może wywalczyć miejsca w składzie Bournemouth. Informacja bardzo wymowna.
Pozostaje praca, praca i jeszcze raz praca. Nikt oczywiście na tym etapie nie zamierza skreślać zawodnika, gdyż mówimy tutaj o piłkarzu w wieku 22 lat. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że od dobrych trzech sezonów, przygoda Anglika z piłką stoi w miejscu. Nadzieja w talent Solanke w końcu może umrzeć, a wtedy zapewne pozostanie odratowanie kariery na wypożyczeniu w Championship.