Piłka nożna jest najważniejszą wśród rzeczy nieważnych” – te słynne słowa, wielkiego niemieckiego piłkarza i trenera Franza Beckenbauera, świetnie oddają emocje związane z tą dyscypliną sportową, która elektryzuje fanów na całym świecie. W każdym zakątku. Również w Polsce. A największa gorączka piłkarska zaczyna się przed wielkim turniejem. Mistrzostwami Świata albo Europy.
Co dwa lata przeżywamy to samo. Raz mocniej, raz trochę słabiej. A ta zmienna zależy tak naprawdę od dwóch czynników: czy nasza reprezentacja na wielkiej imprezie będzie występowała i czy – a może i przede wszystkim – osiągnie upragniony sukces, na który czekamy od 1982 roku. Korea, Niemcy, Austria i Szwajcaria, Polska – na czterech z siedmiu turniejów w XXI wieku zagraliśmy. Na emocje więc nie narzekaliśmy. Tylko niestety, My Polacy, doświadczaliśmy więcej tych negatywnych. Rozczarowanie, stracone nadzieje, kompromitacja. Tak w skrócie można byłoby opisać nasze występy. Teraz przed nami kolejne wyzwanie. Euro 2016 we Francji. Już za niecały miesiąc. To wydarzenie może odmienić nasze wyobrażenie o grze polskiej kadry na wielkim turnieju. W końcu jest realna szansa, że reprezentacja Polski może osiągnąć sukces. Argumenty są niepodważalne.
Po pierwsze
Mamy Lewandowskiego. Nie da się ukryć, że takiego piłkarza w kadrze nie mieliśmy od czasów Bońka, Deyny czy Laty. Piłkarza z absolutnego topu. Król strzelców Bundesligi, pierwszy obcokrajowiec, który strzelił 30 goli w jednym sezonie, po raz kolejny mistrz Niemiec, o którego bije się Real Madryt. Do pełni sukcesów brakuje mu tylko zwycięstwa w Lidze Mistrzów, a także sukcesu w reprezentacji. W eliminacjach pokazał, jako kapitan, że potrafi w pojedynkę poprowadzić biało-czerwonych do zwycięstw, ale to było tylko jedno jego oblicze. Lewy nie jest przecież boiskowym egoistą. Teraz może to pokazać także na turnieju we Francji. Można powiedzieć, że to dla niego optymalny moment w karierze, aby błysnąć przed całym piłkarskim światem. Być może Euro będzie przepustką, aby na początku przyszłego roku znaleźć się w „trójce” najlepszych piłkarzy na świecie walczących o „Złotą Piłkę” za rok 2015.
Po drugie
mamy lepszych piłkarzy. Nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że tak silnej reprezentacji nie wystawiliśmy na żadnym wielkim turnieju w XXI wieku. Oprócz Lewandowskiego, w kadrze mamy lidera obrony Kamila Glika, o którego walczą wielkie kluby z Europy, Grzegorza Krychowiaka, który już teraz zaliczany jest do europejskiej czołówki pomocników, a także znalazł się w najlepszej „11” dekady Sevilii, pomimo że gra tam dopiero od dwóch sezonów, pewnego Łukasza Fabiańskiego, czyli bramkarza wysokiej klasy i szalenie skutecznego Arkadiusza Milka. A to przecież wierzchołek góry lodowej. Nie zapominajmy także o gronie piłkarzy obiecujących. Kapustka, Linetty, Zieliński – i o nich niebawem usłyszy świat skupiony wokół piłki nożnej. Trener ma wielki komfort, że zamiast dokoptywać na siłę piłkarzy przeciętnych do kadry na turniej, musi zostawić w kraju kilku graczy o wielkich umiejętnościach.
Po trzecie
Adam Nawałka. Takiego perfekcjonisty w każdym calu brakowało na ławce trenerskiej. Człowieka, który nie popełni takich błędów, jak jego poprzednicy. Beenhaker, Smuda czy Fornalik robili dobrą robotę w eliminacjach, by potem kompletnie się pogubić i zawieść podczas wielkiej imprezy. Nawałka wyciągnął wnioski i tych samych „kardynałów” nie popełni. W końcu to on wpaja piłkarzom ważne cechy: koncentrację i dyscyplinę. O nich może mówić bez końca, co przekłada się na grę zespołu. Pod jego wodzą Polska wygrała 13 razy, 7 razy zremisowała i doznała tylko 3 porażek. Warto dodać, że wszystko ma dokładnie rozplanowane. I z pewnością już od dawna wie, co jego podopieczni będą robić każdego dnia i o każdej godzinie we Francji. Tutaj nie ma miejsca na przypadek. Takie nastawienie musi zaowocować na Euro 2016.
Po czwarte
Dobra atmosfera wewnątrz drużyny. Każdy pamięta turniej w Polsce, kiedy to zamiast skupić się na samej grze, Jakub Błaszczykowski skarżył się na małą ilość biletów przeznaczonych dla rodzin zawodników. Takie sytuacje rozpraszały wszystkich. Teraz nie ma o tym mowy. Zbigniew Boniek, szef PZPNu, uzgodnił z piłkarzami wszelkie kwestie związane z kwestiami finansowymi znacznie wcześniej. On także wyciągnął wnioski. Przecież jeszcze 14 lat temu, podczas mundialu w Korei i Japonii, wówczas jako wiceprezes związku, wykłócał się z kadrowiczami o podział pieniędzy z praw reklamowych. Teraz – piłkarze będą mogli skupić się wyłącznie na meczach, które ich czekają za niecały miesiąc nad Sekwaną.
Po piąte
Korzystne zasady awansu. Dzięki powiększeniu liczby uczestników z 16 do 24, łatwiej o wyjście z grupy. Teoretycznie już zwycięstwo w pierwszym meczu może zapewnić nam dalszą grę w 1/8 finału. Bowiem cztery z sześciu drużyn zajmujących trzecie miejsce wywalczą upragniony awans do dalszej fazy rozgrywek. Takie zasady obowiązywały na mundialu w Meksyku, 30 lat temu, kiedy to Polacy wyszli z grupy, dzięki jednemu zwycięstwu i remisowi. Skoro tak – to i tym razem na tym skorzystamy. Choć wierzę, że teraz będziemy wyżej i nie będziemy musieli nerwowo porównywać bilansu z trzecimi drużynami z innych turniejowych grup. Gramy przecież o najwyższe cele.
Także jak widać mamy ogromnie dużą szansę, aby w końcu coś na wielkim turnieju ugrać. Odnieść sukces, na który czekamy już bardzo długo. W XXI wieku nie wyszliśmy ani razu z grupy w Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach Świata. Cztery turnieje, dwanaście meczów, czyli najmniej z możliwych, zaledwie dwa zwycięstwa. Schematy był dosyć podobny: najpierw wielkie nadzieje, a potem: wielka katastrofa i rozczarowanie. Teraz może być inaczej. Jak mawiał trener Kazimierz Górski: „Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”. I tego się trzymajmy.
Szymon Bijak
W tekstach zachowana jest oryginalna pisownia.