Jakiś czas temu w środowisku piłkarskim dość głośno zrobiło się na temat Jamesa Tarkowskiego, który miałby zagrać w zespole Adama Nawałki. Kilka miesięcy po tych doniesieniach sprawa wydaję się już klarowna, a James najwidoczniej dokonał wyboru.
Przypomnijmy, że defensor Burnley jest wnukiem jednego z Polaków biorących udział w II wojnie światowej. Na tej podstawie Tarkowski miałby najpierw otrzymać nasze obywatelstwo, zaś później zostać nowym kadrowiczem Adama Nawałki. Głos w tej sprawie zabrał nawet sam piłkarz, który jednak nie przedstawił decydującego zdania na ten temat. Po jego słowach można było odczuć, że czeka na powołanie od selekcjonera Anglików, a Polska będzie dopiero drugim (tym gorszym) wyborem.
Kilka miesięcy po wspomnianej wypowiedzi, Tarkowski jest bliski powołania do kadry „Synów Albionu” na nadchodzące spotkania towarzyskie z Włochami oraz Holandią. Selekcjoner Gareth Southgate boryka się obecnie z kilkoma problemami, a najpoważniejsze ma w centrum defensywy. Z kontuzją bowiem wciąż walczy Phil Jones, fatalny sezon rozgrywa Michael Keane i Gary Cahill, zaś Joe Gomez nie wyszedł w podstawowym składzie Liverpoolu od ponad miesiąca. Wobec tego wydaję się, że to właśnie Tarkowski obok Johna Stonesa oraz Harry’ego Maguire’a może powalczyć o wyjazd na mistrzostwa świata w Rosji.
Co to oznacza dla reprezentacji Polski? Na pierwszy rzut oka nic. W marcu reprezentacje rozegrają mecze towarzyskie. Oznacza to, że nawet po występie w trykocie Anglików podczas takiego typu spotkania, Tarkowski mógłby jeszcze zmienić decyzję i zagrać z orzełkiem na piersi. Oczywiście to tylko teoria, ponieważ w praktyce Tarkowski dokonał już wyboru.
